Jak się uczymy?

Dzieci z klasy drugiej szkoły podstawowej przyjechały na zajęcia „Rok w życiu ptaków”. Zastanawiałam się jak to zrobić, aby ich nie zanudzić opowieściami o kolejnych gatunkach prezentowanych na ścieżce. Ostatecznie zdecydowałam się na rozmowę kontrolowaną – postanowiłam, zadając pytania, doprowadzić je do wyciągnięcia wniosku, że odlatują te ptaki, które zimą nie znajdują pożywienia. Dla przykładu:
12.06.2014

Dzieci z klasy drugiej szkoły podstawowej przyjechały na zajęcia „Rok w życiu ptaków”. Zastanawiałam się jak to zrobić, aby ich nie zanudzić opowieściami o kolejnych gatunkach prezentowanych na ścieżce. Ostatecznie zdecydowałam się na rozmowę kontrolowaną – postanowiłam, zadając pytania, doprowadzić je do wyciągnięcia wniosku, że odlatują te ptaki, które zimą nie znajdują pożywienia. Dla przykładu:

- Co jest pożywieniem kukułek?

- Między innymi włochate gąsienice. (dzieci wiedziały lub szukały informacji na tablicach edukacyjnych znajdujących się na ścieżce)

- Czy ktoś widział kiedyś zimą na dworze gąsienice?

- Nie.

- Czy kukułki mają możliwość upolowania ich zimą w Polsce?

- Nie.

- Jak myślicie, czy kukułki zostają na zimę w Polsce czy odlatują?

- Odlatują.

Zastosowana przeze mnie metoda jest skuteczniejsza niż sam przekaz słowny.

„Uczymy się

- 10% z tego, co czytamy

- 20 % z tego, co słyszymy

- 30% z tego, co widzimy

- 50% z tego, co widzimy i słyszymy

- 70% z tego, co mówimy

- 90% z tego, co mówimy i robimy”

(źródło: Dryden G., Vos J. 2000. Rewolucja w uczeniu. Wydawnictwo Moderski i S-ka, Poznań)

Jednak nie do końca jestem zadowolona z przeprowadzonej lekcji. Nie przewidziałam tego, że dzieci będą prześcigały się w zgłaszaniu do odpowiedzi. Nie byłam w stanie zapamiętać, kto już odpowiadał, a nie chciałam nikogo pomijać. Nie czułam się z tym dobrze. Próbowałam wyjść z tej opresji prosząc, aby zgłaszały się te dzieci, które jeszcze nie odpowiadały. Jednak okazało się, że oszukują, co powodowało zamieszanie. Dlatego na kolejnych zajęciach opartych na rozmowie kontrolowanej zastosuję metodę stosowaną w szkole z którą współpracuję. Tam nauczycielki mają „klocki-etykietki” z imionami dzieci. Uczniowie nie zgłaszają się do odpowiedzi; nauczyciel po zadaniu pytania losuje imię dziecka, które odpowiada. Ja tę metodę zmodyfikuję – przed zajęciami każde dziecko otrzyma małą kartkę na której zapisze swoje imię (i dla pewności pierwszą literę nazwiska, no bo mogą być np. dwie Anie) i po złożeniu na pół wrzuci do woreczka, który będą miała przy sobie podczas wędrówki ścieżką. Po zadaniu pytania wylosuję imię dziecka, a kartkę schowam np. do kieszeni.

Hanka

edukator@erys.pl