Na wynajem czy na sprzedaż?

Początek marca to już ostatnia szansa, by dokonać jeszcze ostatnich napraw w sztucznych gniazdach. Mam na myśli głównie bociana czarnego, który właśnie powraca z zimowisk na tereny lęgowe. Prócz boćka sztuczne gniazda budujemy przede wszystkim dla puchacza, bielika i rybołowa. Mają one kształt platformy, a więc całkiem sporej nadrzewnej konstrukcji, do której zawieszenia wymagane są specjalne uprawnienia. Oczywiście sztucznym gniazdem możemy również nazwać powszechnie dostępne budki lęgowe, dla dużych przedstawicieli ptasiej społeczności (puszczyk, kraska) jak i tych małych (sikorki, muchołówki).
11.03.2012

Początek marca to już ostatnia szansa, by dokonać jeszcze ostatnich napraw w sztucznych gniazdach. Mam na myśli głównie bociana czarnego, który właśnie powraca z zimowisk na tereny lęgowe. Prócz boćka sztuczne gniazda budujemy przede wszystkim dla puchacza, bielika i rybołowa. Mają one kształt platformy, a więc całkiem sporej nadrzewnej konstrukcji, do której zawieszenia wymagane są specjalne uprawnienia. Oczywiście sztucznym gniazdem możemy również nazwać powszechnie dostępne budki lęgowe, dla dużych przedstawicieli ptasiej społeczności (puszczyk, kraska) jak i tych małych (sikorki, muchołówki).

Dlaczego?

Odpowiedź wydaje się dosyć prosta. Głównym celem jest ochrona, mająca szczególne znaczenie w przypadku skrajnie nielicznych gatunków, jak rybołów. To gatunek bardzo wymagający w stosunku do wyboru miejsca na założenie swojego M1. Drzew spełniających kryteria rybołowa jest niewiele. W tym wypadku budowa sztucznych platform może okazać się ostatnią deską ratunku. Przypomnijmy sobie, że rybołów wybiera na założenie gniazda drzewa wyraźnie górujące nad drzewostanem. Muszą one mieć parasolowate korony, umożliwiające stabilne osadzenie konstrukcji. W przeważającej większości warunek ten spełniają drzewa bardzo stare, w wieku około 150 lat. Sztuczne gniazda okazały się skuteczne, obecnie ponad 60 % zasiedleń dotyczy zastępczych budowli. Oczywiście w przypadku rybołowa na drzewach umieszcza się przygotowane przez ornitologów specjalne podstawy. Sam wystrój zaś pozostaje w gestii gospodarza.

Podobny cel przyświeca budowie platform puchaczowych. Ponieważ sowy własnych gniazd nie budują, sztuczne konstrukcje mają na celu zwiększenie liczby potencjalnych miejsc lęgowych. Jednak to nie wszystko. Pamiętajmy, że nie można przesadzić i najlepsze są oczywiście gniazda naturalne. W górach nie brakuje wykrotów, pólek skalnych i wyłomów, w których puchacz znajduje ostoje. Dlatego zastępcze gniazda dla tego gatunku stosuje się na przeważnie na nizinach. Dzieje się tak dlatego, gdyż w przypadku braku w rewirze puchacza gniazd ptaków szponiastych, które mógłby zająć, gatunek ten wybiera gniazdowanie na ziemi. Wykopuje jedynie niewielki dołek, najczęściej pod drzewem. Lęgi naziemne często kończą się niestety niepowodzeniem. Od złożenia jaj do uzyskania przez młode zdolności do lotu gniazdo narażone jest na drapieżnictwo kuny, lisa i dzika. Również samica narażona jest dużo bardziej na płoszenie, zostawiając młode bez opieki. Zdecydowanie bezpieczniej jest w gnieździe nadrzewnym. Zwiększenie efektywności lęgów jest zatem kolejną zaletą sztucznych gniazd. W chwili obecnej ponad 50% sztucznych gniazd dla puchacza jest zasiedlona.

Po wybudowaniu takiej platformy nie można jednak zapominać o remontach. Jak każde mieszkanie tak i ptasie lokum ulega z czasem zużyciu. Wystarczą niewielkie prześwity w konstrukcji, by puchacz ostatecznie się zniechęcił do powierzonego mu gniazda. Dlatego w ramach projektu „Bubobory” leśnicy i ornitolodzy doglądają sztucznych platform i oceniają przydatność na kolejny sezon.

Sztuczne gniazda zatem zwiększają prawdopodobieństwo osiedlenia się pożądanego gatunku w wyznaczonym miejscu i zwiększają jego szansę na wyprowadzenie lęgów. Przyczyniają się zatem do ustabilizowania populacji, w przypadku braku naturalnych miejsc lęgowych. Oczywiście nie zawsze jest tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Platformę na rybołowa może zająć bielik i na odwrót. Jednak to przecież nie powód na eksmisję.

Budki obok nas

Mieszkańcom większych miast z początkiem marca dadzą się we znaki wysokie świdrujące okrzyki pustułek. Od kilku dni obserwuje już wzmożony ruch w powietrzu na osiedlowych blokach. Pustułki zajmują właśnie sztuczne gniazda, z dołu przypominające wielkie budy o wymiarach 40x30x30 cm. Taka skrzynka jest odpowiednia dla typowego lęgu pustułek, składającego się z 5-6 maluchów. Dzięki wywieszaniu budek w dużych miastach udało się uratować ekotyp miejski pustułki, której populacja zaczęła drastyczne spadać. Przyczyną były masowe remonty budynków polegające na odnawianiu i ocieplaniu, co w efekcie spowodowało zamknięcie wszelkich otworów i szczelin, gdzie ptaki te znajdowały miejsca do gniazdowania. Wynająć dobrą kawalerkę w Poznaniu nie jest jednak łatwo. Z ponad 100 budek wywieszonych w tym mieście trudno obecnie znaleźć opuszczoną kwaterę. Z roku na rok zastępcze mieszkania cieszą się nieustającą popularnością.

Sztuczne gniazda to także mniejsze konstrukcje, te najbardziej popularne, czyli budki lęgowe. W tym wypadku cel może być inny od wspomnianych przeze mnie poprzednich konstrukcji. Ponieważ dotyczy on przeważnie małych ptaków jak sikorki, mazurki, muchołówki czy szpaki, które nie są zagrożonymi gatunkami, wywieszanie dla nich budek w lesie czy w ogrodzie ma raczej charakter ochronny, ale dla pobliskich drzew. Tych naturalnych sprzymierzeńców lasu leśnicy zwabiają większą liczbą mieszkań do wynajęcia, a ptaki odwdzięczają się korzystając ze stołówki oferowanej przez las. W ten sposób gatunki te pomagają leśnikom w walce ze szkodliwymi owadami, zwłaszcza motylami czy błonkówkami. Wywieszanie budek w lesie ma sens zwłaszcza w miejscach, gdzie brakuje drzew dziuplastych, naturalnych domów wykutych przez leśnych inżynierów od spraw mieszkań – dzięciołów. Szczególnie pożądane na rynku są mieszkania sprzedawane przez dzięcioła czarnego. Ponieważ gatunek ten kuje największe dziuple, chętnych na wprowadzenie do takiego lokum jest wielu, na czele z puszczykami i siniakami. Oczywiście każdy dzięcioł ma swoje grono odbiorców, a dzięki temu, że dzięcioły kują co roku nową dziuple stare lokum wpada na rynek wtórny do obrotu nieruchomościami. Dziuple po dzięciole dużym zasiedlają np. sikory, muchołówki i kowaliki.

Technikę zwabiania małych ptaków śpiewających stosują również działkowicze. Na swoich ogrodach wieszają budki lęgowe, by móc obserwować swoich skrzydlatych pupili i podobnie jak leśnicy, by uchronić drzewa owocowe od szkodliwych owadów. Sam jakiś czas temu przeżyłem ciekawą przygodę przy montowaniu budki dla sikor. Nieoczekiwanie do nowego lokum chciał się wprowadzić krętogłów. Ponieważ jednak otwór wlotowy był nieco za mały, z uporem maniaka ptak próbował go powiększyć. A ja miałem wyśmienitą okazję do obserwacji tego niezwykłego gatunku.

Musimy jednak pamiętać, że budki lęgowe należy corocznie czyścić, przede wszystkim ze względów sanitarnych, tak by nowi lokatorzy, którzy skuszą się na wynajem, nie przeżyli niemiłego rozczarowania. Kto by chciał przecież mieszkać w brudnym pokoju. Gniazda z budek możemy usuwać od 16 października do końca lutego. Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście to już naprawdę ostatni dzwonek!

Dla odważnych

Przy wieszaniu sztucznych platform trzeba wykazać się niemałą odwagą. Kilka dni temu, Antek Kasprzak przesłał mi zdjęcia z wyjątkowo trudnego zadania do wykonania. Stare, naturalne gniazdo bociana czarnego spadło podczas tegorocznej zimy. By po powrocie boćki nie były zszokowane utratą domu, postanowiono objąć ich mieszkanie polisą od wypadku i zafundowano w ten sposób nowe lokum. Jest to bardzo częsty przypadek, zwłaszcza dla dużych gatunków jak bieliki czy bociany. Rozbudowywane z roku na rok gniazda, przy niewystarczająco dużym i stabilnym drzewie często spadają na skutek wichur czy okiści śnieżnej. Tym razem jednak zamontowanie nowego lokum okazało się wyjątkowo niebezpieczne. Jak sam autor zdjęć wspomina „było to nie lada wyzwanie, ponieważ platformę należało usadowić 4 metry od głównego pnia na bocznym konarze w miejscu starego gniazda”. Wynik końcowy możecie zobaczyć na zdjęciach. Autorem jest oczywiście Antek.

Rafał

rafal@erys.pl