Ale upał! Jeśli lubisz las, to teraz do niego nie chodź!

Już dłuższy czas Ziemia Lubuska i powiat międzyrzecki ogarnięte są falą upałów. Dziś termometr w leśniczówce pokazuje ponad 35 stopni w cieniu. Kto może kryje się w chłodnych miejscach, których jest coraz mniej. Nie ma czym oddychać, bo powietrze przesycone jest gorączką. Drzewa pokryte są warstwą kurzu i pyłków, bo przecież tak dawno już nie padało! Obowiązuje trzeci, najwyższy stopień zagrożenia pożarowego.
07.08.2015

Już dłuższy czas Ziemia Lubuska i powiat międzyrzecki ogarnięte są falą upałów. Dziś termometr w leśniczówce pokazuje ponad 35 stopni w cieniu. Kto może kryje się w chłodnych miejscach, których jest coraz mniej. Nie ma czym oddychać, bo powietrze przesycone jest gorączką. Drzewa pokryte są warstwą kurzu i pyłków, bo przecież tak dawno już nie padało! Obowiązuje trzeci, najwyższy stopień zagrożenia pożarowego.

 O ile drzewa wokół nas w ogóle są. Bo przecież tak wielu ludzi dało ponieść się fali niechęci, wręcz nienawiści do drzew. Powycinano je z najbliższego otoczenia domów- bo śmiecą liśćmi i zagrażają opadającymi gałęziami. Wycięto je nad brzegami jezior, bo przeszkadzają wczasowiczom, zrywają żyłki wędkarzom i zaśmiecają wodę. Usunięto je z poboczy dróg i unicestwiono piękne aleje- bo drzewa „atakowały” piękne, błyszczące samochody i drogie motocykle. Teraz można docenić ich znaczenie dla ludzi. Tam gdzie nie ma hodujących cień drzew, gdzie brakuje krzewów, kwiatów i trawy ale jest beton, kostka lub asfalt - nie da się żyć! Ale nie tylko tam. Chyba po raz pierwszy to czynię, ale proszę Was- nie chodźcie teraz do lasu!

Las zakurzony jest pyłem długotrwałego upału, trzeszczy zgryźliwie wyschniętą do granic możliwości ściółką i bucha żarem. Grzybów nie ma i pewnie długo jeszcze nie będzie, leśne owoce momentalnie zeschły, a leśne drogi i ścieżki pokryły się pyłem. Dlatego nie zachęcam teraz do leśnych spacerów, szczególnie do sosnowych borów, bo tam także szczególnie ciężko się teraz żyje.

Swoją drogą każdy, kto troszczy się o las i jego losy wie, że w tej sytuacji istnieje dla niego i jego mieszkańców ogromne zagrożenie pożarowe. Każdy wędrowiec i turysta, każdy pojazd, który porusza się po lesie czy w jego pobliżu niesie ryzyko wzniecenia pożaru. Wszyscy wiemy, że to największa katastrofa dla przyrody:

11879.jpg

 

 Leśnicy pełnią teraz całodobowe dyżury pożarowe i nie rozstają się z telefonem. W każdej chwili może okazać się, że pojawi się gdzieś dym, który trzeba sprawdzić lub co gorsza ogień, który trzeba jak najszybciej zgasić. Patrolują teren samoloty i śmigłowce, monitorują las kamery ale to oczywiste, że najlepiej ustrzeże las ludzka rozwaga i wyobraźnia. Dlatego nie chodźcie teraz do lasu…

Pszczewskie  plaże pełne są ludzi szukających chłodu w czystych jeziorach.

11881.jpg

 

Przecież to pełnia wakacji i czas urlopów. Nie dla wszystkich naturalnie, bo wielu z nas pracuje tak jak każdego dnia, choć długotrwały upał bardzo wszystkim doskwiera. Ciężko ludziom pracujących przy budowach budynków czy dróg, ciężko rolnikom, którzy właśnie żniwują, nie jest łatwo w różnych zakładach pracy, gdzie nie zawsze jest klimatyzacja ale chyba najtrudniej jest teraz robotnikom leśnym.   

11880.jpg

 

Pracować jednak muszą, bo wszyscy potrzebują drewna, las potrzebuje pielęgnacji i terminowego wykonania różnych zabiegów, a oni sami potrzebują pieniędzy na opłacenie kosztów swojej działalności gospodarczej i na utrzymanie rodzin. A nie będzie ich, jak nie będzie hektarów wykonanych pielęgnacji upraw i czyszczeń młodników, jak nie będzie „kubików” drewna itp. Dlatego pracownicy zakładów usług leśnych wstają teraz najczęściej o 3 nad ranem i ruszają w las do pracy, czasem jadą na „drugą zmianę” jeszcze wieczorem. Nawet ciągniki i maszyny odmawiają posłuszeństwa w tym skwarze i zulowcy mają z nimi kłopoty. A co dopiero ludzie? Niech ktoś spróbuje nawet nic nie robić, ale tylko potrzymać z  godzinę w tym upale „odpaloną” piłę spalinową lub wykaszarkę…

 Leśnicy muszą z kolei nadzorować wykonanie tych prac, zajmować się wywozem drewna:

11882.jpg

  oraz wykonywać szereg terminowych zadań. Wstaję teraz jak najwcześniej, aby wykorzystać chłód poranka, ale łatwo nie jest!  Właśnie zakończyłem w leśnictwie inwentaryzację szkód od bobrów, których nie brakuje nad każdym, nawet najmniejszym ciekiem i zbiornikiem wodnym. Nie jestem ich wrogiem, bo całego lasu nie zjedzą, ale przykro patrzeć na dęby z mozołem hodowane przez kilkanaście lat, które pocięte bobrowymi strugami na wałki znikają z pięknego dotąd młodnika:

11883.jpg

 

Bobry praktycznie nie mają wrogów naturalnych, prowadzone przez myśliwych na małą skalę odstrzały redukcyjne nie wpływają na ich populację, a zatem jest ich coraz więcej. Dobierają się nawet do starych sosen i buków

11884.jpg

Obserwujemy też bacznie latające właśnie teraz motyle barczatki sosnówki i brudnicy mniszki

11885.jpg

 

Często spotykam się teraz z pracownikami biura urządzania lasu, którzy pomimo upału taksują lasy mojego leśnictwa i przygotowują plany, czyli operat o którym niedawno pisałem. Dziś rankiem, już przed godziną  szóstą uzgadniałem wiele szczegółów z taksatorem Jackiem:

11886.jpg

Zaopatrzony w różne urządzenia elektroniczne, wysokościomierz, taśmę i notatki taksował oddział 78. Uzgadnialiśmy rano szczegółowo zaplanowane przez niego zabiegi na najbliższe 10 lat, bo ten plan zagospodarowania lasu to niesłychanie ważna sprawa. Na szczęście pan Jacek to nie tylko świetny fachowiec ale też sympatyczny człowiek, a zatem szybko osiągnęliśmy porozumienie:

11888.jpg

 

W lesie oprócz upału strasznie dokuczają teraz tzw. „ślepaki”. To owady z rzędu muchówek, z rodziny reprezentowanej w Polsce przez około 50 gatunków. Ugryzienia ślepaków (bąków, much końskich- funkcjonują różne nazwy) są bolesne i dokuczliwe. Wyszukują ciemne obiekty i reagują na ciepło i pot. Atakują konie i ciemno ubranych ludzi, np. rowerzystów. Gdy poczują ciepło od silnika mojego samochodu, otaczają go wielkim kłębowiskiem, a gdy wyjdę z samochodu nie dają żyć i tną niemiłosiernie. Latają przy tym praktycznie bezgłośnie i trudno się od nich opędzić.

 Są szczególnie aktywne przed burzą. To bardzo wredne stworzenia i zajmują drugie miejsce (po komarach) wśród owadów krwiopijnych, pod względem dokuczliwości dla człowieka i zwierząt domowych. Człowiek lub zwierzę atakowane przez ślepaki może na dobę utracić nawet 100-500 cm3 krwi! Ślina tych owadów, która wnika do rany, hamuje krzepnięcie krwi i zawiera dość silne związki, toksyczne dla naszych organizmów. Miejsce ukąszenie natychmiast czerwienieje i czasem mocno puchnie. Nie będę nikogo straszył fotografią pogryzionego leśniczego, ale nie jest to miłe, zapewniam. Warto na miejsce ugryzienia szybko przyłożyć wacik z octem.

To kolejny argument, aby posłuchać mojej rady i nie wybierać się teraz do lasu. Gorąco, kurz, nie ma czym oddychać, a jeszcze gryzą „paskudy”.  Ślepaki nie dość, że dotkliwie tną, to mogą także roznosić niektóre choroby bakteryjne i wirusowe. Aktywne są szczególnie w upały i znikają dopiero na początku września. Wtedy z pewnością warto będzie ruszyć do lasu bezpiecznie i zdrowo.

Jeszcze cały najbliższy tydzień ma być tak upalnie. Dbajcie o zdrowie swoje i bliskich, o zwierzęta domowe i drzewa wokół nas, które tak dobrze chronią nas przed upałem. Nie chodźcie teraz do lasu, a my - leśnicy zadbamy o niego, aby powitał nas po fali upałów wilgotnym, miłym chłodem i kojącą zielenią.

 

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl