Absolwenci Technikum Leśnego w Rogozińcu rocznik 1984- jak te 30 lat szybko minęło…
Zupełnie niedawno, bo przecież w 1979 roku pierwsza klasa Technikum Leśnego w Rogozińcu licząca 45 osób zaczynała przygodę z lasem i życiem, które niebawem stało się dorosłe. Przyjechaliśmy z różnych miast, a głównie wsi i leśniczówek do małego Rogozińca zagubionego w zielonogórskich borach i szybko staliśmy się zgraną paką.
Wojskowy dryl życia w szkole i internacie: ranne i wieczorne apele, gdzie odczytywano służby i sprawdzano stan uczniów, obowiązkowe mundury, poranna zaprawa fizyczna i ogólnie „zimny wychów” polegający nie tylko na dostępie do ciepłej wody najczęściej raz w tygodniu, scementowały nas w zgraną społeczność, która istnieje do dziś. Spotkaliśmy się w miniony weekend w lubuskim Łagowie, bo już tam bywaliśmy:
Ależ zgrabne chłopaki! Od lewej Witek, obok ja, potem Rysio, który jest teraz ciałem pedagogicznym w TL Rogoziniec i Miras. Spoglądamy na tej fotce na cały świat i Łagów z góry…Tym razem jednak nie wskrobaliśmy się na basztę Zamku Joannitów, lecz na skarpę nad jeziorem, aby pstryknąć pamiątkową fotkę 30 lat po maturze:
Spójrzcie jak było dawniej. Przecież w zasadzie się nie zmieniliśmy!
Łysy już wtedy miał niewiele włosów i apetyt taki sam jak dziś, Świder ma wciąż ten sam zaraźliwy śmiech, a Bronek podobnie skubie wąsy. Dawniej przy każdej okazji pędziliśmy na boisko i wuefista Wacek nie musiał nas tam zaganiać:
Dziś jednak zajęliśmy pozycje przy stole:
Spotkanie absolwentów po 30 latach od ukończenia szkoły zorganizował Witek przy mojej niewielkiej pomocy i to on powitał wszystkich:
Dawniej tylko o zwierzakach i polowaniu potrafił gadać godzinami, ale teraz bardzo zgrabnie rozpoczął spotkanie przybyłych na to przemiłe spotkanie „drabów i mądrawych chłopaczków” oraz wyściskał, a reszta oczywiście poszła za jego przykładem, Elę i Anię, które pojawiły się w obstawie małżonków:
Trzecia z klasowych dziewczyn, Violetta nie dojechała na spotkanie. Do Łagowa dotarło 21 absolwentów z rocznika, przez który przewinęło się 50 osób! Większość z nieobecnych przesłała pozdrowienia i solenne obietnice pojawienia się na kolejnym spotkaniu.
Połowa naszego rocznika to świetni leśnicy, pracujący na różnych stanowiskach, od podleśniczego po dyrektora regionalnego. Kilka osób pracuje w branżach bliskich leśnictwu, są nauczyciele, oficerowie, rolnicy, przedsiębiorcy. Leśna szkoła wyprowadziła nas na ludzi i mile wspominamy wspólne 5 lat wypełnione nauką, życiem w internacie, praktykami i wieloma niezapomnianymi wydarzeniami. Klasowe dziewczyny nie poszły w las, ale są bardzo zadowolone z wybranej drogi. Tak jak Świder, który jeździ taksówką po Berlinie czy Lechu, który ma poważną firmę budowlaną. Wspólnym opowieściom, wspomnieniom i żartom nie było końca:
Spotykamy się w tym miłym gronie co pięć lat oraz na zjazdach całej szkoły, ale wszystko wskazuje na to, że zwiększymy częstotliwość spotkań bo dopiero bladym świtem zakończyliśmy klasowe wspomnienia.
Pomimo tego, że pracujemy i żyjemy w sporym rozproszeniu, rozrzuceni po różnych dyrekcjach, nadleśnictwach i nawet krajach Europy, wciąż jesteśmy jedną, tą samą paką co dawniej. Jak widać w leśnych szkołach uczą nie tylko sztuki zarządzania lasem i przyrodą, ale też dobrze kształtują ludzkie charaktery. Choć nie było to zbyt trudne zadanie, bo rocznik 1984 jest wyjątkowy i wybitny…
Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl