Barszcz Sosnowskiego

… czyli „zemsta Stalina”. Tak została nazwana inwazja tej kaukaskiej rośliny, która miała wykarmić polskie bydło. Jednak jej uprawa wymknęła się spod kontroli; roślina jest groźna nie tylko dla środowiska, lecz także dla ludzi.
20.07.2015

… czyli „zemsta Stalina”. Tak została nazwana inwazja tej kaukaskiej rośliny, która miała wykarmić polskie bydło. Jednak jej uprawa wymknęła się spod kontroli; roślina jest groźna nie tylko dla środowiska, lecz także dla ludzi.

Temu parzącemu najeźdźcy poświęcony jest artykuł w bieżącym numerze ECH LEŚNYCH (Adam Robiński „Parzący najeźdźca”):

http://www.lasy.gov.pl/informacje/echa-lesne

11840.jpg

Barszcz Sosnowskiego jest rośliną zielną (rodzina selerowatych) pochodzącą z Kaukazu. Charakteryzuje się dużymi rozmiarami (do 4 metrów) i rozłożystymi baldachami kwiatowymi. Została sprowadzona do Polski jako pasza dla bydła, jednak nasze krowy żywiły się nią niechętnie.

Roślina zdziczała i zadomowiła się w Polsce. Szczególnie dobrze czuje się w pobliżu cieków wodnych, które łatwo przenoszą jej nasiona. Wkracza w naturalne zbiorowiska, dewastując je pod względem różnorodności biologicznej – zacienia i eliminuje konkurencję. Szacuje się, że obecnie zajmuje ok. 8 tysięcy ha.

Barszcz Sosnowskiego (pod tą nazwą kryje się kilka gatunków) należy do najgroźniejszych roślin występujących w Polsce ponieważ parzy. We wszystkich częściach rośliny wytwarzane są furanokumaryny; są groźne nie tylko wtedy, gdy człowiek ich dotknie. Te związki są emitowane do środowiska – przy silnych upałach rośliny „strzelają” tą substancją. Furanokumaryny wnikają do komórek skóry i pod wpływem promieni ultrafioletowych powodują u ofiary martwicę. Powstałe bąble z trudem się goją (nawet przez kilka lat).

Pierwsze próby walki z barszczem w Polsce podjęto już w latach 90. ubiegłego wieku. Usuwano go mechanicznie, traktowano herbicydami, walczono ogniem i wodą. Mimo wszystko zadomowił się, ponieważ jest niezwykle plenny.

Nad metodą walki z barszczem pracują naukowcy m.in. z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Skuteczna okazała się metoda polegająca na trzykrotnym oprysku herbicydami w okresie wegetacji, przez pięć kolejnych lat. Jednak nie wszędzie można stosować chemię, np. w parkach narodowych. Tam skuteczne okazało się koszenie trzy razy w roku.

Hanka

edukator@erys.pl