Rok po największej katastrofie w polskich lasach

Niemal rok temu (11-12 sierpnia) nad częścią Polski szalała potężna nawałnica. W ciągu kilkunastu minut silny wiatr zmiótł tysiące hektarów lasu. Prawie 10 mln m3 drzew zostało powalonych i połamanych. Uprzątanie nadal trwa, a całkowite koszty prac są szacowane na ok. 1 mld zł. Wywiezienie powalonych drzew, to dopiero połowa pracy. Teraz leśników czeka sadzenie lasu, a później jego pielęgnacja.
10.08.2018

Niemal rok temu (11-12 sierpnia) nad częścią Polski szalała potężna nawałnica. W ciągu kilkunastu minut silny wiatr zmiótł tysiące hektarów lasu. Prawie 10 mln m3 drzew zostało powalonych i połamanych. Uprzątanie nadal trwa, a całkowite koszty prac są szacowane na ok. 1 mld zł. Wywiezienie powalonych drzew, to dopiero połowa pracy. Teraz leśników czeka sadzenie lasu, a później jego pielęgnacja.

Już kilka godzin po przejściu huraganu było wiadomo, że to będzie jedna z największych katastrof w polskich lasach. Leśnicy z nadleśnictw położonych na Pomorzu, Wielkopolsce czy Kujawach kilometrami widzieli jedynie połamane drzewa, zniszczony las, o który często troszczyli się od wielu lat.

We wszystkich lasach zarządzanych przez Lasy Państwowe wiatr zniszczył niemal 80 tys. ha. Żywioł wyrządził szkody w niemal 60 nadleśnictwach w czterech regionalnych dyrekcjach LP.

Do największej tragedii doszło koło wsi Suszek w leśnictwie Jakubowo (Nadleśnictwo Rytel), gdzie w obozie w lesie zginęły dwie harcerki. Łącznie, w całym kraju upadające drzewa zabiły cztery osoby.

Przypomnijmy. Tylko w toruńskiej dyrekcji LP las przestał istnieć na powierzchni niemal 18 tys. ha. Do dziś zostało tam uporządkowanych ok. 2900 ha zniszczonych lasów. Teren ten został oczyszczony z połamanych drzew, korzeni i resztek gałęzi. Teraz nadaje się już do sadzenia nowego pokolenia lasu.

Do jednych z najbardziej zniszczonych nadleśnictw z terenu RDLP w Toruniu należy Rytel, tam huragan zdewastował niemal 5300 ha lasu. W kolejnych dwóch, w Czersku i Runowie, łącznie las został powalony na obszarze ok. 5600 ha. Najmniej ucierpiało Nadleśnictwo Różanna, gdzie przestało istnieć „zaledwie" 33 ha lasu.

 

grafika.jpg

 

W poznańskiej dyrekcji LP żywioł unicestwił las na powierzchni ponad 11 tys. ha w czterech nadleśnictwach - Czerniejewo, Gniezno, Jarocin i Piaski.  

Wichura łamała drzewa także w rezerwatach przyrody na terenie RDLP w Poznaniu - „Dębno nad Wartą”, „Czeszewski Las” oraz „Modrzew polski w Noskowie”, a także w obszarze Natura 2000. Zostały zniszczone gniazda chronionych gatunków, np. bociana czarnego, kani rudej i kani czarnej.

Niewiele mniej, bo ponad 10 tys. ha lasu nawałnica zniszczyła na terenie gdańskiej dyrekcji LP. Tutaj, do najbardziej dotkniętych należy Nadleśnictwo Lipusz, na terenie którego do dziś trwają prace porządkowe, pozyskanie i wywożenie drewna.

Warto też przeczytać o lesie, którego już nie ma

Uprzątnięcie zniszczonych lasów trwa w większości nadleśnictw. W najbardziej zniszczonej, toruńskiej dyrekcji LP, uporządkowano ok. 2900 ha zdewastowanych przez nawałnice lasów, co stanowi niemal 16 proc. powierzchni. Teren ten został oczyszczony z zalegającego drewna i pozostałości pozrębowych.  Łącznie wszystkie „klęskowe" nadleśnictwa pozyskały 3,6 mln m3 drewna, razem huragan zniszczył 5,5 mln m3,  to oznacza, że sprzątnięto ponad 58 proc. szacowanej ilości pohuraganowego surowca.

W pięciu zniszczonych nadleśnictwach z terenu RDLP w Gdańsku pozyskano ponad 978 tys. mdrewna. Do tej pory uprzątnięto ok. 60 proc. powierzchni szacowanej ogólnie na ok. 7500 ha, czyli drewno zostało wywiezione z ok. 4400 ha.

Natomiast z nadleśnictw poznańskiej dyrekcji Lasów łącznie wywieziono  562 tys. m3   drewna z „klęskowych” nadleśnictw. Jak wyliczyli leśnicy z RDLP w Poznaniu do wywiezienia takiej ilości drewna potrzebowali aż 46 pociągów i 19 tys. samochodów.

W Nadleśnictwie Bytów, jednym z dwóch zniszczonych z terenu RDLP w Szczecinku, pozyskano 380 tys. m3.

Uprzątnięcie i wywiezienie takiej masy surowca nie byłoby możliwe, gdyby nie ludzie pracujący w tamtym terenie. W nadleśnictwach kilkukrotnie zwiększono obsady załóg, wynajęto również kilkaset zakładów usług leśnych. 

W gdańskiej dyrekcji LP obecnie przy porządkowaniu terenów poklęskowych obecnie pracuje 38 firm, z czego jedna jest z Estonii. Dodatkowo obsada nadleśnictwa zwiększyła się o 42 osoby, łącznie z podwykonawcami pracowało tam ok. 600 osób, dysponujących 50 harwesterami i 75 forwarderami. Średnio dziennie wyjeżdżało ok. 150 samochodów z drewnem, a w szczytowym okresie nawet 220 aut.

W  czterech poznańskich nadleśnictwach - Czerniejewo, Gniezno, Jarocin i Piaski - w pracach wzięło udział 117 leśników. Ponadto pracowało tam 55 firm, a także 39 forwarderów i  42 harwestery. 

W 14 toruńskich zniszczonych przez żywioł jednostkach pracują osoby ze 107 zakładów, a dodatkowo ciężki sprzęt - 117 forwarderów, 124 harwesterów oraz 184 ciągników i przyczep samozaładowczych.

Jak przypuszczają leśnicy porządkowanie „klęskowych” terenów będzie trwało co najmniej do połowy 2019 r.

Ubiegłoroczna klęska pociągnęła za sobą również ogromne nakłady finansowe. Tylko w nadleśnictwach RDLP w Toruniu w ciągu roku od nawałnicy wydano 441 mln zł. Pieniądze te przeznaczono na uprzątanie lasów, a także naprawy zniszczonych lub często budowę nowych dróg. Na utrzymanie i budowę dróg samorządowych toruńskie nadleśnictwa  „klęskowe” w 2017 r. wydały 4 mln zł, w tym roku planują  przeznaczyć ponad 8 mln zł.

Natomiast na prace dotyczące samego pozyskania i zrywkę drewna w gdańskiej dyrekcji LP do tej pory wydano ok. 62 mln zł. Wstępne koszty uprzątnięcia terenów poklęskowych szacuje się na 122 mln zł.

Poznańska dyrekcja LP straty szacuje na ok. 125 mln zł, z tego 30 mln zł stanowi koszt odtworzenia lub napraw dróg.

Łącznie wszystkie dyrekcje i nadleśnictwa zniszczone ubiegłoroczną klęską do dziś wydały ok. 680 mln zł. Szacuje się, że wydatki związane z porządkowaniem terenów wyniosą ok.1 mld zł.

Leśnicy wiedzą jednak, że wiele wydatków dopiero się pojawi. W budżecie Lasów Państwowych będą musiały znaleźć się pieniądze na przygotowanie gleby do sadzenia nowego pokolenia lasu, sadzonki drzew i krzewów, ochronę nowych upraw leśnych przed zwierzyną, koszty ochrony przed pożarami i szkodliwymi owadami, wykaszania niepożądanej roślinności.

Jak wyjaśniają leśnicy, zaraz po zakończeniu porządkowania bilans wykaże teoretyczne zyski, ale w ciągu kilku najbliższych lat będzie szybko zmieniała się relacja przychodów do kosztów. Jest to największa klęska w blisko 100-letniej historii polskiego leśnictwa i należy być przygotowanym na wiele niekorzystnych zjawisk, jak gradacje szkodników, szkody od zwierzyny czy zagrożenie pożarowe.

Warto podkreślić, że „klęskowe” nadleśnictwa już jesienią ubiegłego roku zaczęły gromadzić nasiona drzew potrzebnych do odnowienia lasu.

W toruńskiej dyrekcji LP łącznie zgromadzono 190 ton nasion, w tym: dębu szypułkowego – 143 t, dębu bezszypułkowego – 44 t i buka zwyczajnego –  3 t. Łączna masa nasion sosny niezbędnych do odnowienia tamtejszych lasów została wstępnie określona na ok. 2 t. Aby lasy wróciły na teren toruńskich, zniszczonych nadleśnictw potrzeba aż 135 mln sadzonek.

Według szacunków poznańskiej dyrekcji LP do nasadzenia nowego lasu leśnicy będą potrzebowali 30 mln sadzonek.

Warto dodać, że część terenu pozostanie do naturalnego obsiewu. W Nadleśnictwie Bytów (RDLP w Szczecinku) do tego rodzaju odtworzenia lasu w latach 2018-2019 pozostanie 181 ha. Na całym terenie klęski są pozostawiane kępy, często nawet pojedyncze drzewa, które przetrwały nawałnicę. Leśnicy chcą, aby pełniły one role nasienników, dosiewających uszkodzone powierzchnie, również te odnowione sztucznie.

Niestety, nie wszędzie jest możliwe stosowanie tej formy przywracania roślinności, gdyż brak jest drzew, które mogłyby obsiać zniszczony obszar. Leśnicy zdecydowali również, że w zniszczonych rezerwatach, np. na terenie RDLP w Poznaniu, oraz obszarach Natura 2000 powierzchnie nie będą uprzątane.

Równolegle w nadleśnictwach są opracowywane 10-letnie plany urządzenia lasu lub aneksy do istniejących operatów dla zniszczonych jednostek.