Chrabąszcze w Jantarze i białka w topolach

Dawno tak nie było, abym miał aż tydzień przerwy w blogowych zapisach. Potwierdza to moje powracające jak echo zapewnienie, że leśniczy nigdy się nie nudzi… Wciąż trwają intensywne wywozy drewna i ganiam od samochodu, do samochodu. Niektórzy kierowcy przyjeżdżają po drewno w dość „egzotycznych” godzinach, a z racji, że to czas szczególny, bo drewno szybko sinieje, czasem umawiam się z nimi bardzo wcześnie rano lub późno wieczorem.
15.06.2013

Dawno tak nie było, abym miał aż tydzień przerwy w blogowych zapisach. Potwierdza to moje powracające jak echo zapewnienie, że leśniczy nigdy się nie nudzi… Wciąż trwają intensywne wywozy drewna i ganiam od samochodu, do samochodu. Niektórzy kierowcy przyjeżdżają po drewno w dość „egzotycznych” godzinach, a z racji, że to czas szczególny, bo drewno szybko sinieje, czasem umawiam się z nimi bardzo wcześnie rano lub późno wieczorem.

Leśniczego obowiązuje wprawdzie 40 godzinny czas pracy, ale też zakres obowiązków i odpowiedzialności rozpisany na trzy strony A4… Mamy też zadaniowy charakter pracy, a zatem trzeba sobie tak organizować dzień, aby ze wszystkim zdążyć.  Ledwo zakończyłem szacunki brakarskie to inwentaryzowałem szkody od zwierzyny w młodnikach i uprawach, szkody od podtopień, a teraz oglądam drzewostany liściaste pod kątem szkód od foliofagów czyli liściożerców.

Koniecznie trzeba pozaglądać nawet wysoko w korony drzew, bo niektóre dęby wyglądają tak:

6741.jpg

Wiele dzieje się teraz w przyrodzie, także w świecie owadów. Jechałem późnym popołudniem na spotkanie rodzinne i zwróciłem uwagę na rząd wysokich topól przy drodze powiatowej, w drugim końcu mojego nadleśnictwa. Większość z nich była zupełnie pozbawiona liści, z których zostały tylko ogonki. Przekazałem swoje spostrzeżenie Wandzie, koleżance z Nadleśnictwa Trzciel, która zajmuje się ochroną lasu. Podejrzewałem sprawcę takich „wyczynów” ale Wanda rozpoznała go z właściwą sobie precyzją. Przysłała mi też fotkę bardzo ładnej, choć niesłychanie żarłocznej larwy:

6742.jpg

To gąsienica białki wierzbówki, motyla z rodziny brudnicowatych, groźnego dla topól i wierzb w trakcie masowych żerów. Zwróćcie uwagę na topole w Waszej okolicy, bo teraz gąsienice żerują tam najintensywniej. Niebawem, na przełomie czerwca i  lipca pojawią się białe motyle. Od niedzieli do wtorku byłem w nadmorskim Jantarze i uczestniczyłem w spotkaniu Rady Krajowej Związku Leśników Polskich. Zainteresowanych spotkaniem odsyłam do strony www.zlpwrp.pl. Wieczorem wybrałem się na spacer brzegiem morza. Jantarów, czyli bursztynów nie znalazłem, ale moją uwagę zwróciły brązowe plamki na piasku:

6743.jpg

Cały brzeg usłany był chrabąszczami. Widocznie lokalny szczep miał w tym roku rójkę, bo chrabąszczy było naprawdę dużo:

6744.jpg

Część pływała, niesiona falami Bałtyku, a reszta leżała pośród muszelek na piasku. Ochoczo zbierały je mewy, które jak zwykle patrolowały teren przy przystani kutrów rybackich:

6745.jpg

Rybacy łowią głównie flądry, czyli płastugi, choć czasem trafi się dorsz lub łosoś

6746.jpg

Zdziwiła mnie obecność chrabąszczy na plaży o tej porze, bo z moich doświadczeń wynika, że te groźne dla leśnych upraw chrząszcze pojawiają się u nas zwykle w pierwszych dniach maja, gdy kwitną dęby. Może to kwestia przedłużonej zimy i nadmorskiego klimatu gdńskiej RDLP?

Ośrodek Leśnik w Jantarze jest uroczo położony w borze sosnowym, tuż za nadmorską wydmą:

6747.jpg

Są tam wspaniałe warunki do wypoczynku, choć ja byłem tam służbowo i nie miałem czasu na korzystanie z walorów ośrodka wypoczynkowego. Warto wybrać się tam na urlop, aby nałykać się jodu, korzystać z leśnej ciszy, no i spróbować w pobliskiej smażalni pysznej flądry prosto z morza:

6748.jpg

Po powrocie znad morza wpadłem w wir pracy, stąd nie miałem chwili, aby zasiąść przy blogowych zapisach. Taki to urok pracy leśniczego, że każda, nawet chwilowa nieobecność musi być szybko nadrobiona. Większość zadań trzeba wykonać samemu, mimo obecności podleśniczego. Drewno z wiosennego zapasu zostało wywiezione prawie na zero. Najczęściej mam  w lesie kilkaset, a zimą około tysiąca m3, a teraz zostało zaledwie około 100 m3. Choć za chwilę odbuduję zapasy,bo we wtorek pojawił się w trzebieży późnej harwester :

6749.jpg

Ekipa pana Krzysztofa także nie próżnuje i pielęgnuje młodsze drzewostany, pozyskując surowiec na zrębki i drewno średniowymiarowe w długościach 2,40 i 1,80:

6750.jpg 

Wczoraj wspólnie z zastępcą nadleśniczego dokonywaliśmy przeglądu luk w drzewostanach, które zostały wpisane do ewidencji przez „urządzeniowców” tworzących plan działań w lesie na 10 lat. Są to miejsca w lesie, gdzie nie ma drzew i należy je w ciągu 10 lat dolesić. Część luk już dolesiłem, ale niektóre są potrzebne przyrodzie, która sama je zagospodaruje poprzez naturalna sukcesję. Z drugiej strony są to pewnego rodzaju odpowiedniki ugorów na polach, gdzie nie ma produkcji i czasem nie można pozwolić sobie na marnotrawienie terenu. Należy jednak to starannie przemyśleć, bo część takich miejsc jest konieczna do składowania drewna, dojazdu do innych drzewostanów, zawracania wielkich samochodów lub stanowi naturalną granicę na styku pole-las. Uwzględnię to w planowaniu wszystkich zabiegów, które muszę wykonać do 10 lipca. Leśnictwo opiera się na dokładnym planowaniu, stąd muszę zaprojektować składy upraw zakładanych w 2014 roku, wyliczyć ilość potrzebnych sadzonek, metry siatki, kilogramy gwoździ, a także godziny pracy potrzebne do zaplanowania kosztów:

6751.jpg

 Podobnie muszę precyzyjnie zaplanować czyszczenia, pielęgnacje, zabiegi z ochrony lasu, turystyki i ochrony przeciwpożarowej. Naturalnie wszystko to trzeba wklepać do systemu informatycznego z zachowaniem odpowiednich kodów czynności  i lokalizacji wynikających z planu urządzania lasu na 10-lecie. Nie ma czasu na nudę! Wiele dzieje się też w przyrodzie ale coraz trudniej coś zobaczyć w gąszczu zieleni, wysokich trawach i zbożach na polu. Wczoraj obserwowałem już całkiem wyrośniętego koźlaczka sarny i spotykam lochy z pasiastymi warchlakami, które coraz odważniej oddalają się od barłogów. Jelenie mają już spore poroże w scypule, choć przecież całkiem niedawno zrzucały swoje uperlone tyki, pełne odnóg. W lesie już coraz ciszej, bo skrzydlaci śpiewacy uwijają się przy karmieniu coraz większych piskląt, a wiele z nich opuściło już gniazda. Słońce grzeje coraz bardziej, a wszelkie bzyczące owady dają się we znaki spoconemu leśniczemu. Znaczy się zaczyna się lato…

Leśniczy Jarek-lesniczy@erys.pl