Dzień Dziecka

Ten dzień jest zawsze szczególny w ośrodku w którym pracuję. Szkoły zamawiają termin już po feriach zimowych. Jednak zawsze zdarzy się sytuacja, że przyjedzie ktoś niezapowiedziany, przywiezie swoich podopiecznych (najczęściej jakieś maluchy) i powstaje zamieszanie. W tym roku było podobnie. Nagle zeszło się około 110 dzieci!
01.06.2010

Ten dzień jest zawsze szczególny w ośrodku w którym pracuję. Szkoły zamawiają termin już po feriach zimowych. Jednak zawsze zdarzy się sytuacja, że przyjedzie ktoś niezapowiedziany, przywiezie swoich podopiecznych (najczęściej jakieś maluchy) i powstaje zamieszanie. W tym roku było podobnie. Nagle zeszło się około 110 dzieci!

Jak się okazuje, dla mnie i moich koleżanek „to pikuś”. Poradziłyśmy sobie, a jak widać na zdjęciu, dzieci niezwykle aktywnie pracowały. Jednak znaczenie ma nie tylko duże doświadczenie i wcześniejsze przygotowanie się na takie niespodzianki. Bardzo, bardzo … pomaga nam Pani, która pracuje u nas za pośrednictwem Urzędu Pracy. Będzie nam pomagała chyba do sierpnia, a szkoda, ponieważ wrzesień i październik to również atrakcyjne dla szkół miesiące i zdarzają się sytuacje gdy jest nas zbyt mało.

W Dniu Dziecka miałam również zajęcia ze starszymi dziećmi – uczniami liceum. Tego dnia udaliśmy się na kolejny bieg terenowy Doliną Mrogi. Trasa jest mi już doskonale znana, jest bardzo dobrze opisana i sprawdzona. Już wędrując w kierunku rzeki spodziewałam się, że poziom wody może być wysoki. Droga, która była wcześniej drogą przejezdną dla samochodów osobowych została przez wodę zniszczona – powstały głębokie koleiny. Jednak to co zastaliśmy przeszło moje wyobrażenia.

Po dojściu do punktu START, zastaliśmy niespodziankę. Punktu nie było. Okazało się, że jest pod wodą. Ten punkt znajdował się na mostku. Gdy wcześniejsze grupy stały na mostku, lustro wody było dużo poniżej. Oprócz tego most został przez żywioł pozbawiony barierek. Rzeka tak wylała, że w zasadzie nie wiadomo, gdzie jest koryto.

Trasa biegu zakładała przedostanie się na drugi brzeg. Byłam pewna, oglądając rozlewisko, że to się nie uda. Zapowiedziałam uczniom, że w razie czego mają wrócić do miejsca START. I co się okazało – udało im się rzekę sforsować. Obserwowałam to z ukrycia, emocji było dużo! Style przechodzenia po kłodzie były różne: dominowało „na czworaka” i przeciąganie koleżanek. Jeden z uczniów wpadł do wody, dla kolegów został bohaterem dnia.

Uczniowie byli bardzo zadowoleni. Wrócili umazani, mokrzy i uśmiechnięci od ucha do ucha. Jestem pewna, że ten Dzień Dziecka na zawsze pozostanie w ich pamięci. 

Hanna Będkowska

4389.jpg

4390.jpg

4391.jpg

4392.jpg