Lupuj Kasia, lupuj ...

W tym roku sezon edukacyjny rozpoczął się wcześniej niż zwykle. Zazwyczaj przedszkola i szkoły umawiały się na zajęcie po pierwszym weekendzie majowym. Natomiast w tym roku od połowy kwietnia mamy regularne zapisy. Bardzo to sobie chwalę, ponieważ fragment lasu do którego chodzę najczęściej na zajęcia jest w drugiej połowie kwietnia wyjątkowo urokliwy - dno lasu porastają łany zawilców. Robi to na dzieciach, młodzieży i ich opiekunach niesamowite wrażenie.
18.04.2011

W tym roku sezon edukacyjny rozpoczął się wcześniej niż zwykle. Zazwyczaj przedszkola i szkoły umawiały się na zajęcie po pierwszym weekendzie majowym. Natomiast w tym roku od połowy kwietnia mamy regularne zapisy. Bardzo to sobie chwalę, ponieważ fragment lasu do którego chodzę najczęściej na zajęcia jest w drugiej połowie kwietnia wyjątkowo urokliwy - dno lasu porastają łany zawilców. Robi to na dzieciach, młodzieży i ich opiekunach niesamowite wrażenie.

Zawilce kwitną tak wcześnie, ponieważ do dna lasu dochodzą promienie słońca. Później, gdy rozwiną się liście drzew, rośliny zamierają – w lesie jest cień. W ściółce leśnej leżą miliony drobnych nasionek – czekają na koleją wiosnę i krótki czas, w którym muszą wyrosnąć, zakwitnąć i wydać nasiona.

Dzisiaj do tego pięknego fragmentu lasu zaprowadziłam grupę pięcio-sześciolatków. Zadaniem dzieci było zaobserwowanie różnych obiektów przyrodniczych – mrówkę, grzyba, wiewiórkę, motyla… Dzieci pracowały rewelacyjnie, były wyjątkowo spostrzegawcze. Nie zawsze tak jest. W przypadku tych dzieci, duża w tym zasługa „cioć”. Okazało się, że często jeżdżą na takie zajęcia edukacyjne.

Dzieci pracowały parami. Jedno trzymało podkładkę z Kartą obserwatora i ołówek, natomiast drugie – lupę. Co jakiś czas się wymieniały. Ponieważ lupa była dla nich bardziej atrakcyjna niż Karta pracy, zdarzały się sytuacje, że jedno dziecko popędzało drugie, aby zamiana nastąpiła szybciej. Właśnie w takiej sytuacji zaobserwowałam jedną z par. Dziewczynka oglądała kowale bezskrzydłe, a kolega ją popędzał – „Lupuj Kasia, lupuj…”.

Na tych zajęciach zabawnych sytuacji było więcej. W pewnej chwili podbiegły do mnie dzieci – „Ciociu, ciociu, tam leży mały jeżyk”. Zaprowadziły mnie w to miejsce, a tam leżała … „bazia”. Odkrywanie i poznawanie świata to dla takich maluchów fascynująca przygoda, a dla edukatorów fantastycznie spędzony czas.  

Hanka

edukator@erys.pl