Lengyel, magyar – két jó barát

Witajcie! Dziś obiecana porcja informacji o leśnym kuzynie bociana białego. Zastanawiałem się długo jak zebrać w pigułce i opisać Wam tego niezwykłego ptaka. Postanowiłem zacząć od tytułu. By go rozszyfrować, muszę Was z przykrością poinformować, będziecie zmuszeni przeczytać cały artykuł :)
08.04.2011

Witajcie! Dziś obiecana porcja informacji o leśnym kuzynie bociana białego. Zastanawiałem się długo jak zebrać w pigułce i opisać Wam tego niezwykłego ptaka. Postanowiłem zacząć od tytułu. By go rozszyfrować, muszę Was z przykrością poinformować, będziecie zmuszeni przeczytać cały artykuł :)

Moja przygoda z hajstrą, gdyż tak potocznie nazywamy bociana czarnego, zaczęła się kilkanaście lat temu. Wkraczałem wówczas w świat, nazwijmy to, profesjonalnej ornitologii. Prowadziłem inwentaryzację ptaków szponiastych w Puszczy Noteckiej, obecnie największym obszarze Natura 2000 związanym z ochroną ptaków w Polsce. Gdy dotarłem na skraj lasu, przy malowniczo położonej dolinie meandrującej Warty, moją uwagę przykuł bardzo groteskowy ptak, siedzący jakby nieporadnie na suchej gałęzi ogromnego dębu. Z wrażenia aż nie mogłem wydobyć aparatu, a nie było jeszcze wówczas super sprzętu fotograficznego. Cały czarny, czerwone nogi i dziób, niezgrabna sylwetka, nie mogło być mowy o pomyłce. To był mój pierwszy bociek czarny, ptak, który do dziś uważam, przez swój nietypowy wygląd jest jakby oderwany od rzeczywistości naszych lasów, jak kraska albo żołna. Wiedziałem, że są bardzo płochliwe, nie przeszedłem kilku kroków i bociek się poderwał. Zrobiłem mu wówczas jedno jedynie zdjęcie. To już archiwum, ale mam do niego sentyment, zamieszczam je dla Was - bociek w locie.

Sporo lat minęło od tamtego wydarzenia. Dziś spotykam się z boćkami czarnymi można powiedzieć, że „na co dzień”. Ale powiem Wam, że za każdym razem uśmiecham się skrycie, gdy na nie patrzę, takie są niesamowite. Jak już wiecie, nawiązując do mojego poprzedniego postu, bocian czarny (Ciconia nigra) jest gatunkiem objętym ochroną ścisłą na podstawie Rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 28 września 2004 roku. Ponadto należy do gatunków wymagających ochrony czynnej, dla których wyznacza się strefy ochrony całorocznej i okresowej.

W wielkopolskich lasach gniazduje największa i najbardziej zwarta populacja bociana czarnego. Nasza poznańska dyrekcja utrzymuje zatem pozycję polskiego bocianiego lidera! Przed kilkoma dniami utworzyliśmy setną strefę dla naszych skrzydlatych przyjaciół, to piękny jubileusz. Z tej okazji każdy leśniczy, u którego gniazduje hajstra, otrzyma od nas mały upominek – drewnianą miniaturkę boćka (jest na zdjęciu).

Bocian czarny jest ptakiem o wyjątkowo skrytym trybie życia, w przeciwieństwie do związanego z krajobrazem rolniczym i osadami ludzkimi - bociana białego. Hajstra gniazdo zakłada zazwyczaj w głębi lasu, w zacisznym starodrzewiu, wybierając sobie na dom olbrzymie dęby, choć zdarzają się również gniazda na gatunkach iglastych, modrzewiach czy sosnach. Niezbędna dla jego biotopu jest również woda – bagna, jeziorka śródleśne, stawy, rozlewiska. Tam żeruje, żywiąc się przede wszystkim małymi rybkami i płazami. Dlatego najczęściej możecie go zauważyć na żerowiskach, choć i to nie jest łatwe, liczebność tego boćka w Polsce oceniamy tylko na około 1200 par.

W związku ze pożywieniem hajstry, przypomniała mi się tragiczna historia, która rozegrała się dwa lata temu w kaliskich lasach. Był to pierwszy, tak skrajny przypadek aktu wandalizmu wobec ptaków strefowych, odnotowany na terenie RDLP w Poznaniu. A wszystko przez bezmyślność i okrucieństwo ludzi, w wyniku którego życie straciły 3 pisklaki bocianów czarnych. Sprawcy odszukali gniazdo bociana w jednym celu – by je zniszczyć. Działanie to było celowe, gdyż na miejscu pozostawiono zarówno ścięte 100 letnie drzewo, jak i martwe młode. Komu mogło zależeć na zabiciu ptaków? Hipotez jest kilka. Najbardziej prawdopodobna zakłada, że potencjalnymi sprawcami są osoby związane ze stawami hodowlanymi, lub innymi zbiornikami, przy których bociany mogły żerować. Ten gatunek żywi się głównie gatunkami ryb, które nie mają znaczenia dla gospodarki rybackiej. Niestety już kilka razy słyszeliśmy o postrzelonych bielikach czy rybołowach, które polowały wokół takich stawów. Tym razem oprawcy okazali się bezwzględni. Sprawę skierowaliśmy na policję oraz do prokuratury. W takich jednak wypadkach trudno o schwytanie przestępców, minęły już dwa lata od tego zgłoszenia i nadal bez rezultatów.

Na szczęście poznańskim leśnikom nie jest obojętny los bocianów czarnych. Czynnie włączają się w akcje organizowane przez ornitologów, monitorują i uczestniczą w obrączkowaniach młodych ptaków. Już od dobrych kilku lat uczestniczymy w projekcie koordynowanym przez Południowowielkopolską Grupę Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków, pn. „Aktywna ochrona bociana czarnego w południowej Wielkopolsce”. I możemy się pochwalić już kilkoma poważnymi sukcesami.

Dwa lata temu w artykule opublikowanym na łamach prasy, zatytułowanym „Powrót do domu” opisywałem  wspaniałą historię bociana czarnego z Nadleśnictwa Jarocin. Historia była niezwykła, gdyż był to pierwszy udokumentowany przypadek powrotu do Wielkopolski bociana czarnego oznakowanego w ramach projektu. Wydawać by się mogło, iż obserwacje bocianów po powrotach w rodzinne strony są powszechne, należy jednak pamiętać, iż informacje te dotyczą głównie bocianów białych. W przypadku rodzimych bocianów czarnych częściej odczytywano zaobrączkowane ptaki poza naszymi granicami, głównie na Słowacji i w Czechach. Przypadek bociana z Jarocina był dopiero trzecim przypadkiem odczytu w Polsce i pierwszym w Wielkopolsce. Mimo niewielu stwierdzeń niewątpliwie i on przyczynił się do ugruntowania opinii o przywiązaniu bocianów czarnych do rodzinnych okolic. Wraz z prowadzoną inwentaryzacją prace te były pierwszymi na taką skalę badaniami wędrówek wielkopolskiej populacji.

Stała współpraca z ornitologami, zwłaszcza z koordynatorem projektu Pawłem Dolatą z PwgOTOP nie tylko pomaga bocianom, ale owocuje zdobyciem niezbędnej wiedzy przez leśników. To także dobra okazja, by posłuchać kilku ciekawostek na temat hajstry. Poza tym obrączkowanie bocianów to nie lada przeżycie, wymagające skupienia i odwagi. Byłoby grzechem gdybym nie opisał Wam przeżyć mojego wspaniałego kolegi, zawodowego szyszkarza i alpinisty, który wspina się na drzewa do bocianich gniazd i pomaga w obrączkowaniu. Mam nadzieję, że redakcja erysia zrobi wyjątek i wybaczy mi tak długi tekst :) Co Wy na to?

A więc kochani, każdy zawodowy wspinacz wie, że przed wejściem do gniazda bociana czarnego należy pamiętać o kilku podstawowych zasadach i chronić przede wszystkim swoje oczy. Dlaczego? Przytoczę Wam wypowiedź Jakuba Pruchniewicz, który w chwilach wolnych od zbioru szyszek sprowadza młode boćki i bieliki na ziemię. - Pisklęta, gdy są już nieco podrośnięte bywają trudne do okiełznania, trzeba być czujnym, najlepiej mieć gogle, gdyż cały czas młode atakują dziobem, również po sprowadzeniu na ziemię. Ich ruch jest błyskawiczny i bardzo celnyTo bardzo niebezpieczne. Również wejście do gniazda hajstry różni się od innych. Z jednej strony jest bardziej wymagające, gdyż wybierają zazwyczaj dęby a na nie wchodzi się dość trudno - dęby mają bardzo twardą korę i kolce często obsuwają się.

Widzicie zatem, że monitoring i obrączkowanie wydawałoby się z pozoru łagodnych ptaków wymaga sporo wysiłku i koncentracji, w myśl zasady, najważniejsze bezpieczeństwo nie tylko ptaków ale i obserwatora.

Pora zatem rozszyfrować tytuł. To historyczne przysłowie: „Polak Węgier dwa bratanki”. A sprawcą tego zamieszania jest bocian czarny, tym razem z okolic Antonina. Pod koniec marca ubiegłego roku został stwierdzony jako prawdopodobnie lęgowy w północnych Węgrzech. Spytacie co w tym wyjątkowego? :) Jest to pierwszy przypadek potwierdzenia osiedlenia się za granicą naszego bociana czarnego po 80 latach znakowania polskimi obrączkami. Duży sukces, prawda? To kolejne wydarzenie, które zapisze się w kartach, nie tylko wielkopolskich ale i krajowych obserwacji. Powiem Wam, że nie mogę się doczekać jakie rewelacje przyniesie tegoroczny sezon lęgowy. Tak więc lornetki w dłoń i do lasu!

Darz Bór
Rafał