Oj, ciężki to był miesiąc
Wiele się w maju działo. Przede wszystkim dużo grup uczestniczyło w lekcjach w lesie lub w parku. Zdarzało się, że zajęcia następowały bezpośrednio po sobie. Musiałam więc rano przygotować dwa plecaki – jeden z materiałami na zajęcia z przedszkolakami, a drugi na zajęcia np. z licealistami.
Poza tym wspólnie ze współpracownikami prowadziłam zajęcia z uczniami, którzy przyjechali na zajęcia z ekologii (4 grupy po trzy dni). No i świętowanie Międzynarodowego Roku Lasów – najpierw impreza na Polach Mokotowskich w Warszawie, a później w Łodzi pod Manufakturą.
Cieszy mnie to, że przełamałam opór do zajęć, których nie miałam odwagi się podjąć Bezkręgowce wodne. Trochę poczytałam i jakoś poszło, co prezentują zamieszczone zdjęcia. Nie zaliczam tych zajęć do ulubionych, jednak gdy zajdzie taka potrzeba będę mogła zastąpić Koleżankę. Dzięki tym zajęciom poznałam dużo ciekawych organizmów i na nowo zainteresowałam się stawem, który mam w ogrodzie. Do tej pory coś tam pływało, pluskało, kumkało… i w zasadzie nie interesowałam się tym. A teraz staram się te organizmy zaobserwować i nazwać. Mam między innymi kumaka nizinnego, pływaka żółtobrzeżka i nie wiem skąd – ale pojawiły się ryby. Najbardziej zdziwiłam się, gdy odkryłam pluskolce. Są to owady, które wiszą brzuchem do góry tuż pod powierzchnią wody. Zaniepokojone śmiesznie odpływają – uderzają długimi, owłosionymi tylnymi odnóżami. Podobno mogą opuszczać wodę i wędrują na duże nawet odległości. Polują w ten sposób, że zdobycz nakłuwają kłujką, obezwładniają jadem i wysysają. Ukłucie jest podobno bolesne także dla człowieka. Ciekawe pluskwiaki.
Do sukcesów tego miesiąca zaliczam również fakt, że na jesień zapowiedziało się kilka grup nauczycieli na szkolenia.
Hanka
