Borsuk, szeliniak i kornik
Byłem dziś na zrębie. Cały czas muszę monitorować czy nie zagraża mu szeliniak, więc bywam tam często. Pułapki jakie wykonano – zadziałały. Pogoda też na szczęście jest nierówna; niedawno około 20 godzin bez przerwy padał deszcz; W nocy temperatura spada do około 8 stopni, więc rozwój szeliniaka nie jest zbyt pomyślny. Poza tym siewki sosny i świerka pięknie rosną. Jest to odnowienie naturalne – nasiona wysiały się ze specjalnie pozostawionych na zrębie drzew, czyli nasienników. Na razie siewki są malutkie, ale na większości powierzchni rosną jak zielona szczotka.
Odbyłem też długą marszrutę w celu skontrolowania drzewostanów zagrożonych przez kornika drukarza. Sprawdziłem miejsca w których co roku wydziela się posusz, tzw. gniazda kornikowe. Była to kontrola efektywności pracy podleśniczego, który do września będzie miał w swoich obowiązkach służbowych wyszukiwanie i oznaczanie posuszu świerkowego. Często tę czynność wykonują robotnicy – trocinkarze – ale u mnie ta robota przypada podleśniczemu, ponieważ nie widzę wśród usługowców kompetentnego i pewnego fachowca. Kontrola wypadła pozytywnie, nie znalazłem więcej drzew zasiedlonych od podleśniczego.
Jeżeli chodzi o rozrywki ostatnimi czasy, miałem przygodę z borsukiem. Jechałem konno i wypłoszyłem go z trawy. Uciekał po łące w stronę kępy drzew. Był tak przestraszony, że nie wykombinował, że wystarczy się zatrzymać... Biegł dłuższą chwilę równolegle do konia, co obydwa zwierzaki dodatkowo stresowało. Czasami zdarza się, że zwierzę w sytuacji zaskoczenia głupieje – np. zając oświetlony reflektorami samochodu nie umie skoczyć na bok, tylko oślepiony ucieka na wprost, doskonale widoczny. (Jedynym sposobem jest zwolnić i skrócić światła, albo zatrzymać się i na chwilę je wyłączyć, żeby pozwolić mu uciec.) Ten borsuk najwyraźniej też nie umiał poradzić sobie z sytuacją. Na szczęście dotarł do swoich upatrzonych krzaków i tam przepadł. Ale sobie chłopak troszkę pobiegał ...