Bubobory 2009

Pojechałem w końcu na Bubobory. Wystartowaliśmy o siedemnastej żeby spróbować jeszcze usłyszeć sóweczkę. Spytałem ornitologów z którymi jechałem jakie partie drzewostanów - na jakim siedlisku i o jakiej charakterystyce – są dla nich interesujące ze względu na występowanie poszukiwanych gatunków.
26.03.2009

Pojechałem w końcu na Bubobory. Wystartowaliśmy o siedemnastej żeby spróbować jeszcze usłyszeć sóweczkę. Spytałem ornitologów z którymi jechałem jakie partie drzewostanów - na jakim siedlisku i o jakiej charakterystyce – są dla nich interesujące ze względu na występowanie poszukiwanych gatunków.

Najpierw pojechaliśmy więc do lasu świerkowego na podłożu torfowym leżącego w pobliżu większych odkrytych przestrzeni. Sóweczkę udało się usłyszeć. Dla mnie był to jeden z miliona ogólno-leśnych wieczornych dźwięków (słychać było m.in. żurawie, kosy, drozdy). Sóweczka odezwała się sprowokowana nagraniem które odtworzyliśmy z telefonu (ach, ten sprzęt). Głos jaki usłyszeliśmy w odpowiedzi moim zdaniem nie przypominał tego co odtwarzaliśmy, ale zespół ornitologiczny był pewien, że właśnie słyszymy sóweczkę. Postanowiliśmy przenieść się w inne miejsce żeby móc dokładniej zlokalizować ptaka. Udało nam się znaleźć dużo bliżej, sóweczka odzywała się wyraźniej i teraz jak najbardziej przypominało to dźwięk znany mi z nagrania. Udało się precyzyjnie ustalić rejon gdzie owa sóweczka poluje. W ten sam sposób udało nam się zlokalizować jeszcze jeden rejon łowiecki kolejnego osobnika. Sukces niby drobny, ale cieszył. Bubobory wszak nastawione są głównie na poszukiwania stanowisk puchacza, ale sóweczka również jest rzadkim gatunkiem, a do tego poluje w dzień.

Kiedy zapadł zmrok ruszyliśmy w inne rejony drzewostanów żeby spróbować zlokalizować włochatkę i puszczyka. Najaktywniejsze są one dwie godziny po zmierzchu i przed świtem. Udało się zanotować kolejny sukces, ale nie tak spektakularny – sprowokowana nagraniem włochatka odezwała się tylko raz. Z czterech nasłuchujących osób usłyszały ją trzy, ale nie wszyscy z tego samego kierunku. Echo w lesie rozchodzi się bardzo różnie. No ale grunt że słyszeliśmy. 

Później pojechaliśmy jeszcze nad brzeg leśnego jeziora leżącego w sąsiedztwie bagien żeby nasłuchiwać puchacza ale nie raczył się odezwać (tego gatunku sowy nie prowokuje się nagranym głosem bo można tylko nastraszyć wszystkie ptaki w lesie). Być może to wina pogody (idealne okoliczności to pełnia księżyca i bezchmurna, bezwietrzna noc). Pomimo prowokacji nie odezwał się nawet pospolity gatunek jakim jest puszczyk, którego obecność w okolicy jest stuprocentowo pewna. Ale prowadzący nasłuchy ornitolog stwierdził, że sowy to stworzenia dość chimeryczne i nie zawsze się odzywają – nawet kiedy w pobliżu odtwarza im się najlepsze sowie kawałki z MP3.

P.S. Nagrania sowich głosów, zdjęcia oraz wiele ciekawych informacji można znaleźć na stronie WWW.cepl.sggw.pl/bubobory