50% nauki + 50% zabawy
Zbliżają się wakacje i pogoda piękna, dlatego uczniowie są nastawieni zabawowo. W związku z tym ich czas pobytu na łonie natury został podzielony sprawiedliwie na pół. Najpierw 1,5 godziny nauki, później tyle samo czasu na zabawę. Na zajęcia dzieci przyjechały rowerami – około 5 kilometrów, straciły więc po drodze trochę energii. Podczas lekcji w lesie uczyły się rozpoznawać gatunki drzew. Jednak, co jakiś czas, zajęcia zamieniały się w grzybobranie. Efekt to między innymi cała reklamówka kurek.
Wracając z lasu dzieci mijały plac zabaw. Jednak nie wzbudził ich zainteresowania – nic dziwnego, bawią się tu mniejsze dzieci. Poza tym zauważyły ognisko i pokusa pieczenia kiełbasek była silniejsza.
Dzień był upalny, dlatego największym zainteresowaniem cieszył się mostek nad stawem. Przyjemnie tu było posiedzieć i zjeść posiłek.
Dzieci nauczone i najedzone zaczęły rozglądać się za jakąś zabawą. Okazało się, że nad pobliską rzeką (10 metrów dalej) jest rozwieszona lina stalowa, po której jeździ specjalny „wózek” z uchwytem. Można złapać ten uchwyt, rozpędzić się, podwinąć nogi i w ten sposób przekroczyć rzekę, a następnie wylądować na drugim brzegu.
Zabawa była fantastyczna. Dzieci szalały. Oczywiście nie obyło się od zatrzymania w połowie trasy (zbyt słaby rozbieg), dwoje uczniów zaliczyło kąpiel. Mokre i roześmiane wychodziły z rzeki. Dawno nie byłam świadkiem takiej fantastycznej zabawy. Gdy już wszystkie chętne osoby zaliczyły jazdę na linie, a niektóre nawet kilka razy, zaprosiłam je na konkurs rozpoznawania głosów ptaków.
Przystąpiły do niego z entuzjazmem, tym bardziej że odbywał się w chłodnej sali a i nagrody były atrakcyjne – płyty dvd: „Leśna encyklopedia ornitologiczna”, „Dzika przyroda w sercu Europy”, „Jaki to ptak 2”. Erysiową smyczą został nagrodzony chłopiec, który wyjaśnił dlaczego ptaki śpiewają. Konkurs wzbudził duże emocje, do czego przyczyniły się dwie dogrywki. W zasadzie mój udział w konkursie polegał tylko na obsługiwaniu komputera, ponieważ inicjatywę przejęły dzieci. Specjalna komisja sprawdzała odpowiedzi (dzieci zapisywały nazwy ptaków na kartkach), a podczas dogrywek druga komisja wskazywała, głos jakiego ptaka puścić. Muszę wyjaśnić, że konkurs został poprzedzony nauką rozpoznawania głosów dziesięciu wcześniej wybranych gatunków ptaków.
Po konkursie dzieci miały czas wolny. Grały w piłkę, grę twister, łowiły ryby, część skusiła się na plac zabaw.
Myślę, że powrót na rowerach był trudny – 5 kilometrów po takich szaleństwach.
Hanka
edukator@erys.pl