Cześć! Nie wiem czy wiecie ale dziś jest międzynarodowy dzień bloga! Więc grzechem by było nie dodać w takie święto wpisu. Jeszcze wczoraj byłoby to niemożliwe, gdyż ostatnie dni spędziłem poza zasięgiem sieci komórkowych. Swoją drogą to niezwykłe uczucie towarzyszące człowiekowi, gdy spogląda na komórkę z nadzieją na sygnał jest naprawdę bezcenne. Życie bez smartfonów, tabletów, ipodów i innych tego typu uzależniaczy jest w dzisiejszych czasach prawie niemożliwe. Tylko brak zasięgu może spowodować, że nie spoglądamy nerwowo na mały ekranik, że nie sprawdzamy e-maili, nie gonią nas sprawy służbowe itp itd. I mnie taki brak zasięgu, przyznam się Wam szczerze, bardzo odpowiadał. Może tylko poza możliwością napisana do Was. Czas zaczał inaczej płynąć, mogłem skupić się dokładnie na tym co działo się wokół mnie i odpocząć, odetchnąć, zrelaksować się w bieszczadzkiej krainie zapomnienia.
Witajcie! Jak co roku w okresie wakacyjnym Skrzydlate Myśli wędrują również do świata owadów. W dzisiejszym odcinku, w przerwie między ptasimi fascynacjami, spojrzymy oko w oko pewnemu niezwykłemu chrząszczowi.
Witajcie! Wakacje szybko mijają, tak samo nasz niezwykle kolorowy cykl dobiega dziś końca. Pozostaną nam do wywołania barwne, oczywiście w opcji full color, zdjęcia, przypominające o niezwykłych przygodach tego lata. A na naszym blogu kończymy również mocnym akcentem. Naszą bohaterką jest nadzwyczajnie piękna, jedyna w swoim rodzaju, odziana w tropikalne, tęczowe szaty żołna. Moim zdaniem, gdybym zasiadał w jury konkursu piękności to właśnie ją wybrałbym na ptasią Miss Polonia. Któż by przecież nie chciał mieć tak ślicznej żony, znaczy żołny. Dziś niewiele tekstu, po prostu podziwiajcie.