79. rocznica wybuchu Powstania Waszawskiego

- Około południa przyszedł dowódca drużyny Tadeusz Maślankowski „Sosna” i powiedział, że o godz. 17 rozpocznie się powstanie. Wyznaczył mnie jako łącznika na rogu ulic Grzybowskiej, Krochmalnej i Ciepłej. Czekałem. Mijały mnie inne patrole, drużyny. Rozpoczęło się natarcie na posterunek policji granatowej. Atak był od strony Żelaznej, zostałem odcięty – wspominał po latach Tytus Karlikowski, jeden z młodych uczestników Powstania Warszawskiego, późniejszy leśnik. We wtorek 1 sierpnia obchodzimy 79. rocznicę tego narodowego zrywu.
01.08.2023

- Około południa przyszedł dowódca drużyny Tadeusz Maślankowski „Sosna” i powiedział, że o godz. 17 rozpocznie się powstanie. Wyznaczył mnie jako łącznika na rogu ulic Grzybowskiej, Krochmalnej i Ciepłej. Czekałem. Mijały mnie inne patrole, drużyny. Rozpoczęło się natarcie na posterunek policji granatowej. Atak był od strony Żelaznej, zostałem odcięty – wspominał po latach Tytus Karlikowski, jeden z młodych uczestników Powstania Warszawskiego, późniejszy leśnik. We wtorek 1 sierpnia obchodzimy 79. rocznicę tego narodowego zrywu.

Siedemnastoletniemu Karlikowskiemu udało się wyswobodzić z okrążenia. Wkrótce spotkał Bogdana Czarneckiego „Morsa”, który wraz Krzysztofem Baczyńskim, młodym poetą,  przeszedł do „Parasola”, oraz jeszcze jednego kolegę. „Mors” powiedział, że na ul. Bagno jest do zdobycia broń. - Rzeczywiście stał tam niemiecki samochód z załogą, załadowany bronią, który zaatakowaliśmy. Osłaniali nas koledzy z batalionu „Kiliński”. Udało mi się zdobyć karabin maszynowy diegtariew. Stworzyliśmy malutki oddziałek. Trwał ostrzał z gmachu „Pasty”. W nocy z 2 na 3 sierpnia braliśmy udział w pierwszym ataku na „Pastę”, ostrzeliwaliśmy gmach z sąsiedniego budynku – opowiadał Karlikowski.

5 sierpnia dowiedział się, gdzie jest batalion „Zośka”. Z kolegą udał się w jego kierunku, na Wolę. Do oddziału dołączył w czasie ataku na Gęsiówkę, kompleks więzienny przy ulicy Gęsiej. Został tam dowódcą sekcji rkm-u. W nocy objął posterunek i ostrzeliwał Pawiak. Dowództwo obawiało się, że z tamtej strony kontratakować będą Niemcy. Kolejnego dnia brał udział w walkach na cmentarzach ewangelickim i żydowskim.

7 sierpnia uczestniczył w osłonie dowództwa zgrupowania „Radosław”; w rezerwie był pluton „Alek”. Następnego dnia został ranny na cmentarzu ewangelickim, jednak wrócił na linię walki. Razem z plutonem bronił stanowisk na cmentarzu żydowskim. 11 sierpnia ponownie został ranny - podczas ostrzału z granatnika. Tym razem ciężko, z związku z czym został przewieziony do szpitala Jana Bożego przy ul. Bonifraterskiej. Później był przenoszony do kolejnych szpitali, w jednym z nich ponownie został ranny podczas bombardowania. Do kolejnej placówki został przeprowadzony kanałem do Śródmieścia przez sanitariuszkę Marię Michałowską „Dorotkę”. Z Warszawy wyszedł z ludnością cywilną przez obóz przejściowy w Pruszkowie. Końca wojny doczekał u rodziny w Gorzkowicach pod Piotrkowem Trybunalskim. 

Znaczącą rolę w Powstaniu Warszawskim odegrało wielu innych leśników. Stanowili oni m.in. cenne wsparcie dla żołnierzy Armii Krajowej z grupy „Kampinos”, którzy toczyli walki w Puszczy Kampinoskiej. Szczególnie przydatna była ich głęboka znajomość terenu. Dzięki ich pomocy tysiące powstańców i cywilów uciekło z obleganej Warszawy.

Przedstawicielem oddziałów partyzanckich z Puszczy Kampinoskiej był porucznik Adolf "Góra" Pilch, którego oddziały przeszły 400 km z Puszczy Nalibockiej na prawy brzeg Niemna. Po przybyciu, oddział został włączony do zgrupowania "Kampinos", które zdobyło kontrolę nad większością terenu puszczy. Powstała tym samym republika partyzancka, oddalona o nieco ponad 30 km od centrum Warszawy, znana jako Rzeczpospolita Kampinoska. 

Mimo że liczba żołnierzy w lesie zmalała do 500 w drugiej połowie sierpnia, niemieckie dowództwo oszacowało, że w szeregach Grupy "Kampinos" walczy około 5 tysięcy osób. Rozbieżności wynikały częściowo z wsparcia, jakie otrzymywali partyzanci od leśników, co pozwalało szybko reagować na zagrożenia. Puszcza służyła głównie jako baza zaopatrzeniowa i werbunkowa dla powstańczej Warszawy, ale toczyły się tam również walki z Niemcami.

Jednym z kluczowych punktów obronnych Grupy "Kampinos" była miejscowość Pociecha, która blokowała dostęp do wnętrza lasu i utrudniała korzystanie z leśnych dróg wrogiemu wojsku. Stoczono tam sześciodniową walkę pozycyjną z oddziałami kolaboracyjnej brygady szturmowej SS RONA.

W miarę jak powstanie w Warszawie osłabiało, Rzeczpospolita Kampinoska zaczęła tracić na znaczeniu. Ostatecznie, pod koniec września 1944 r., żołnierze opuścili las, kierując się w Góry Świętokrzyskie, a republika partyzancka przestała istnieć. Jednakże, przez prawie dwa miesiące była niezależną od okupanta ziemią i stanowiła ważne wsparcie dla powstańczej Warszawy. 

Leśnicy rokrocznie oddają hołd powstańcom warszawskim składając wieńce i zapalając znicze pod tablicą wmurowaną w ścianę gmachu Ministerstwa Środowiska. Tablica upamiętnia walkę i męczeństwo pracowników leśnictwa i przemysłu drzewnego z okupantem niemieckim w latach 1939-1945. W gmachu, gdzie obecnie mieści się ministerstwo (wcześniej dyrekcja generalna LP) w czasie Powstania stacjonowała część składającego się z różnych grup narodowościowych pułku grenadierów RONA, mordującego cywilną ludność warszawskich dzielnic Woli i Ochoty, rozbitego później przez oddziały Armii Krajowej w Puszczy Kampinoskiej.