z kart historii, część druga

„Pamiętajmy, że przyroda to bardzo skomplikowana machina. Tak jak z zegarka nie możemy usuwać kółek lub osi, tak też w przyrodzie skazywanie na zagładę pewnych zwierząt srodze może się pomścić. Obyśmy prawdę tę poznali, póki nie będzie za późno”. To chyba jeden z najbardziej znanych cytatów bohatera naszych rozważań. Te jakże ponadczasowe słowa należą do Jana Sokołowskiego, zapraszam na kolejną odsłonę cyklu „z kart historii”.
02.05.2011

„Pamiętajmy, że przyroda to bardzo skomplikowana machina. Tak jak z zegarka nie możemy usuwać kółek lub osi, tak też w przyrodzie skazywanie na zagładę pewnych zwierząt srodze może się pomścić. Obyśmy prawdę tę poznali, póki nie będzie za późno”. To chyba jeden z najbardziej znanych cytatów bohatera naszych rozważań. Te jakże ponadczasowe słowa należą do Jana Sokołowskiego, zapraszam na kolejną odsłonę cyklu „z kart historii”.

Nie tak całkiem dawno, przeglądając starą, zakurzoną i zapomnianą bibliotekę w swojej pracy, natknąłem się na rzecz niezwykłą. Moją ciekawość wzbudziła okładka. Już na pierwszy rzut oka zauważyć można było, że gazety, w które była owinięta ów publikacja mają co najmniej kilkadziesiąt lat. Gdy uchyliłem pierwszą stronę przetarłem oczy ze zdumienia. „Ochrona Ptaków, nr 16, wydanie drugie, napisał Jan Sokołowski, z 33 rysunkami i 40 fotografiami autora”. Moje oczy szybko powędrowały na sam dół strony w poszukiwaniu daty. „Nakładem Państwowej Rady Ochrony Przyrody, Kraków 1939 r.”. Biały kruk! Krzyczało coś w myślach. Tuż to niesłychane znalezisko! Podekscytowany pobiegłem do szefa, niczym archeolog, który dokonał milenijnego odkrycia. W ciągu kilku następnych dni książka została wysłana do introligatora, by okładkę z gazet zastąpić należytą oprawą i zabezpieczyć dla kolejnych pokoleń.

O książce „Ochrona ptaków” była już wzmianka ostatnio. Zamieściłem również zdjęcie okładki tej cennej pozycji. Dla mnie niezwykły wydaje się sposób, w jaki Sokołowski opisuje znaczenie ptaków dla przyrody i ludzi. Musimy pamiętać, że w tamtych czasach ochrona gatunkowa dotyczyła tylko nielicznych zwierząt a strzelanie do ptaków szponiastych było na porządku dziennym. Nie było ptasich organizacji, zarządzeń, ustaw, międzynarodowych konwencji chroniących ptaki w Polsce. Autor musiał stawić czoła tym problemom. Jako prekursor nurtu ochroniarskiego, w swoich publikacjach zwracał uwagę na konieczność ochrony, tłumaczył w prosty sposób zagadnienia populacyjne i pożyteczny wpływ ptaków na otoczenie i pracę człowieka. Umiał zafascynować i zjednać serca nie tylko studentów ale i gremium naukowego. Jego pomysły są wdrażane do dziś dzień, jak chociażby budka lęgowa dla ptaków typu Sokołowskiego. Ale najbardziej zachwyca mnie również sam język, którym autor się posługuje. Posłuchajcie kilku pierwszych wersów z rzeczonej książki:

Ptaki należą bezsprzecznie do najładniejszych tworów jakie przyroda wydała. Pod względem barw tylko kwiaty i motyle niekiedy je przewyższają, natomiast przeróżne objawy życia, jak ruchy, obyczaje, towarzyskość, budowa gniazd, śpiew zespalają się w niezwykle piękną i ciekawą całość niespotykaną u żadnych innych zwierząt. Smutne byłyby pola bez skowronka, wiosenny las bez gwiżdżącego kosa, a chaty wiejskie bez jaskółek. Nie ma chyba człowieka, który nie odczuwałby uroku pieśni słowika, i tylko osobnik wyzuty doszczętnie z wszelkiego uczucia może zniszczyć gniazdo tak miłej istoty… Niezliczone są przejawy piękna przyrody, nieskończone jej bogactwo. Szemrzący strumyk, kwiat leśny, brzęczący owad, rozłożyste drzewo, cienisty las, wodospady, góry i ich szczyty pokryte śniegiem – to tylko ogniwa tego nieskończenie długiego łańcucha tworzącego jedną nierozerwalną całość. Różnorodne muszą być metody ochrony, tak jak różnorodne są zjawiska przyrody”.

Zwróćcie uwagę jakie to słowa, można rzecz, troszkę poetyckie, filozoficzne, ale i jakże uniwersalne. Autor już wówczas zaznaczał, że wraz z postępem cywilizacji, rozwojem techniki, ptaki będą potrzebowały ochrony, dla każdego gatunku innej. W tej niewielkiej publikacji Sokołowski przedstawia sposoby ochrony ptaków gniazdujących w dziuplach i budujących gniazda otwarte, porusza niezwykle istotne aspekty prawidłowego dokarmiania zimą, budowy budek lęgowych i karmników. Ale wiecie, jest coś jeszcze, coś takiego mistycznego. Spójrzcie na zdjęcie młodzieży szkolnej z tamtych czasów i na nauczyciela, na ich ubiór i pracę. Wszystko wokół się zmieniło, my również, ale wciąż łączy nas tak wiele, wciąż ta sama idea ochrony i chęć poznawania przyrody. Przeglądając „Ochronę ptaków” rzuciło mi się w oczy coś jeszcze. Sokołowski opisuje sukcesy lęgowe gatunku, który my znamy już praktycznie tylko ze zdjęć i rysunków – kraski. Posłuchajcie:

Z prawdziwą radością sprawdziłem zatem, że w lecie 1931 r. zagnieździły się kraski aż w dwóch skrzynkach wielkości D, zawieszonych w państwowym nadleśnictwie w Drawsku. Z jednej skrzynki wyleciało szczęśliwie 5 młodych, z drugiej 4. Poza tym miały kraski zamiar zagnieździć również w trzeciej skrzynce, zawieszonej w leśnictwie Brzozowicy należącym do tego nadleśnictwa, ale niestety z powodu ciągłych walk z parą gołębi siniaków, które również pragnęły zająć tę skrzynkę, nie doszło do budowy gniazda. Doświadczenie z ubiegłego lata jest dowodem, że w Poznańskiem można jeszcze kraskę uratować i rozwieszając w lasach duże skrzynki, przywabić nawet w te okolice, w których już wyginęła” .

Takie zapisy i obserwacje autora są niezwykle ważne dla nas dzisiaj. Jak widzimy już wówczas Sokołowski zwracał uwagę, że ten piękny ptak ginie w wielu okolicach Polski. Na zdjęciach, które wykonał widzimy być może ostatnie kraski w tych okolicach, wówczas jeszcze szczęśliwie i z sukcesem gniazdujące. Co się zatem stało? Przecież w tej chwili dysponujemy wydawałoby się skuteczniejszymi metodami ochrony. Kraska wymieniona jest w Rozporządzeniu Ministra Środowiska z dnia 28 września 2004 roku w sprawie gatunków dziko występujących zwierząt objętych ochroną. Wymaga ochrony czynnej, czyli ustalenia stref ochrony ostoi, podobnie jak bielik czy bocian czarny. Ochronie podlega drzewo wraz z dziuplą oraz obszar 10 metrów wokół gniazda. Mimo takich mechanizmów w Wielkopolsce gatunek ten wyginął. Polecam Wam bardzo stronę na której prezentowany jest Program aktywnej ochrony kraski (http://www.kraska.eco.pl/). Może jeszcze kiedyś będzie nam dane zobaczyć tego niezwykle barwnego ptaka.

Wracając do meritum, w innej publikacji „ptaki drapieżne” Sokołowski próbuje walczyć ze stereotypami. Stara się zrozumieć postrzeganie drapieżników przez społeczeństwo i zagrożenia z tego wynikające. Do gustu bardzo mi przypadł opis gospodyni wiejskiej, która hodowała stadko pięknych, białych kurcząt. Autor opisuje trud jaki musiała gospodyni włożyć w cały proces hodowli i jej rozpacz a zarazem złość, gdy okazało się, że sprawcą odpowiedzialnym za spustoszenie drobiu był jastrząb. W tamtym okresie pod pretekstem odstrzału jastrzębia myśliwi strzelali do wszystkich ptaków szponiastych, nierzadko zdarzało się, że ofiarami padały również orły. Każdy ptak o zakrzywionym dziobie, szponach i szarym ubarwieniu postrzegany był jak szkodnik. Sokołowski w książce ptaki drapieżne wcielił się zarówno w rolę gospodyni jak i przyrodnika, wskazując pożyteczną rolę, jaką odgrywają z pozoru krwiożercze drapieżniki. Musiało jednak minąć kilkadziesiąt lat, by ziarno zasiane przez autora padło na podatny grunt. Na zakończenie jedna z anegdot autora o ówczesnym postrzeganiu przez ludzi tych pięknych ptaków. A ja zachęcam Was bardzo do przeszukania starych strychów, bibliotek rodziców, dziadków, może i u Was kryje się w zakamarku książka profesora Jana Sokołowskiego.

Darz Bór

Rafał

Na kwitnącej jabłoni śpiewa zięba, a piórka jej lśnią w słońcu pięknymi, różowymi i niebieskawymi barwami. Upodobała sobie jabłoń, gdyż na niej ukazało się w tym roku mnóstwo szkodliwych gąsienic. Ptaszek nie tylko sam je zjada, lecz zanosi również pisklętom, które siedzą w misternie uwitym gniazdku, przytulonym do pnia drzewa. Zatem zięba nie tylko rozwesela wiosnę, ale ochrania również drzewa owocowe przed zniszczeniem…Lecz właśnie w tej chwili, w której zięba zaintonowała głośną zwrotkę śpiewu, jak błyskawica wpadł krogulec i biedny ptaszek skończył życie przebity jego szponami. Biedne również pisklęta w gniazdku, gdyż od tej pory tylko jedno z rodziców będzie przynosiło im pożywienie, a jeżeli krogulec porwie również matkę, czeka ich śmierć głodowa”.