Sezon na szczupaka. Hałaśliwi kuzyni.

Witajcie Kochani! Wrzesień bez wątpienia to jeden z najważniejszych miesięcy w kalendarzu wędkarzy, do których i ja się zaliczam. Już od kilkunastu dni wyczekuje na swoją rybę życia, pływając po jeziorze łódką i spinningując. Spinning to moja ulubiona metoda połowu drapieżników, może dlatego, że jest aktywna i cały czas muszę panować nad tym co robię. Jak na razie ryby życia nie widać, ale spokojnie, wiary nie tracę.
13.09.2012

Witajcie Kochani! Wrzesień bez wątpienia to jeden z najważniejszych miesięcy w kalendarzu wędkarzy, do których i ja się zaliczam. Już od kilkunastu dni wyczekuje na swoją rybę życia, pływając po jeziorze łódką i spinningując. Spinning to moja ulubiona metoda połowu drapieżników, może dlatego, że jest aktywna i cały czas muszę panować nad tym co robię. Jak na razie ryby życia nie widać, ale spokojnie, wiary nie tracę.

Koniec lata to miesiąc drapieżników, szczupaki i okonie są zdecydowanie bardziej ożywione i intensywnie żerują. Możemy to zauważyć po wyskakujących z wody małych rybkach, za którymi uganiają się nasi podwodni łowcy. O swoich poczynaniach na pewno będę Was informował na bieżąco a i trzymanie kciuków z Waszej strony z pewnością by nie zaszkodziło. Lubię wędkować również z innych względów. Gdy nic „nie bierze”, obserwuję i odpoczywam na łonie natury. Wówczas do głosu dochodzą kaczki, perkozy, przelatujące żurawie, błotniaki stawowe oraz te najmniejsze a zarazem najbardziej hałaśliwe – ptaki z rodziny pokrzewkowatych.

To właśnie od nich zaczniemy nasz krótki cykl „Sezon na szczupaka”, opowiadający o ptakach związanych z roślinnością przybrzeżną. Jak sama nazwa wskazuje ptaki pokrzewkowate mają coś wspólnego z krzewami. W rzeczywistości są doskonale przystosowane do życia w trzcinach, trawach, turzycach i innych wszelakich krzewach, z którymi związany jest ich cały cykl rozwojowy. W trzcinach pożywiają się owadami, których jest tam pod dostatkiem, z trzcin budują gniazda, które mają wygląd nadwodnych koszy, rozmnażają się, a przede wszystkim znajdują znakomite schronienie. Dzięki ubarwieniu w odcieniach szarobrązowych są prawie niewidoczne. Często o ich obecności świadczy tylko bardzo donośny głos.

5660.jpg

Z trzcinami związane jest całe życie trzcinniczka. Koszykowate gniazdo, którego głównym budulcem jest trzcina, to solidna konstrukcja wyścielona w środku zeszłorocznymi kwiatostanami trzcin. Oplata ją wokół solidnych filarów w postaci 3-4 świeżych łodyg trzcin. Łącznikami są splatane ze sobą pędy nadwodnych roślin i włókien roślinnych.

Trzciniak i trzcinniczek

Nasz pierwszy tytuł brzmi trochę jak „Flip i Flap”. Skojarzenie to może i nie jest tak do końca pozbawione słuszności, gdyż trzciniak (Acrocephalus arundinaceus) to właściwie taka większa wersja trzcinniczka (Acrocephalus scirpaceus). To co najbardziej charakterystyczne dla tych gatunków to piosenka. Gwarantuje Wam, że każdy kto choć raz pojechał nad jezioro, staw czy innego typu zbiornik wodny obrośnięty trzcinami miał na pewno styczność z tym gatunkami. Są bardzo powszechne a ich obecność nawet nad zbiornikami w centrach dużych miast nie należy do rzadkości. W Poznaniu spotykam je praktycznie wszędzie, na torze regatowym Malta, nad miejskimi, obleganymi przez setki plażowiczów jeziorami czy małymi stawami. Warunek jest oczywiście jeden – występowanie trzcinowiska. Trzciniak potrzebuje go jednak znacznie więcej, najlepiej gdy są to rozległe, szerokie łany, natomiast trzcinniczek zadowala się rzadkimi skupieniami trzcin poprzeplatanymi innymi gatunkami roślin wodnych, jak pałka, tatarak czy babka wodna. Jeśli zatem spotkamy ptaka podobnego do omawianych gatunków trzymającego się blisko brzegu, na pograniczu drzew i krzewów, będzie to raczej trzcinniczek.

5661.jpg
W lęgu trzcinniczków znajdują się średnio 4 jaja. Rzadko zdarzają się lęgi złożone z 3 lub 5 jaj. Z kolei w lęgach trzciniaków dominuje zniesienie złożone z 5 jaj.

Przywiązanie tych ptaków do siedliska znajduje swoje odzwierciedlenie również w nazwach łacińskich. Scirpaceus pochodzi bowiem od łacińskiego scirpus, co oznacza sitowie, natomiast arundinaceus oznacza trzcinę (arundo  - łac. trzcina).

Niewielkie różnice w preferowanej wielkości trzcinowiska to nie jedyne wskazówki na odróżnienie tych podobnych gatunków. Trzciniak jest zdecydowanie większy, osiągając długość ciała do 20 cm, natomiast jego mniejsza wersja jest o ok. 6 cm krótsza. Przekłada się to na proporcjonalnie większą głowę i duży dziób, jak u drozda. Trzcinniczek ma smukłą głowę z cienkim dziobem. Dobrą cechą odróżniającą są również wyraźnie białe końce lotek pierwszorzędowych u trzciniaka. W skrócie szatę obydwu gatunków moglibyśmy określić jako brązowy wierzch i płowo biały spód. Nie ma różnic między płciami. Natomiast po sezonie lęgowym, a więc we wrześniu, tuż przed migracją, można odróżnić osobniki dorosłe od młodych, po znoszonych, szarobrązowych piórach. U młodocianych ptaków mają one świeży, ciepły, rdzawo brązowy odcień.

Bitwa na głosy

W ten sposób dobrnęliśmy do najważniejszych cech naszych dzisiejszych bohaterów, a więc głosów. Trzciniak i trzcinniczek to prawdziwi śpiewacy operowi, których pieśń jest dobrze znana każdemu bywalcowi jezior. Dla mnie to nieodłączny element wielkopolskich kąpielisk. Gdy ptaki odlecą na zimowiska, co nastąpi lada chwila, nastanie wręcz nienaturalna cisza nad zbiornikami wodnymi. Podczas sezonu lęgowego ich odgłos towarzyszy mi podczas każdej wyprawy wędkarskiej, zarówno o świcie jak i o zmierzchu, wówczas bowiem aktywność głosowa tych gatunków jest największa. Przyznam się Wam szczerze, że czasami mam ich wręcz dość, a natarczywa melodia wbija mi się pamięć. O fonetyczny zapis tej charakterystycznej piosenki pokusił się nawet sam prof. Sokołowski, opisując ją w „Ptakach ziem polskich” jako: ryba ryba ryba, rak rak rak, świerzbi świerzbi świerzbi, drap drap drap, stary stary stary, kit kit kit. No i taki właśnie kit wciskają mi trzciniaki za każdym razem, a ja jestem, chcąc czy nie chcąc, zmuszony ich słuchać. Oczywiście tak sobie narzekam, ale gdy pójdę na ryby w najbliższy weekend z pewnością będzie mi tego brakowało.

5663.jpg
W oczekiwaniu na rodziców dobrze jest się zdrzemnąć. Trzcinowiska to wielki magazyn owadów. Bez obaw o braki w dostawie.

W rzeczywistości odgłos wydawany przez trzciniaka i trzcinniczka jest bardzo podobny i składa się z roztrzęsionych sylab powtarzanych 2-3 razy. Partia trzciniaka jest jednak bardziej donośna i głośna o charakterze rechoczącego brzmienia i „serii powtarzanych, przenikliwych falsetowych pisków trr trr karra-karra-karra krie-krie-krie trr-trr-kie-kie”. Pieśń trzcinniczka jest powolna, a w jej nuty mogą wkraść się czasami próby naśladownictwa innych gatunków i gwizdy. Brzmi jak: „trett trett trett tirri tirri triu triu tie tre tre wi-wiu-wu tre tre triu triu tirri tirri…”. I najczęściej to właśnie trzcinniczkowe triu triu tirri tirri grzęźnie w moich uszach co ranek.

Ptaki rozpoczynają swoje wokalne popisy zaraz po powrocie z zimowisk, co następuje na przełomie kwietnia i maja. Do lęgów przystępują jednak dopiero wówczas, gdy młoda trzcina troszkę podrośnie. Dotyczy to zwłaszcza trzciniaka, który uwielbia wręcz śpiewać z eksponowanych stanowisk. Wyraźnie zatem dba o swój charakter prawdziwego i podziwianego solisty. Dzięki zręcznym i chwytnym kończynom ptaki doskonale poruszają się wśród trzcin, wdrapując się lub przelatując w najwyższe partie. Tam, uczepione jednej łodygi rozpoczynają swój niezwykły koncert.

5664.jpg
Przyszły solista. Pora poćwiczyć struny głosowe.

Tak jak wspomniałem to już ostatni moment, by zobaczyć te wyjątkowe ptaki. Pod koniec września trzciniaki i trzcinniczki gromadzą już odpowiednie rezerwy tłuszczu, niezbędne do podjęcia jesiennej wędrówki, przy czym wpierw odlatują ptaki dorosłe. Młode, tuż po pierzeniu, dłużej zbierają energetyczne zapasy i wyruszą w podróż do Afryki na początku października.

Pozostaje życzyć naszym śpiewakom bezpiecznej podróży podczas kolejnej trasy koncertowej.

Rafał
rafal@erys.pl

fot. tytułowa: Antoni Kasprzak
fot. tekst: Rafał Śniegocki