O nocnych posłańcach bogów w "Echach Leśnych"

Już niedługo, bo w marcu puszczyki z Nadleśnictwa Dobrocin złożą jaja. Zanim jednak to nastąpi warto przeczytać o tych ciekawych i niezwykłych ptakach. Paweł Oglęcki w tekście opublikowanym w „Echach Leśnych" wyjawia tajemnice sów zamieszkujących nasze lasy.
24.02.2015 | Paweł Oglęcki

Już niedługo, bo w marcu puszczyki z Nadleśnictwa Dobrocin złożą jaja. Zanim jednak to nastąpi warto przeczytać o tych ciekawych i niezwykłych ptakach. Paweł Oglęcki w tekście opublikowanym w „Echach Leśnych" wyjawia tajemnice sów zamieszkujących nasze lasy.

                                   Posłańcy bogów

Sowy od wieków fascynowały ludzi, wzbudzając zabobonny lęk, ale i ciekawość. Bywały obiektem prześladowań lub kultu. Po dziś dzień pozostają symbolem tajemniczości, skrytości… Niczym duchy prześlizgują się w powietrzu, najczęściej ledwie widoczne w poświacie księżyca. Nic dziwnego, że uważano je za posłańców bogów.

Trzeba przyznać, że ci posłańcy nie zawsze traktowani byli z należnym szacunkiem. Sądzono bowiem, że niezwykłą mądrość i inne moce sowy zawdzięczają obcowaniu ze Złym, a więc nie zasługują na przychylność. Echa tej postawy można, niestety, wciąż dostrzec, zwłaszcza na wsiach – co prawda rzadko dochodzi do zabijania ptaków, ale dość częste są wypadki niszczenia lęgów. Dzieje się tak mimo, że wszystkie gatunki sów podlegają w Polsce ścisłej ochronie.

Zajrzyj do gniazda puszczyków z Nadleśnictwa Dobrocin.

Sowa, jaka jest…

Sowy są wyjątkowo łatwe do rozpoznania – w ich wyglądzie zwraca uwagę przede wszystkim mniej lub bardziej wyprostowana postawa, duża głowa z wyraźnie zaznaczonymi oczami, otoczonymi szlarą (promienistym wieńcem piór krótszych i sztywniejszych od upierzenia reszty głowy) oraz krótki, zagięty ku dołowi dziób. Część gatunków wyposażona jest w charakterystyczne „uszy”, będące jedynie wystającymi pękami piór. Właściwe uszy, a dokładnie otwory słuchowe, są ukryte pod piórami. Polując, sowy posługują się przede wszystkim słuchem. Dość dobrze widzą, zwłaszcza z daleka, szczególnie przedmioty w ruchu. Ta ich dalekowzroczność sprawia, że przy rozrywaniu zdobyczy na kawałki muszą korzystać ze „wspomagania” w postaci bodźców rejestrowanych przez włoski czuciowe wokół dziobu.

Sowy są obiektami zaciekłych ataków ze strony niewielkich ptaków wróblowych, a także krukowatych. Często można zobaczyć, jak spłoszony za dnia puszczyk ucieka z gałęzi na gałąź, ścigany przez chmarę wróbli, sikor czy szpaków. Także większe ptaki podlatują do sów w wyraźnie agresywnych zamiarach, zwłaszcza w ciągu dnia. Wykorzystywano to niegdyś podczas polowań na ptactwo, wystawiając „na wabia” hodowane w tym celu puchacze.

Te ptaki rzadko spotyka się przy padlinie – nic dziwnego, ta nie wydaje na ogół atrakcyjnych odgłosów i nie porusza się. Ofiarami nocnych drapieżców padają nieduże ssaki, przede wszystkim gryzonie, oraz ptaki. Niewielki procent diety mniejszych gatunków – pójdźki, sóweczki, czy syczka – stanowią owady, przede wszystkim ćmy.

Co w Polsce pohukuje?

Spośród 13 gatunków sów spotykanych w Polsce, ściśle związanych z lasami jest 7 – od największego puchacza po drobniutką, wielkości drozda, sóweczkę. Najpospolitsze – i najbardziej znane – są puszczyk i uszatka, zwana także sową uszatą. Można je spotkać zarówno w sercu puszcz, jak w miejskich parkach, przy czym zwłaszcza puszczyki potrafią zajmować te same stanowiska – najczęściej dziuple – przez wiele lat. Takie miejsca można znaleźć – choćby podczas spaceru – wcale nie patrząc w górę. Otóż sowy mają cenny dla ornitologów zwyczaj – usuwają niestawione resztki pokarmu nie tylko klasycznie, przez kloakę, ale przede wszystkim przez dziób, wykorzystując odruch wymiotny. Zwracane w ten sposób fragmenty kości, piór czy sierści są zbite w twarde kluski, nazywane wypluwkami. Ponieważ sowy trzymają się z reguły tych samych miejsc, po pewnym czasie zalega ich tam całkiem sporo. Nie tylko zdradzają stanowiska nocnych łowców, ale umożliwiają specjalistom analizę ich pokarmu.

Ciekawe, że puszczyki – być może inne gatunki także, ale informacje są tu niejednoznaczne – stosunkowo rzadko „plują” pod dziuple, w których mają gniazda. Zwykle trawią pokarm gdzieś na gałęzi lub w którejś z dziupli spoczynkowych – mogą ich mieć nawet dwie – trzy (choć nie muszą; jeśli dziupli brakuje, zadowalają się jedną, w której składają jaja).

Sowy są powszechnie kojarzone z gniazdowaniem w dziuplach, więc dla wielu może być zaskoczeniem, że oprócz puszczyka i puszczyka uralskiego jedynymi krajowymi gatunkami często wybierającym takie właśnie miejsca rozrodu są malutka sóweczka i niewiele większy syczek – oba rzadkie i korzystające także z innych rozwiązań. np. starych gniazd innych ptaków lub skrzynek lęgowych.

Puchacz (Bubo bubo) uważany jest za największą sowę na świecie. Samica jest potężniejsza od samca i osiąga masę ponad 4 kg (samiec niecałe 3 kg). Rozpiętość skrzydeł tego ptaka sięga 180 cm (dla porównania, bielika, największego polskiego skrzydlatego drapieżnika – 260 cm). Puchacze są skryte i płochliwe, zajmują stałe stanowiska, zaś ich specyficzną cechą jest wyjątkowa ruchliwość głowy – mogą ją obracać nawet o 270 stopni.

Specyficzne preferencje ma włochatka, związana z terenami górskimi i podgórskimi – co prawda gnieździ się w dziuplach, ale niemal wyłącznie tych wykutych przez dzięcioły czarne (może także składać jaja w skrzynkach lęgowych). Uszatka zajmuje z reguły stare gniazda wron, srok lub dziennych drapieżników. Dla ogromnego puchacza są one za małe – dlatego musi wytrwale szukać gniazda bociana czarnego lub myszołowa, które ma wyjątkowo masywną konstrukcję. Na obszarach górskich puchacze gnieżdżą się na niedostępnych półkach skalnych. Dziuple wykorzystują wyjątkowo – kiedy naprawdę nie znajdą niczego innego.

Lęgi, gniazda, pisklęta

Sowy naszych lasów rozpoczynają okres lęgowy bardzo wcześnie, bo w styczniu. Największą maruderką jest malutka sóweczka, która trudy rozrodu podejmuje dopiero w maju. Niektóre gatunki – oczywiście po odchowaniu poprzednich młodych – powtarzają lęgi. Na przykład, uszatka może wysiadywać jaja jeszcze w czerwcu (sam obserwowałem najwyżej trzytygodniowe młode 23. lipca). Jaja sów są owalne, białe (rzadziej kremowe), bez plamek. Samice składają je w kilkudniowych odstępach, a więc pisklęta wylęgają się nierównocześnie. Dlatego liczne są wypadki, że z gniazda wylatują jedynie najstarsze młode (w latach, kiedy jest mało pokarmu – tylko jedno). Pozostałe giną z głodu, bezceremonialnie wyprzedzane w wyścigu o smaczne kąski przez starsze rodzeństwo.

Funkcja sowiej szlary polega przede wszystkim na skupianiu fal dźwiękowych o wysokich częstotliwościach i kierowaniu ich do otworów słuchowych. Niektóre gatunki (np. puszczyki) potrafią zmieniać kształt szlary, odpowiednio ją eksponując – prawdopodobnie ta swoista mimika ma pomóc w odstraszeniu potencjalnego rywala.

Wszystkie polskie gatunki sów należą do tak zwanych gniazdowników niewłaściwych. Cóż to oznacza? Generalnie gniazdowniki to ptaki, których młode wykluwają się nagie i ślepe, jedynym słowem bezbronne i muszą długo przebywać w gnieździe, karmione przez dorosłe osobniki. Przeciwieństwem są zagniazdowniki, budujące bardzo prymitywne gniazda, gdyż pisklęta bardzo szybko je opuszczają (są upierzone, widzące i samodzielne). U sów mamy do czynienia z wariantem pośrednim – pisklęta są ślepe, lecz pokryte gęstym, białym puchem. Dość szybko zaczyna on ciemnieć, dlatego wylatujące z gniazd młode dysponują już szarym, maskującym ubarwieniem. Wyglądają jednak dość komicznie, siedząc w rządku na pobliskiej gałęzi i czekając na pojawienie się któregoś z rodziców z pokarmem. Bywa (zwłaszcza w wypadku puszczyków), że niepotrafiący jeszcze latać młokos po prostu spadnie z gałęzi. Pokrywająca go warstwa piór jest jednak tak gęsta, że upadek zazwyczaj nie powoduje specjalnych konsekwencji. Tylko jak dostać się z powrotem na drzewo? Metodą powolnej, konsekwentnej wspinaczki z wykorzystaniem niedoskonałych jeszcze skrzydeł i pazurów. Zazwyczaj się udaje!

Przeczytaj zimowy numer „Ech Leśnych".

Nieprzewidywalne

Sowy – przede wszystkim ze względu na nocny tryb życia (część spotykanych w Polsce gatunków związanych z przestrzeniami otwartymi, na przykład sowa śnieżna, jarzębata czy puszczyk mszarny, a nawet uszatka błotna, znacznie częściej przejawia aktywność dzienną i może być obserwowana nawet w słoneczne południe) – są ptakami dość słabo poznanymi. Zresztą – przynajmniej w części – same są sobie winne, gdyż bywają po prostu nieprzewidywalne.

W czasach studenckich uczestniczyłem w projekcie liczenia sów w Puszczy Kampinoskiej, polegającym na przemierzaniu określonych szlaków i wabieniu ptaków metodą stymulacji głosowej (czyli odtwarzaniu ich głosów z magnetofonu w nadziei na odpowiedź). W odstępie kilku dni przeszliśmy z kolegą tę samą trasę – za pierwszym razem zanotowaliśmy 2 puszczyki, za drugim – 31. Wyjaśnieniem tej zagadki jest odmienny poziom pobudliwości sów w zależności od fazy księżyca, zachmurzenia i wielu innych, trudnych niekiedy do sprecyzowania czynników. Wielu obserwatorów podkreśla fakt występowania „sowich nocy”, kiedy ptaki są wyjątkowo aktywne i skore do reagowania na różne bodźce.