Co ma wspólnego kaczka z F16

W ubiegłą sobotę byłem na polowaniu na kaczki. Przyznam, że sam je zorganizowałem, bo o ile koledzy wyrazili licznie chęć udziału, to samo się nie zrobi. To nie jest tak, że się po prostu jedzie, strzela, i już. Trzeba wcześniej kilka razy odwiedzić te miejsca gdzie planuje się polować, ustalić, czy kaczki pojawiają się tam rano, czy wieczorem, a może są tam cały dzień, jaki jest teren – czy trudne błotniste bagno czy jezioro zarośnięte trzcinami. Nawet kolejność odwiedzanych „akwenów” ma znaczenie, bo jeżeli na koniec zostawić najtrudniejsze do przejścia bagno, to już ani ludzie ani psy nie będą miały siły. Pies tym razem był tylko jeden, mój. Sprawdził się świetnie, ale ponieważ było dwunastu myśliwych którzy strzelali intensywnie (choć nie zawsze skutecznie – jest takie myśliwskie powiedzenie: „jedna kaczka – jedna paczka” (amunicji oczywiście)) to pod koniec był już wykończony.
16.10.2008

W ubiegłą sobotę byłem na polowaniu na kaczki. Przyznam, że sam je zorganizowałem, bo o ile koledzy wyrazili licznie chęć udziału, to samo się nie zrobi. To nie jest tak, że się po prostu jedzie, strzela, i już. Trzeba wcześniej kilka razy odwiedzić te miejsca gdzie planuje się polować, ustalić, czy kaczki pojawiają się tam rano, czy wieczorem, a może są tam cały dzień, jaki jest teren – czy trudne błotniste bagno czy jezioro zarośnięte trzcinami. Nawet kolejność odwiedzanych „akwenów” ma znaczenie, bo jeżeli na koniec zostawić najtrudniejsze do przejścia bagno, to już ani ludzie ani psy nie będą miały siły. Pies tym razem był tylko jeden, mój. Sprawdził się świetnie, ale ponieważ było dwunastu myśliwych którzy strzelali intensywnie (choć nie zawsze skutecznie – jest takie myśliwskie powiedzenie: „jedna kaczka – jedna paczka” (amunicji oczywiście)) to pod koniec był już wykończony.

Kaczki zresztą głupie nie są, podrywają się i szybko nabierają prędkości F16. Trafić do nich to naprawdę duża sztuka. Nie mówiąc już o tym, że trzeba je umiejętnie podejść, bo zaniepokojone zbyt wcześnie zrywają się wszystkie i myśliwi mogą je co najwyżej pooglądać.

Dziś byłem w nadleśnictwie na naradzie. Spotkani przy okazji koledzy powiedzieli że chętnie powtórzą sobotnie łowy przy najbliższej okazji. Mam nadzieję, że przyjedzie jeszcze mój kolega z psami. On te swoje psy szkoli i wystawia na konkursach a ja bardzo chciałbym zobaczyć jak pracuje taki „konkursowy” wyżeł. No i liczę że mój pies się przy nich dobrze zaprezentuje.

P.S. Aparatu nie zabierałem, bo nie chciałem żeby przypadkiem wpadł mi do wody. Kiedyś zabrałem stary aparat Praktika na spływ kajakowy ... Aparat był pancerny, ale tego nie przeżył. A co dopiero nowoczesne cyfrówki ...