Witajcie Ptakoluby!

Wyjrzałem dziś przez okno i ze zdziwieniem stwierdziłem, że zrobiło się wiosennie! Dodatnia temperatura i piękne słońce spowodowały, że wśród naszych osiedlowych ptaków nastąpiło również wielkie ożywienie. Sikorki i wróble wprost oznajmiają zmianę pory roku. Niestety tylko na chwilę poddałem się temu nastrojowi, gdy uświadomiłem sobie, że przecież mamy środek zimy i już za kilka dni ma do nas powrócić Śnieżna Pani.
17.01.2011

Wyjrzałem dziś przez okno i ze zdziwieniem stwierdziłem, że zrobiło się wiosennie! Dodatnia temperatura i piękne słońce spowodowały, że wśród naszych osiedlowych ptaków nastąpiło również wielkie ożywienie. Sikorki i wróble wprost oznajmiają zmianę pory roku. Niestety tylko na chwilę poddałem się temu nastrojowi, gdy uświadomiłem sobie, że przecież mamy środek zimy i już za kilka dni ma do nas powrócić Śnieżna Pani.

Zatem po tej chwilowej wiosennej nostalgii wróćmy do zimowych tematów. Dzisiaj słów kilka o niebezpieczeństwach czyhających w miastach na skrzydlatych gości.

     Zanim przejdziemy do zagrożeń musimy wymienić niestety kilka negatywnych cech Naszego gatunku. Zastanawiacie się co mam na myśli?

     Zwróćcie uwagę, że ludzkie zachowanie jest jedyne w świecie zwierząt. Tylko my posiadamy zdolność dostosowania otaczającego nas świata do swoich potrzeb. Proces rozbudowywania aglomeracji miejskich wciąż trwa. Wchłaniane i powiększane są małe wsie, a na obrzeżach miast wciąż powstają nowe osiedla czy prywatne wille. Zajmowane są coraz to nowe siedliska, pola, łąki, lasy i co gorsze, również zabudowywane są obrzeża zbiorników wodnych. Wszystko po to, by zaspokoić ludzkie potrzeby.

     Pozostałe gatunki nie mają takich zdolności, po prostu gdy siedlisko nie jest dla nich korzystne, migrują w inne rejony kraju, w poszukiwaniu bardziej optymalnego miejsca. Zatem wiemy już, że człowiek jest bezpośrednio odpowiedzialny za zmiany i kształtowanie środowiska. Co na to ptaki?

     Nie zawsze zmiany są dla nich na niekorzyść, aczkolwiek niestety w większości przypadków tak jest. Część gatunków próbuje się dostosować do nowych warunków, znajdując pozytywne aspekty obcowania z człowiekiem. Takie przystosowanie się do życia w sąsiedztwie ludzi nazywamy synantropizacją. Inne gatunki, bardziej wrażliwe, z kolei uciekają, zmuszone są do migracji w poszukiwaniu zacisznego dla siebie miejsca.

     Gatunki, które spotykamy zimą w miastach, z pewnością należą do tych, które nauczyły się korzystać z dobrodziejstw aglomeracji. Dzięki temu mogą przetrwać bardzo srogie zimy. Pamiętacie naszego myszołowa? Przyleciał do miasta, by szukać przy drogach martwych zwierząt potrąconych przez samochody.

     Zdobycie łatwego pokarmu w jego przypadku bierze górę nad instynktem, mówiącym mu o grożących niebezpieczeństwach. Niestety, często zdarza się tak, że ptaki te próbując poderwać mniejszą zdobycz z jezdni lub pożywiając się zbyt blisko jej krawędzi, zostają potrącone przez rozpędzone samochody. Niestety sam widziałem tej zimy już kilka takich przypadków. Czy zatem opłaca się myszołowowi taka kalkulacja życia i śmierci? Myślę, że mimo wszystko tak, podczas bardzo srogich zim, gdy trudno zdobyć mu naturalne pożywienie, musi ryzykować by przeżyć.

     Z pewnością zauważyliście na oszklonych budynkach, przejściach między kamienicami, czy nawet na osłonach tłumiących hałas, takie dziwne, czarne naklejki, o kształcie ptaków szponiastych. Mają one uchronić naszych skrzydlatych gości przed kolejnym niebezpieczeństwem – śmiertelną kolizją. Przeszklone powierzchnie na otwartej przestrzeni są często przyczyną śmierciptaki ich nie widzą. Naklejki przypominające ptaki szponiaste mają na celu wywołanie u innych gatunków instynktu o zagrożeniu i ucieczce. Niestety nie zawsze i nie wszędzie takie naklejki są wywieszane.

     Spotkałem się z takim przykrym przypadkiem podczas ostatniej zimy. W oszklonym przejściu, dzielącym dwa budynki, przelot przypłaciło życiem stadko jemiołuszek. Gdy spotkacie się z takim zjawiskiem najlepiej zgłosić je do miejscowego urzędu miasta lub do organizacji przyrodniczej, która podejmie kroki w celu oznaczenia takiego miejsca. Jednak my sami, również możemy się czynnie przyczynić do zapobiegania takim kolizjom. Pamiętajcie, by nie umieszczać karmników przy oszklonych werandach swoich domów, i w miarę możliwości oznaczać takie miejsca specjalnymi naklejkami.

     Musimy pamiętać, iż nieprawidłowa lokalizacja karmników oraz zła lub stara karma jest również poważnym zagrożeniem dla naszych skrzydlatych bohaterów. W miejskiej dżungli czai się wiele drapieżników towarzyszących człowiekowi: koty, psy a nawet szczury są zagrożeniem dla naszych przybyszów.  

     Umieszczając karmnik przy niskich drzewach stwarzamy potencjalnie miejsce zasiadki dla kota, który z łatwością do niego doskoczy. Powinniśmy pozostawić w promieniu kilku metrów od karmnika tylko niską roślinność. Nie zapomnijmy, iż drzewa stanowią doskonałą czatownię dla krogulca. Dlatego nasz karmnik powinien stać w miejscu odsłoniętym, umożliwiającym ewentualną ucieczkę naszym skrzydlatym pupilom. Dobrze, jeśli w pobliżu znajdują się gęste krzewy, będą dobrym schronieniem przed atakami z powietrza. Miejsce na karmnik powinno być jednocześnie zaciszne, w miarę możliwości osłonięte od wiatru, szczególnie od strony zachodniej, np. ścianą domku lub szpalerem krzewów.

Ps. Mam dziś małą niespodziankę, podczas zeszłorocznej zimy, zaobserwowałem wraz z towarzyszącymi mi ornitologami ciekawe zjawisko, które w sam raz pasuje do naszego dzisiejszego tematu. Ten niezwykły gatunek na zdjęciach, który odwiedził leśniczówkę w górach, to krzyżodziób świerkowy. I wyraźnie spodobał mu się…beton. Czego w nim poszukiwał dowiecie się w kolejnym odcinku skrzydlatych myśli. Naszym tematem będą zasady prawidłowego dokarmiania ptaków.

Do usłyszenia

Rafał