Kłusownictwo to niebezpieczny proceder

Podczas akcji Straży Leśnej z Nadleśnictwa Czarna Białostocka (RDLP w Białymstoku) oraz miejscowej policji złapano kłusownika oraz zlikwidowano niebezpieczne narzędzia.
01.03.2017 | Wojciech Borys, Nadleśnictwo Czarna Białostocka

Podczas akcji Straży Leśnej z Nadleśnictwa Czarna Białostocka (RDLP w Białymstoku) oraz miejscowej policji złapano kłusownika oraz zlikwidowano niebezpieczne narzędzia.

Powodem wspólnej akcji leśników i policjantów było otrzymanie informacji o kłusowniku. Natychmiastowe dochodzenie potwierdziło, że na terenie Nadleśnictwa Czarna Białostocka zastawiono trzy wnyki zrobione z grubego stalowego drutu. Pułapki rozstawiono w promieniu ok. 10 metrów od siebie. Każda stalowa pętla miała średnicę ponad metra, a ich dolne części wisiały tuż nad ziemią. Kłusownik, chcąc zwabić zwierzynę, rozsypał pod pętlami obierki, które w okresie zimowym, mogą być pożywieniem dla zwierząt.

Mężczyzna zastawił zasadzki na jelenie, sarny i dziki, gdyż tropy tych zwierząt były widoczne na śniegu w pobliżu pułapek. Zwierzęta zwabiona obierkami szybko wpadłyby w śmiertelne pętle. - Kłusownik czuł się bardzo pewnie, na miejscu wnyków pozostawił odciśnięte w śniegu ślady, prowadzące do posesji przylegającej bezpośrednio do lasu. Wnyki były bardzo dobrze przygotowane – stalowe linki były zamaskowane i praktycznie niewidoczne. Tylko bystre oko mogło zlokalizować tak zastawione sidła - opisują leśnicy. 

Podczas przeszukania posesji mężczyzny, znaleziono nastawiony, żelazny potrzask przykryty plastikowym wiadrem. Tego typu pułapka jest niebezpieczna nie tylko dla zwierząt, jak również dla ludzi. Noga uwięziona w takim potrzasku ulega rozległym obrażeniom, a w najgorszym przypadku może skończyć się jej amputacją.

W kłusownicze sidła wpadają również zwierzęta domowe. Kilkanaście dni temu do nadleśnictwa zgłosił się właściciel psa, który wpadł w potrzask. Pies, którego prawdopodobnie ktoś uwolnił z pułapki, w tragicznym stanie dotarł do domu, miał zmiażdżoną łapę. Była tak mocno pokiereszowana, że weterynarz chcąc ratować zwierzę, amputował ją w całości. Pies do końca życia będzie poruszał się  na trzech łapach. 
W filmie przygotowanym przez leśników i zamieszczonym na profilu nadleśnictwa, wykorzystano zdjęcia psa zrobione tuż po jego dotarciu do domu.

Leśne zwierzęta nie mają takiej szansy, złapane w pułapki przez wiele godzin zdychają w męczarniach.