Nie dotykaj, nie zabieraj do domu!

Jak co roku na wiosnę leśnicy otrzymują zgłoszenia od turystów o znalezionych w lesie lub na łąkach osieroconych młodych sarnach czy zającach. Jednak największym zagrożeniem dla nich może być dotknięcie lub zabranie przez człowieka.
05.05.2020 | Magdalena Misiorowska, Nadleśnictwo Leżajsk

Jak co roku na wiosnę leśnicy otrzymują zgłoszenia od turystów o znalezionych w lesie lub na łąkach osieroconych młodych sarnach czy zającach. Jednak największym zagrożeniem dla nich może być dotknięcie lub zabranie przez człowieka.

Koźlęta pozostawione przez matkę na jakiś czas wśród traw lub zarośli są bezpieczne. Mają tzw. kryptyczne ubarwienie, które pozwala im wtopić się w otoczenie. Poza tym nie mają zapachu, dzięki czemu nie zwabiają drapieżników. Cierpliwie czekają na kozę, czyli samicę sarny, która zawsze żeruje gdzieś w pobliżu, a w razie niebezpieczeństwa nadbiega. Człowiek jednak potrafi wystraszyć nawet najwaleczniejszą matkę, dlatego napotkane koźlę może wydawać się osierocone.

W ostatni majowy weekend, mimo że to dość wcześnie jak na pojawienie się młodych saren, w Nadleśnictwie Sieniawa miała miejsce już pierwsza interwencja Straży Leśnej w sprawie znalezionego koźlątka.

- Turyści zadzwonili do mnie informując, że znaleźli samotne koźlę i nie wiedzą, co zrobić - mówi Tomasz Mikulski, komendant Straży Leśnej w Nadleśnictwie Sieniawa.
Leśnik pojechał na miejsce i wspólnie z turystami poczekał aż matka wróci po młode.

Małe zajączki, podobnie jak koźlęta, nie mają zapachu i również pozostawiane są same na otwartej przestrzeni. Matka, po urodzeniu młodych, rozprowadza je pojedynczo w różne miejsca i odwiedza raz na dobę, karmiąc bardzo tłustym, odżywczym mlekiem. Zwiększa to w naturze ich szanse na przeżycie. Dlatego po spotkaniu takiego maleństwa nie należy go dotykać. Zostawiając na nim swój zapach sprawimy, że matka nie podejdzie do niego i go nie nakarmi.

Jeśli zdarzy się jednak, że będziemy świadkiem utraty matki przez młode lub po wnikliwej ocenie sytuacji, będziemy pewni, że młode jest osierocone, powinniśmy zawiadomić lokalną służbę leśną. Jeśli zdecydujemy się zabrać oseska, to oddajmy go w ręce specjalistów, np. do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu i Fundacji „Bieszczadziki” na Rzecz Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt w Bukowsku. Pamiętajmy jednak, że wychowane przez człowieka dzikie zwierzę rzadko potrafi żyć samodzielnie na wolności.