Konfrontacja!

Już za tydzień Bubobory, gorąco Was zachęcam do czytania relacji „na żywo”! Od poniedziałku do piątku (7-11 marca) będę Was codziennie informował o naszych bieszczadzkich przygodach. Czy usłyszymy puchacza, a może sóweczkę, czy spotkamy na swej drodze niedźwiedzia i rysia. Nocne eskapady po nieznanych górskich lasach z pewnością przysporzą niejednemu z nas dreszczu emocji.
27.02.2011

Już za tydzień Bubobory, gorąco Was zachęcam do czytania relacji „na żywo”! Od poniedziałku do piątku (7-11 marca) będę Was codziennie informował o naszych bieszczadzkich przygodach. Czy usłyszymy puchacza, a może sóweczkę, czy spotkamy na swej drodze niedźwiedzia i rysia. Nocne eskapady po nieznanych górskich lasach z pewnością przysporzą niejednemu z nas dreszczu emocji.

Jeśli dopisze nam szczęście zlokalizujemy nowe rewiry największej i najmniejszej sowy Europy.  To marzenie każdego bubo-ornitologa. Puchacz (Bubo bubo) i Sóweczka (Glaucidium passerinum), bo o nich mowa, to jedne z najrzadszych sów w Polsce. Wśród krajowych 9 gatunków lęgowych (prócz nich płomykówka, puszczyk zwyczajny, puszczyk uralski, pójdźka, uszatka, uszatka błotna, włochatka) te dwie sowy znacznie się wyróżniają. I nie mam na myśli tylko wielkości.

     Spróbujmy dzisiaj odpowiedzieć sobie na pytanie, które cechy w świecie zwierząt determinują walkę o przetrwanie, czy większy zawsze ma łatwiej? Na naszym doświadczalnym ringu konfrontujemy największą i najmniejszą sowę w Polsce. Zaczynamy!

     W lewym narożniku waga ciężka - puchacz, już samą wielkością budzi respekt u przeciwników. Większa samica, może ważyć nawet do 4 kg, osiągając przy tym 180 cm rozpiętości skrzydeł. Wyobraźmy sobie tą wielkość. Spróbujcie rozłożyć ręce w poziomie, równolegle do podłoża, i poproście drugą osobę o zmierzenie Waszej rozpiętości. Gwarantuję Wam, że puchacz to trudny do pokonania rywal. No dobrze, jest wielki, pod tym względem sóweczka chyba nie ma szans… Czy na pewno? Przekonajmy się.

     W prawym narożniku sóweczka! Wielkością nie większa od skowronka, ma tylko 17 cm długości, rozpiętość skrzydeł 35 cm, waga 75 gram! Zdecydowanie zatem waga lekka. Niestety pod tym względem ustępuje nie tylko puchaczowi ale i wszystkim pozostałym sowom. Ocenia się, iż jej wielkość ma ścisły związek z zajmowanym terytorium. Sóweczka przegrywa w bezpośredniej konfrontacji nawet z włochatką, co więcej pada często łupem puchacza, puszczyka a nawet krogulca. By przeżyć w tym drapieżnym świecie, wyszukuje miejsc lęgowych, w których inne gatunki, mogące jej zagrozić, nie gniazdują.

     Tych problemów nie ma puchacz, doskonale sobie radzi nawet z większymi od siebie. Nikt z nim nie zadziera. Potrafi upolować nie tylko kaczki, wiewiórki, zające ale nawet myszołowa, kanię czy małą sarenkę! Zręcznie skalpuje również jeże. Gdy jest już naprawdę głodny, a w pobliżu nie ma innych ofiar, zadowoli się nawet małymi gryzoniami. By nie tracić energii woli jednak z reguły czatować na większą zdobycz. W tym wypadku wielkość i siła jest ogromnym plusem. Mówimy, że takie zwierzę jest eutroficzne, czyli ma szerokie spektrum pokarmowe. Wydaje się zatem, że malutka sóweczka musi być dużo bardziej wyspecjalizowana. W małym ciele tkwi jednak wielkie i odważne serce, gdyż sóweczka walecznością dorównuje puchaczowi, oczywiście zachowując odpowiednie proporcje :) Jej łupem może paść nawet dzięcioł. Na co dzień doskonale natomiast radzi sobie z ptakami wielkości zięby czy sikorki.

     Specjalizacja ma jednak swoje wady. Pierwszą jest niewątpliwie mniejsza szansa na upolowanie „alternatywnego (zastępczego) pokarmu”. Załóżmy, że w lesie obniżyła się drastycznie populacja ryjówek i norników, na które sóweczka polowała. Alternatywnym źródłem pokarmu stają się wówczas małe ptaki śpiewające. Ptaki te, znając jednak swojego prześladowcę, w drodze ewolucji wypracowały zjawisko nazywane „nękaniem”. Gdy tylko usłyszą głos sóweczki, natychmiast wszczynają w lesie alarm oraz gromadnie próbują ją przegonić. Sóweczce dużo trudniej jest upolować taką ofiarę. Zatem w tej kwestii zwycięża puchacz.

     Pora na porównanie aktywności zawodników. Zwróciliście uwagę na oczy? Puchacz ma wręcz czerwono pomarańczowe tęczówki, sóweczka natomiast żółte. Naukowcy sądzą, że kolor sowich oczu związany jest z aktywnością dobową. U większości sów polujących w dzień dominuje kolor żółty, natomiast sowy o ciemnych oczach, jak płomykówka czy puszczyk, polują przy minimalnym świetle (dla nas są to zupełne ciemności). I tak sóweczka, w przeciwieństwie do puchacza, poluje przede wszystkim w dzień, zachowując przy tym zdolność nocnych łowów. Czyżby zatem pierwsza przewaga sóweczki. Wydaje się, że lepiej być aktywnym w dzień i w nocy niż tylko w nocy. Można chociażby więcej upolować. Z tym przystosowaniem wiąże się jednak pewne niebezpieczeństwo. W dzień sóweczka może paść ofiarą ptaków szponiastych, takich jak jastrząb czy krogulec.

     Pójdźmy zatem krok dalej i skonfrontujmy gniazda. Puchacz, z racji wielkości, na lęgi może wybierać opuszczone duże gniazda po bocianie czarnym lub bieliku. Ewentualnymi właścicielami się nie przejmuje – jest duży i silny, więc po prostu ich przegania. Lecz tajemnica jego sukcesu wiąże się z plastycznością przystosowań.  Gdy nie znajdzie odpowiednich gniazd innych ptaków , może założyć swoje bezpośrednio na ziemi (w niecce pod konarami, wykrotem, na kępie w podmokłym lesie, na skałach). Zdarzały się lęgi nawet w ambonach myśliwskich. Sóweczka z kolei ma tylko jedno wyjście, musi poszukać dziupli po dzięciołach wykutych w starych świerkach.

     Jak sądzicie, która strategia gniazdowania jest lepsza? To  z pozoru proste pytanie okazuje się jednak  nieco skomplikowane.

     Gdy puchacz zmuszony jest gniazdować na ziemi naraża swoje lęgi na wielkie niebezpieczeństwo. Zarówno jaja jak i młode ptaki, które po wyjściu z gniazda nie potrafią jeszcze latać, narażone są na atak drapieżnych ssaków: kun, lisów, wilków, psów a nawet dzików. W dodatku puchacz jest bardzo podatny na niepokojenie. Gdy tylko zauważy człowieka podrywa się z gniazda. Często zdarza się, że wraca do niego dopiero po zmroku. Lęgi pozostawione same sobie stają się łatwym łupem, nawet dla kruków. Mała liczba składanych jaj (średnio tylko 2)oraz lata, w których nie przystępuje w ogóle do lęgów powodują, że puchacz odchowuje niewiele młodych.

     Zupełnie inną sytuację mamy z sóweczką. Ten mały ptaszek wydaje się doskonale zdawać sobie sprawę, że przy większych dziuplach lęgi stają się łatwym łupem dla łasicowatych. Dlatego też wybiera dziuple, o małej średnicy otworu wlotowego. Ponadto sóweczka nie jest płochliwa. Czasami można zbliżyć się do niej na odległość kilku metrów, co nie znaczy, że możemy to robić! Sóweczka, jak większość małych ptaków składa też dużo jaj, średnio 5, a młode po opuszczeniu dziupli potrafią już latać! Jedynym minusem wydaje się być zatem znalezienie odpowiedniego dziuplastego drzewa. Myślę, że w kwestii gniazdowania i wyprowadzania lęgów jest remis, gdyż większa ilość potencjalnych miejsc gniazdowych u puchacza wcale nie oznacza, że odchowa on więcej młodych.

Podsumujmy:

Wielkość: zdecydowanie zwycięża puchacz (nie ma wrogów naturalnych);

Pożywienie: i tu również puchacz wygrywa (szerokie spektrum pokarmowe);

Aktywność: sóweczka (może polować w dzień i w nocy);

Wybór miejsca na gniazdo: wygrywa puchacz, który jest plastyczny i może gniazda zakładać zarówno na ziemi jak i na drzewie, a nawet półce skalnej;

Lęgi: tu zwycięża sóweczka, składa więcej jaj, nawet do 7, a mała dziupla stanowi bezpieczne schronienie dla młodych, które mają większą szansę na przeżycie;

Środowisko: zdecydowanie remis, gdyż żadne z tych środowisk nie jest często spotykane. Obydwa gatunki preferują tereny górzyste, o zróżnicowanej strukturze drzewostanu. Puchacz – stare prześwietlone drzewostany w pobliżu terenów otwartych z półkami skalnymi i wykrotami o urozmaiconej wysokości terenu, a sóweczka stare drzewostany świerkowe, lub świerkowo-jodłowe z dziuplastymi drzewami, młodnikami i strumieniami.

Komu zatem łatwiej przeżyć? Werdykt 4 do 2 dla puchacza. Zatem w świecie drapieżników lepiej być większym, choć nie we wszystkich aspektach się to sprawdza, o czym przekonała nas dzisiaj mała, ale wojownicza sóweczka!

Darz Bór!

Rafał

[zdjęcia puchacz - T. Ogrodowczyk i  sóweczka - C Korkosz pochodzą z projektu Bubobory, udostępnione za zgodą ze strony http://cepl.sggw.waw.pl/bubobory/foto/index.htm]