Dokarmianie

Dokarmianie jest dobrym momentem, by ptaki fotografować. Jeśli odpowiednio blisko umieścimy karmnik, możemy robić to nawet z okna! Wszystko zależy również od sprzętu, którym dysponujemy. Temat aparatów jest poruszony na innym poście więc my skupimy się na ptakach,
26.01.2011

Dokarmianie jest dobrym momentem, by ptaki fotografować. Jeśli odpowiednio blisko umieścimy karmnik, możemy robić to nawet z okna! Wszystko zależy również od sprzętu, którym dysponujemy. Temat aparatów jest poruszony na innym poście więc my skupimy się na ptakach,

Ptaki, szukając pożywienia w naszym karmniku, stają się śmielsze. Samo obserwowanie jest wielką frajdą i może nas wiele nauczyć. Dokarmianie to właściwie jedyna okazja, by porównać proporcje poszczególnych gatunków, ich zachowanie i ubarwienie. W jednym miejscu gromadzi się wiele gatunków, czasami bardzo niezwykłych. Jeśli dopisze nam troszkę szczęścia zawita do nas kowalik czy największy z łuszczaków – wspaniały grubodziób. Muszę Wam powiedzieć, że jest to jeden z moich ulubionych gatunków i właśnie jego wypatruję najczęściej zimą.

     Nie tylko karmnik jest dobrym miejscem na zwabienie i sfotografowanie kilku gatunków. Jeśli w przydomowym ogrodzie posadziliśmy drzewa i krzewy, których owoce są przysmakiem dla ptaków, możemy się zaczaić w ich naturalnym środowisku! To tylko kwestia czasu, gdy na jarzębiny, rokitniki czy irgi przyfruną zimowi goście. Z pewnością będzie wśród nich kos, a może i kwiczoł lub jemiołuszka.

     Do mojego ogrodu często przylatują również…sójki. Spytacie czym się żywią? Otóż ich przysmakiem, zresztą bardzo zdrowym również dla nas, są orzechy włoskie. Zazwyczaj nie jesteśmy w stanie wszystkich wyzbierać, nawet jest to niemożliwe. Ale nie dla sójki! Jej bystre oko dostrzeże łupiny, a mocny dziób z łatwością sobie z nimi poradzi. Podobnie z orzechami laskowymi. Kiedyś nawet skusił się na nie nadzwyczajny gość – orzechówka. Jak widzicie jego nazwa z całą pewnością potwierdza zamiary z jakimi się u mnie zjawił.

     By uchwycić w kadrze latający obiekt dobrze jest znać miejsce, do którego przylatuje. Miejsca zasiadki możemy sami sprowokować lub poszukać naturalnych. Ja wolę te ostatnie, gdyż samo ich szukanie sprawia mi wielką frajdę. Od razu dodam, że nie trzeba daleko chodzić, czasami wystaczy tylko dobrze poszukać.

     W ten sposób odkryłem u siebie na ogrodzie, w kępie starszych drzew, poutykane w szczeliny kory pestki śliwek. U podstawy takich pni znajdziecie usypaną w kształcie stożka kupkę łupinek. W zależności od gatunków drzew, kóre posadziliście na swoich działkach znajdą się na niej duże pestki drzew owocowych jak również orzechy, a czasami świerkowa szyszka. To miejsce to kuźnia. A dla mnie to kolejny niezbity dowód, że gościł u mnie dzięcioł. Klinując pestkę w szczelinach kory tworzy sobie swoiste imadło. Wystarczy, by z łatwością poradzić sobie z twardą i śliską skorupką pestki śliwki. W lesie kuźnie łatwo też rozpoznać po wystających z kory szyszkach (zdjęcie).

     Rafał, nasz pilny czytelnik, zadał mi pytanie już sprecyzowane. Otóż chciałby zwabić polującego w pobliżu jego działki myszołowa. Mięso ze sklepu może być, ale nie każde. Pamiętajmy, że nie może być w żaden sposób przyprawione (np. osolone), musi być surowe. Najlepiej do tego celu nadaje się „porcja rosołowa”. To takie surowe resztki z kurczaka. Jest ona dostępna w większości sklepów mięsnych, a przy tym bardzo tania (2-3 zł). W tej kwestii skontaktowałem się z naszym wspaniałym fotografem Antkiem Kasprzakiem. Jego zdaniem jak najbardziej wyłożenie porcji rosołowej powinno myszołowa przywabić. Trzymamy zatem kciuki i czekamy Rafale na wiadomość od Ciebie.

     Ach, zapomniałbym, pamiętacie krzyżodzioba? Jakiego rodzaju pokarmu poszukiwał na betonie? Sądząc po jego zachowaniu, pobierał on gastrolity, czyli drobne kamyczki, które umożliwiają mu mechanicznie rozdrabniane pokarmu. Jest to dość powszechne zjawisko, szczególnie u  łuszczaków i kuraków. Myślę, że mógł zlizywać także sole mineralne. Jak widzicie czasami wystarczy wyjść na taras, by zrobić dobre zdjęcie. Dlatego zawsze warto, zanim się wybierzemy na spacer, poczytać o biologii i ekologii interesującego nas gatunku.

Darz Bór!

Rafał