Bieliki na śniegu

W tym tygodniu na terenie nadleśnictwa mieliśmy do czynienia z dwoma bielikami. Pierwszego spotkał kolega leśniczy – wielkie ptaszysko siedziało przy drodze na stercie gałęzi. W pobliżu nie było widać żadnych śladów żerowania. Bielik był spokojny, próbował się oddalić, ale nie miał na to siły. Kolega podjął decyzję, że należy spróbować ratować wycieńczonego ptaka. Udało się bezpiecznie zapakować go do samochodu. Później przyjechali po niego pracownicy ośrodka rehabilitacji dzikich ptaków w Bukwałdzie, którzy przejęli nad nim dalszą opiekę, gdyż ptak był już w podeszłym wieku i prawdopodobnie chory.
18.02.2010

W tym tygodniu na terenie nadleśnictwa mieliśmy do czynienia z dwoma bielikami. Pierwszego spotkał kolega leśniczy – wielkie ptaszysko siedziało przy drodze na stercie gałęzi. W pobliżu nie było widać żadnych śladów żerowania. Bielik był spokojny, próbował się oddalić, ale nie miał na to siły. Kolega podjął decyzję, że należy spróbować ratować wycieńczonego ptaka. Udało się bezpiecznie zapakować go do samochodu. Później przyjechali po niego pracownicy ośrodka rehabilitacji dzikich ptaków w Bukwałdzie, którzy przejęli nad nim dalszą opiekę, gdyż ptak był już w podeszłym wieku i prawdopodobnie chory.

bielik1_300x300.jpg

Drugiego bielika spotkał nadleśniczy. Zauważył grupę siedmiu bielików żerujących na resztkach wilczego posiłku. Sześć na widok człowieka poderwało się i uciekło, a jeden został. Trzy bieliki były stare (wiek można określić m.in. po ubarwieniu dzioba, głowy, szyi i ogona – im starszy ptak, tym dziób bardziej żółty, a głowa, szyja i ogon jaśniejsze, aż do białości), trzy młodsze, a ten który został, prawdopodobnie najmłodszy.

Sadzę, że u ptaków również występuje hierarchia i obowiązuje kolejność dostępu do pożywienia. Ten prawdopodobnie był na końcu i nie jadł tyle ile powinien. Tym bardziej, że zima wyjątkowo śnieżna, na jeziorach lód i pokarmu w związku z tym mało. Dlatego nie miał siły odlecieć. „Ubrany” w kurtkę dał się wziąć na ręce i zawieźć do leśniczówki. Po konsultacjach z lekarzem weterynarii ze wspomnianego wyżej ośrodka w Bukwałdzie ustalono, że nie trzeba ptaka wieźć na rehabilitację, wystarczy go nakarmić i poobserwować. Trzy dni spędzone na dobrym wikcie zrobiły swoje – wypuszczony na wolność bielik natychmiast odleciał. Wcześniej założono mu obrączkę. Prawdopodobnie był to osobnik w trzecim roku życia (jak można sądzić po dziobie i upierzeniu).

bielik3_300x300.jpg

Dla przypomnienia dodam, że bielik to nie orzeł, a orzeł to nie bielik – tak mówi systematyka tych gatunków, chociaż nie wszyscy się z nią zgadzają. Mnie przekonują argumenty, jakie podaje znajomy ornitolog. Po pierwsze to, że orły należą do rodzaju Aquila (podrodzina orły), a bieliki do rodzaju Haliaeetus (podrodzina orłany). Po drugie to, że pomiędzy tymi gatunkami zachodzą istotne różnice.

Oba gatunki są wyspecjalizowane w pobieraniu różnego rodzaju pokarmu. Orzeł poluje na średniej wielkości ssaki i ptaki, nie gardzi też padliną. Bielik natomiast żywi się głównie rybami (leszcze, karpie, szczupaki), w dalszej kolejności ptakami wodnymi, na ssaki poluje sporadycznie, a padlinę zjada w braku innego pożywienia. Tak więc bielik ma nieopierzone skoki, co w jego przypadku jest korzystniejsze, skoro często zanurza je w wodzie. (Dalsze różnice zachodzą w budowie dzioba, skrzydeł i ogona, ale to już szczegóły dla wytrawnych znawców.)

Aha, na stronie WWW.ptaki-polski.pl znajduje się mapa i adresy wszystkich miejsc w Polsce, gdzie można przekazać ptaka pod fachową opiekę.