Bajor przyniósł wiosnę

No i stało się, wiosna niepostrzeżenie i z wdziękiem zdobyła świat szturmem. Jej przybycie triumfalnie ogłosiły rankiem 2 marca moje ulubione żurawie. Dzień wcześniej pędziłem po 5 rano na pociąg, bo jechałem do Warszawy na spotkanie Rady Krajowej Związku Leśników Polskich z nowym Dyrektorem Generalnym LP. Dworzec witał mnie zgrzytem hamulców pociągu i nie było czasu na obserwacje przyrody, no zresztą w mieście trzeba obserwować sygnalizatory świetlne…
05.03.2012

No i stało się, wiosna niepostrzeżenie i z wdziękiem zdobyła świat szturmem. Jej przybycie triumfalnie ogłosiły rankiem 2 marca moje ulubione żurawie. Dzień wcześniej pędziłem po 5 rano na pociąg, bo jechałem do Warszawy na spotkanie Rady Krajowej Związku Leśników Polskich z nowym Dyrektorem Generalnym LP. Dworzec witał mnie zgrzytem hamulców pociągu i nie było czasu na obserwacje przyrody, no zresztą w mieście trzeba obserwować sygnalizatory świetlne…

Inne możliwości daje poranek w pszczewskiej leśniczówce, czego doświadczyłem nazajutrz, w asyście żurawi. Wstałem rano, a ich trąbiące fanfary dobiegły zza jeziora. To najbardziej wiarygodny objaw wiosny. Wcześniej widywałem już stadka lub pary żurawi, ale to nie „te nasze” , tylko przelotne, odpoczywające w przerwie podróży. Nasze, gdy wrócą w rodzinne strony i zajmą swoje terytorium ogłaszają to światu tryumfalnym hejnałem: „już wiosna, jesteśmy!” Sikory dzwonią w sadzie i z zapałem wcinają ostatnie kule z nasionami. Przywiozłem je od córki z Poznania, bo „miastowe ptaki” jakoś nie interesowały się nimi.

 Rano koncertują już kosy i drozdy, a gołębie grzywacze znoszą gałązki na swoje lokum. Gnieżdżą się co roku wokół leśniczówki. Wiosnę przyniósł w tym roku Michał Bajor. Tak to się miło dla mnie skojarzyło. Bo pierwszy poranny hejnał zatrąbiły żurawie 2 marca, a właśnie w ten dzień jechaliśmy z żoną na wieczorny koncert do Gorzowa. Teatr im. J. Osterwy wypełniony był do ostatniego miejsca, a każdy skrawek miejsca wykorzystano na dostawienie krzeseł. Koncert „od Piaf do Garou” utworów francuskich w przekładzie Wojciecha Młynarskiego zachwycił widzów:

a1191.jpg

 Michał Bajor to wspaniały artysta. Nikt nie ma tak fantastycznej dykcji jak on i nikt tak jak on nie potrafi stworzyć magicznego klimatu do słuchania muzyki. Wsłuchiwałem się w każdą nutkę wyśpiewaną przez niego i choć „osłuchałem” wcześniej ten dwupłytowy album wzdłuż i wszerz, to utwory słuchane na żywo brzmią zupełnie inaczej. Jestem przekonany, że każdy do kogo trafia taka muzyka, gdy raz usłyszy na żywo Michała, nie opuści żadnego koncertu w okolicy. Wspaniałe przeżycie. Był to uroczy wieczór i na długo zapadnie w moją pamięć.

Dziś cały dzień spędziłem w lesie, co okupiłem popołudniem mocno przedłużonym w wieczór, przesiedzianym za biurkiem. Jutro sprzedaż, wywozy i wizyta zastępcy nadleśniczego. Trzeba do wszystkich zadań dobrze przygotować się, wtedy nie trwoni się czasu. Wydrukowałem raptularze szacunków brakarskich na rok 2013.  70 dokumentów to niezły plik i poszło na to chyba pół ryzy papieru!

W trakcie dnia na chwilę rozejrzałem się wokół leśniczówki i co widzę? Tak już wyglądają nasze hiacynty gruntowe, nie doniczkowe:

a1194.jpg

Przebiśniegi w pełnej krasie:

a1192.jpg

W wersji makro wyglądają tak:

a1193.jpg

 A cóż to się żółci zalotnie pośród suchych, dębowych liści posrebrzonych szronem?:

a1195.jpg

To oczywiście krokusy:

a1196.jpg

Rano mróz skuł grunt i jezioro wciąż jest zamarznięte. W trakcie dnia lód jednak pęka i jezioro „huczy” niesamowitymi dźwiękami. Szkoda, że Bajor ich nie słyszy… W lesie dzięcioły z zapałem wystukują werble na sękach, uwijają się kowaliki. Na polach widać migrujące stada drozdów i różnych łuszczaków. Nad miedzami widać już ”krzyżyki” skowronków i słychać ich śpiew. Tak, to już wiosna, pomimo porannych mrozów i zapowiadanego od czwartku śniegu. Przyniósł ją nieświadomy niczego Michał Bajor, a zadbają o nią żurawie, skowronki i my wszyscy. Bo kto nie kocha wiosny?

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl