Borowe motylki

Od dziecka interesuję się każdym składnikiem przyrody i najmniejszą cząstką lasu. Jednak jakoś nigdy nie przywiązywałem większej wagi do świata owadów. Pasjonowały mnie „od zawsze” zwierzęta i ptaki, wiedza o drzewach i zjawiskach przyrody. Naturalnie mam minimum wiedzy na temat owadów leśnych, szczególnie tych o znaczeniu gospodarczym. Nie może być inaczej, bo mój wychowawca z Technikum Leśnego w Rogozińcu, wspaniały nauczyciel ochrony lasu Tadeusz Wasylewicz, nazywany przez nas żartobliwie „Kokonem”, pewnie osła nauczyłby biologii i rozpoznawania owadów. Każdy przyszły leśnik musiał pochwalić się sporym zbiorem własnoręcznie spreparowanych, szkodliwych owadów i bez zająknięcia musiał odpowiadać na podchwytliwe pytania. Inaczej nasz kochany Psor grzmiał: „Drabie jeden, ale czy to go widzisz? Ty mnie tu ściemniasz i wcale go nie widzisz!” Nie było rady, trzeba było go widzieć...
15.07.2012

Od dziecka interesuję się każdym składnikiem przyrody i najmniejszą cząstką lasu. Jednak jakoś nigdy nie przywiązywałem większej wagi do świata owadów. Pasjonowały mnie „od zawsze” zwierzęta i ptaki, wiedza o drzewach i zjawiskach przyrody. Naturalnie mam minimum wiedzy na temat owadów leśnych, szczególnie tych o znaczeniu gospodarczym. Nie może być inaczej, bo mój wychowawca z Technikum Leśnego w Rogozińcu, wspaniały nauczyciel ochrony lasu Tadeusz Wasylewicz, nazywany przez nas żartobliwie „Kokonem”, pewnie osła nauczyłby biologii i rozpoznawania owadów. Każdy przyszły leśnik musiał pochwalić się sporym zbiorem własnoręcznie spreparowanych, szkodliwych owadów i bez zająknięcia musiał odpowiadać na podchwytliwe pytania. Inaczej nasz kochany Psor grzmiał: „Drabie jeden, ale czy to go widzisz? Ty mnie tu ściemniasz i wcale go nie widzisz!” Nie było rady, trzeba było go widzieć...

W dorosłym życiu zawodowym, szczególnie moim, niewiele czasu pozostaje na tematy poboczne. Nawet te ściśle związane z przyrodą. Może dlatego nigdy nie przywiązywałem większej wagi do interesowania się światem owadzim, szczególnie w sensie rozpoznawania gatunków. Jednak od pewnego czasu, może także za sprawą moich koleżanek i kolegów z zaprzyjaźnionych blogów przyrodniczych częściej przyglądam się także owadom.

 W piątek z mozołem poszukiwałem kamieni granicznych, przygotowując na poniedziałek teren dla pracowników ZUL-a. Będziemy usuwać drzewa niebezpieczne, zagrażające bezpieczeństwu użytkowników drogi powiatowej. W pewnym momencie w monotonnym borze sosnowym zauważyłem niewielką kępę niebiesko-fioletowych kwiatków:

5431.jpg

Na metrze kwadratowym było chyba największe w okolicy zagęszczenie motyli:

5433.jpg

Przyjrzałem się im bliżej i zafascynowało mnie ich piękno. W domu usiadłem nad atlasem motyli i okazało się , że oznaczenie gatunków nie jest sprawą prostą! Bo to nie tak łatwo z całą stanowczością powiedzieć, czy to czerwończyk czy może przeplatka?:

5432.jpg

Rusałka żałobnik jest charakterystyczna:

5434.jpg

A to chyba rzadsza, rusałka kratkowiec:

5435.jpg

Tego "przystojniaka" spotkanego w borze już zupełnie nie mogłem oznaczyć:

5436.jpg

Chyba to czerwończyk dukacik, ale nie jestem pewien. Postanowiłem nadgonić braki i postudiować nieco entomologię… Regał z książkami mam szczelnie wypełniony, a na blogowych zapiskach i fotografiach leżą pokłady wiedzy. Chylę czoło przed Wami, którzy zapewne kiwacie głowami nad moją niewiedzą i w komentarzach uświadomicie mnie co to jest takiego kolorowego na moich fotkach… Chociaż z drugiej strony zawsze mówiłem swoim córkom, że z wszystkiego nie można być dobrym. Liczę na Waszą pomoc i proszę o korepetycje.

 Leśnicy z całej Polski, tak jak i ja, zajmują się teraz motylkami, może mniej kolorowymi i sympatycznymi, które trzepią się w foliowych woreczkach:

5437.jpg

To motyle brudnicy mniszki- groźnego szkodnika borów sosnowych i świerkowych. Masowe pojawy tego groźnego motyla, zwane gradacjami, nękały Polskę w latach 60, 70 a szczególnie mocno w latach 80 XX wieku. Szkody wyrządzane przez żarłoczne larwy brudnicy, zjadające igły sosen i świerków, notowano w milionach hektarów. Motyle brudnicy mniszki żyją krótko, zwykle do 14 dni. W tym krótkim czasie trzeba znanymi leśnikom sposobami śledzić ich lot i rozwój, aby nie dopuścić do gwałtownego wzrostu populacji. Służą do tego plastikowe pułapki w kształcie lejka, gdzie pomiędzy skrzyżowanymi skrzydełkami umieszcza się czerwona gumkę –feromon. Może widzieliście już je w lesie?:

5438.jpg

Feromon wydziela zapach samicy zwabiający do pułapki samce. Gdy lata dużo motyli w pułapce możemy znaleźć i jedne, i drugie. Przez dwa dni w foliowym worku pod spodem lejka może znaleźć się nawet kilkaset sztuk mniszki. Cóż, właśnie takim borowym motylkom muszę poświęcić maksimum uwagi, ale tym innym także będę się przyglądał, do czego i Was zachęcam!

 

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl