Co w płocie piszczy

Surowa zima nie zwalnia mnie od obowiązku monitorowania np. stanu ogrodzonych upraw. Chodzi o to, żeby nie pozwolić jeleniom i łosiom przedostawać się do płotów, bo mogą poczynić tam straszliwe spustoszenie.
08.02.2010

Surowa zima nie zwalnia mnie od obowiązku monitorowania np. stanu ogrodzonych upraw. Chodzi o to, żeby nie pozwolić jeleniom i łosiom przedostawać się do płotów, bo mogą poczynić tam straszliwe spustoszenie.

uprawa_dab_zima_400x400_300x300.jpg

Korzystając więc z nowego nabytku, czyli łańcuchów na koła, wyruszyłem tym razem przez te nieodśnieżone drogi, żeby skontrolować kilka powierzchni. (Są to miejsca newralgiczne, bo płoty te były wielokrotnie niszczone przez zwierzynę.) Pogoda teraz taka, że mimo niskich temperatur gdy słońce wyjdzie, nagrzewa leżące np. na zrębach kłody sosnowej tartaczki, a wtedy jelenie spałują ich cienką korę wraz z łykiem. Podobnie może być w młodnikach – nagrzana kora na strzałkach sosen również będzie w słoneczne dni bardzo interesująca.

Płoty bardzo łatwo sprawdza się w śnieżną zimę, bo wystarczy obejść go dookoła i zobaczyć, czy nie ma śladów. (Inaczej trzeba wejść do środka, najlepiej z psem i dokładnie przeszukać teren.) Z reguły zwierzyna która dostanie się do środka szuka za jakiś czas wyjścia i krąży wewnątrz ogrodzenia. Na śniegu widać wydeptaną wzdłuż płotu od środka ścieżkę.

No chyba, że jest to łoś. Dla niego płot nie stanowi żadnej przeszkody – w tej chwili, przy obecnej pokrywie śnieżnej, dwumetrowe ogrodzenie sięga mu co najwyżej do kolana. Więc teraz tym bardziej nie musi się wysilać, wchodzi i wychodzi jak i gdzie chce. Taką wyrwę trzeba szybko załatać bo niedługo po łosiu może wewnątrz ogrodzenia pojawić się chmara jeleni. Zestaw ten gwarantuje gruntowne zmiany w krajobrazie. Na szczęście poza tropami lisa nie widziałem innych śladów – odpukać.

 slonce_nad_swierkami_250x250.jpg