Bobry robią zimowe zapasy na drogach
Trwa złota jesień. Każdą wolną chwilę warto przeznaczyć na spacer i ruch na świeżym powietrzu, bo wokół coraz wyraźniej unosi się nastrój przemijania. Liści na drzewach coraz mniej, choć za to mienią się przeróżnymi barwami. Pomyśleć, że tak niedawno cieszyłem się ze świeżutkiej, wiosennej zieleni brzóz, lip i klonów…
Poranki są mgliste i lepkie od wilgoci, ale słońce szybko osusza i opromienia blaskiem las:
W lesie nadal jest sucho, co obserwowałem dziś podczas przygotowania gleby pod wprowadzenie drugiego piętra lasu. Niewielki ciągnik z zaczepionym pługiem kroił leśną glebę w ok. 50- letnim drzewostanie. Właśnie przez suszę jest kłopot z prawidłowym wyoraniem bruzd. W lesie piach jak na plaży w Międzyzdrojach! Wcześniej zrobiłem tam trzebież, doświetlając nieco dno lasu i przygotowując miejsce na wprowadzenie sadzonek pod już istniejącym drzewostanem. Niebawem będziemy sadzić młode dęby, które ogrodzone siatką (niestety, to początkowo konieczne) będą swobodnie się rozwijać, pielęgnując glebę, goniąc w górę sosny i tworząc swoisty mikroklimat w lesie. Susza jednak utrudnia orkę w lesie. Przekłada się też na liche efekty w koszykach grzybiarzy. Trzeba się mocno starać, aby zrobić zimowy zapas suszonych grzybów. Wprawdzie dziś znalazłem kilka rydzów, ale taka ilość tylko działa na wyobraźnię i pobudza kubki smakowe, bo nie ma na co grzać patelni!
Wciąż jadą z mojego leśnictwa samochody z drewnem i dziś gdy jechałem na spotkanie z kolejnym kierowcą zobaczyłem przy powiatowej, betonowej drodze coś dziwnego:
Wprawdzie to nie teren leśny, czyli w zasadzie nie moja sprawa ale zastanowiło mnie kto i po co pościnał cały rząd osik. Dobrze się nam współpracuje z zarządem dróg powiatowych, a zatem chciałem wyjaśnić zagadkę. Komu się chciało walić siekierą te drzewa przy samej drodze i po co?- pomyślałem sobie. No i dlaczego nie ma gałęzi? Przecież drogowcy używają pił i rozdrabniają gałęzie za pomocą rębaka! Wrzuciłem wsteczny i zatrzymałem się obok pni osikowych. Spojrzałem na wióry przy pniakach i zobaczyłem wydeptaną ścieżkę prowadzącą do jeziora. Wszystko jasne - to sprawka bobrów! Ale przecież osiki rosły około 100 metrów od wody i bobry musiały przeciągnąć gałęzie przez drogę:
A potem przez sosnowy młodnik:
Poszedłem wydeptaną ścieżką, która prowadziła prosto do jeziora Stołuńskiego:
W wodzie pływało kilka osikowych gałęzi objedzonych z kory:
Reszta pewnie została schowana w norze. No tak, bobry kosztem drogowców przygotowują sobie na zimę zapas osikowych gałęzi. Wokół jeziora Stołuńskiego jest już coraz mniej drzew nietkniętych bobrowymi strugami. Ścinają osiki, olchy, brzozy, solidne, grube dęby. Jedno z liściastych wydzieleń mojego leśnictwa położone wzdłuż jeziora zostało już prawie pozbawione drzew i nie wymaga wykonywania żadnego zabiegu trzebieżowego. Co dziwne, bobry dobierają się nawet do sosen i wycięły spory fragment kilkunastoletniego młodnika, a także okorowały odziomki kilku grubych, tartacznych sosen. Dobierają się też co jakiś czas do pomostu przeciwpożarowego nad jeziorem:
Brzeg jeziora pokrywają kikuty drzew liściastych i już tylko czasem widać stojące „suchary” pomiędzy sosnami:
Co jakiś czas muszę kontrolować przejezdność jedynej drogi wzdłuż jeziora, bo często jest zatarasowana obalonymi przez bobry drzewami. No ale cóż, las musi być także i dla nich, przecież są pod ochroną i budzą sympatię. Choć leśnika boli serce, gdy piękne, strzeliste dęby schną lub lecą w wodę jeziora. Z melancholią na bobrowe porządki spoglądał też zadumany kormoran, który pozbawiony wygodnego punktu obserwacyjnego na liściastym drzewie musiał zadowolić się małym kikutem, pozostałym po bobrzym ucztowaniu:
Nie wiem jak drogowcy przyjmą wieść o tym, że bobry planują „opękać” zimowy czas kosztem osik z pasa powiatowej drogi. Może będą zadowoleni, że nie muszą występować do gminy o decyzję o wycince drzew, których jest sporo blisko jezdni. Swoją drogą te gryzonie mają świetnych i odważnych wywiadowców, skoro znalazły osiki tak daleko od wody. To także dowód na to, że czują się bezpieczne na lądzie i nie mają wrogów. Zresztą pewnie wielu z Was oglądało w sieci m.in. głośny filmik „Niech ginie” o wizycie bobra w mieście. Jest ich coraz więcej i często będą zbliżać się do ludzi. Kierowcy, uważajcie zatem na bobry poruszające się z osikowymi gałęziami na drodze Pszczew-Stołuń.
Leśniczy Jarek- leśniczy@erys.pl