Historia, prawda i spekulacje

W związku z oszczędzaniem zdrowia i wychodzeniem z grypy spędziłem sobotę w leśniczówce. Oczywiście, skorzystałem z okazji i wróciłem do mojej ulubionej ostatnio lektury „Europa walczy 1939-1945”. Przy opisie wydarzeń z bitwy o Stalingrad miałem niezwykły przebłysk pamięci.
09.02.2009

W związku z oszczędzaniem zdrowia i wychodzeniem z grypy spędziłem sobotę w leśniczówce. Oczywiście, skorzystałem z okazji i wróciłem do mojej ulubionej ostatnio lektury „Europa walczy 1939-1945”. Przy opisie wydarzeń z bitwy o Stalingrad miałem niezwykły przebłysk pamięci.

Otóż przypomniałem sobie jak w mojej szkole podstawowej pani od wszystkiego opowiadała nam o okropnościach wojny opisując jak niemieccy żołnierze wykorzystywali naiwność dzieci i za kawałek chleba wysyłali je nad rzekę po wodę. Nad wodą było bardzo niebezpiecznie i część tych dzieci ginęła. Pamiętam grozę jaka mnie ściskała za gardło. A cóż znajduję w mojej lekturze? Ten sam epizod tylko osadzony w konkretnym miejscu i czasie. No i coś jeszcze. W mieście toczą się niewyobrażalnie zajadłe walki. Ludność cywilna wśród ruin próbuje zdobyć pożywienie i znaleźć schronienie. Dzieci (miejscowe, a więc rosyjskie) dla zdobycia skórki od chleba biegają do rzeki przynosząc wodę niemieckim żołnierzom do czasu.... kiedy sowieccy snajperzy nie zrozumieli tego mechanizmu.

Ciekawie pisze autor także o kulisach działań frontowych. Zawsze uważałem, że bohaterski pochód wojsk alianckich do Berlina (zdobycie Berlina równa się koniec wojny) odbywał się od jakiegoś momentu nieprzerwanie. Nic mylniejszego. W marcu ’45 kiedy 3 Armia generała George Pattona parła w kierunku Pragi Eisenhower zarządził przerwanie pochodu wojsk amerykańskich i poinformował Churchilla i Stalina o swojej decyzji. Myślę, że warto pokusić się o wyobrażenie sobie sytuacji alternatywnej w której Patton kontynuuje zwycięski pochód..

Ciekawe jak wówczas wyglądałaby powojenna Europa i gdzie znajdowałyby się granice.