Na tropie głuszca z „Echami Leśnymi”

Zapraszamy do lektury kolejnego tekstu z kwartalnika „Echa Leśne”. Tym razem czytelnicy będą mieli okazję poznać działania związane z ochroną głuszców. Obecnie w Polsce żyje ok. 500 tych ptaków. Leśnicy cały czas walczą o przetrwanie tego pięknego leśnego kuraka.
27.10.2014 | Krzysztof Fronczak

Zapraszamy do lektury kolejnego tekstu z kwartalnika „Echa Leśne”. Tym razem czytelnicy będą mieli okazję poznać działania związane z ochroną głuszców. Obecnie w Polsce żyje ok. 500 tych ptaków. Leśnicy cały czas walczą o przetrwanie tego pięknego leśnego kuraka.


Czy głuszec nam zagra?

Przebrzmiałe to już czasy, gdy był pospolitym lokatorem naszych lasów. Dziś głuszec to gość wyjątkowy i w wielu miejscach ze świecą go szukać - nawet tam, gdzie widywany był wcale nie tak dawno. Czy powróci do swych rodowych włości?

W wydanym w 1882 r. dziele „Ptaki krajowe” Władysław Taczanowski, jeden z ojców współczesnej ornitologii, poświęcił temu leśnemu kurakowi należną uwagę i jakże prorocze słowa (pisownia oryginalna): „W Królestwie Polskiem dosyć jest rzadki, znajduje się przecież w dość znacznej jeszcze liczbie po wszystkich większych lasach Gubernii Augustowskiej, po większej części błotnistych, i w pasmie lasów Sandomierskiego zacząwszy od Iłży po Kielce i Szydłowiec, suchych i wzgórkowatych, w mniejszej już liczbie trafia się w Lubelskiem, w lasach nadbużnych (…), w lasach Kozienickich; na Mazowszu (…). W wielu lasach za mojej już pamięci zaginął zupełnie (…) i wkrótce zapewne stanie się bardzo rzadkim w kraju (…).”

To obserwacje zaniepokojonego badacza, poczynione tylko na terenie zaboru rosyjskiego. Jak było gdzie indziej na ziemiach polskich?

W 1852 r. administrator lasów arcyksięcia Albrechta Habsburga, wizytujący lasy w okolicach Wisły, poinformował swego mocodawcę o obfitości głuszców w tej części Beskidu Śląskiego. Łowy na nie stały się wkrótce przywilejem najlepiej urodzonych, po to zaś, by trudzący się podróżą z Wiednia nie bywali zawiedzeni, otoczono głuszce nadzwyczajną opieką, tamtejszą gospodarkę leśną wręcz podporządkowując życiowym potrzebom tego ptaka. Wszystko po to, aby notable mogli pochwalić się myśliwskim trofeum - tzw. medalionem z wachlarzem rozpostartego ogona głuszcowego koguta - oblicza się, że w latach 1853-1929 upolowano w okolicach Wisły aż 488 nieszczęsnych skrzydlatych posiadaczy owej pożądanej ozdoby.

Jego portret

Głuszec (Tetrao urogallus L.) jest największym ptakiem grzebiącym Europy. Tego kuraka leśnego cechuje wyraźny dymorfizm płciowy - masą ciała i wyglądem samiec (kogut) znacznie różni się od samicy (kury, zwanej też głuszką). Samiec waży do 6,6 kg, samica – 1,6-2,5 kg, długość ciała, sięga, odpowiednio: 100 cm (z czego do 30 cm stanowi wachlarzowaty ogon) i ok. 65 cm, rozpiętość skrzydeł - ok. 130-140 cm i ok. 100 cm.

Okres godowy u głuszca trwa od marca do maja (w zależności od regionu i warunków lokalnych), a tokowiska mają stałą lokalizację przez kilkadziesiąt lat.

Po tokach (patrz ramka „Miłosna pieśń przedwiośnia”), samica składa w gniazdach na ziemi 6-12 kremowo-beżowych, nakrapianych jaj. Następnie sama je wysiaduje przez 22-30 dni i prowadza pisklęta. Pisklęta są mało odporne na chłód i opady, toteż w latach zimnych i deszczowych nawet 90 proc. lęgu ginie.

 Tyle nam zostało

Kiedy w 1995 r. objęto głuszca w Polsce ścisłą ochroną gatunkową i strefową (do tego czasu wciąż miał status ptaka łownego), sytuacja była już dramatyczna. Nie bez powodu wpisano go do Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt, jako gatunek krytycznie zagrożony (kategoria CR), a więc wymagający czynnej ochrony. Nie bez przyczyny też, zgodnie z unijną dyrektywą ptasią, jego obecność uznano za kryterium wyznaczania terenów sieci Natura 2000 w naszym kraju.

W Puszczy Augustowskiej, gdzie Władysław Taczanowski przed ponad stu laty nie widział jeszcze zagrożenia dla przetrwania gatunku, na początku XX w. żyło ok. 400 głuszców, a w latach 1925-1928 wciąż ok. 150. Ale już w 1997 r. stwierdzono tam obecność mniej niż 60 kogutów, zaś w 2011 r. – zaledwie 16.

Przenieśmy się w Beskid Śląski, gdzie ongiś oddawali się łowieckiej pasji najznamienitsi ze znamienitych (notabene, w czasach II RP również prezydent Ignacy Mościcki). Podczas inwentaryzacji prowadzonej w latach 1999-2002 na obszarze leśnym o powierzchni 25 tys. ha stwierdzono występowanie nie więcej niż 10 osobników.

Bory Dolnośląskie, wielki (ponad 172 tys. ha) kompleks leśny jeszcze w minionym wieku były, obok Sudetów Zachodnich i Ziemi Kłodzkiej, jednym z trzech historycznych regionów występowania głuszca na Dolnym Śląsku. W 1900 r. żyło w Borach Dolnośląskich ok. 450 osobników, w drugiej połowie lat 60. ub.w. - wciąż 360 (największa wówczas populacja w Polsce). Ale już w 2009 r. zinwentaryzowano zaledwie dwa (choć niektóre źródła podają, że w tymże roku wyginęły doszczętnie).

Lubelska populacja, zasiedlająca Puszczę Solską i Lasy Janowskie, w latach 30. oceniana na ok. 400 ptaków, dziś nie przekracza 130 sztuk. Całkowicie wyginęła populacja pomorska, zajmująca niegdyś obszar między Wisłą i Drawą. I to przecież nie cały krajowy rachunek strat.


Fot. Nikita Majkov/Shutterstock

Źle się dzieje w Europie

Obecnie liczebność tego leśnego kuraka szacuje się w naszym kraju na ok. 500 osobników, żyjących w czterech izolowanych populacjach (patrz mapka). Dlaczego go tracimy z naszego leśnego krajobrazu?

Po pierwsze, trzeba zauważyć, że ów regres dotyka bez mała całego Starego Kontynentu oraz części Azji, gdzie - podobnie jak u nas - od ponad stu lat spada liczebność tego gatunku. Poza zagrożeniem wydaje się być Rosja, gdzie żyje obecnie ponad 1 mln głuszców. Wciąż silne populacje utrzymują się w Skandynawii (razem ponad 700 tys. szt.) – europejską (bez Rosji) szacuje się w sumie na ok. 800 tys. ptaków. Jednak w wielu krajach Europy Środkowej i Zachodniej obserwuje się podobne zjawiska, co i u nas, a w wielu regionach, zwłaszcza na nizinach, głuszca już nie ma.

Na drastyczny spadek liczebności głuszca w Polsce (i na całym kontynencie) składa się wiele przyczyn – co do tego wśród ekspertów, w tym leśników, panuje pełna zgodność. Kończy się ona, gdy przyjdzie wskazać, która z nich ma decydujące znaczenie. Zenon Rzońca, znakomity znawca przedmiotu, zastępca nadleśniczego w Nadleśnictwie Wisła (RDLP w Katowicach), założyciel i szef miejscowej wolierowej hodowli głuszca mówi:

Oglądaj odcinek „Las Story”, który poświęcono ochronie głuszców.

- Przyczyniły się do tego zmiany w jego naturalnym środowisku bytowania, m.in. naruszenie ciągłości lasów i korytarzy ekologicznych na skutek rozwoju infrastruktury (np. dróg), osadnictwa i turystyki. Zdecydowanie nasiliła się penetracja ostoi głuszca przez ludzi. Za główny powód kurczenia się populacji tego gatunku uważałbym wycinkę starych drzewostanów, których miejsce zajmują młode, zalesianie każdego skrawka wolnej przestrzeni. To co uznaje się za korzystne dla gospodarki leśnej, czyli duże zwarcie drzew i wysoki zapas drewna nie sprzyja głuszcom. Wreszcie nie sprzyja im też nadmierna liczebność drapieżników - naturalnych wrogów.

Nieco inaczej podchodzi do rzeczy Tadeusz Wilczyński, nadleśniczy Nadleśnictwa Głęboki Bród (RDLP w Białymstoku) w Puszczy Augustowskiej:

- Co takiego zmieniło się w biotopie, a szerzej w gospodarce leśnej w Puszczy Augustowskiej, że kiedyś głuszec tu był, a dziś prawie go nie ma? Dawniej cięło się zrąb za zrębem – kto myślał o urozmaicaniu składu gatunkowego, kto by się bawił w pozostawianie kęp starodrzewów. Głuszca jednak jakoś to nie przerażało. Dziś gospodarka leśna jest przyjazna dla środowiska, uwzględnia przeróżne aspekty przyrodnicze. A jego coraz mniej. Zatem nie tu trzeba szukać przyczyny. Na pewno jest taką nasilenie się penetracji lasu przez człowieka – kto wie, czy to nie czynnik decydujący. Pomijając już wzrost liczby ludności, to zupełnie inne niż kiedyś są teraz możliwości przemieszczania się ludzi i dostępne po temu środki techniczne.

  Bez szablonów

Głuszec jest mieszkańcem rozległych lasów borealnych i górskich, charakterystycznych dla klimatu umiarkowanego. W piśmiennictwie fachowym znaleźć można dokładny katalog preferencji siedliskowych tego gatunku. Tak więc w górach najlepsze warunki bytowania znajduje on w ponad 100-letnich górnoreglowych, prześwietlonych i poprzetykanych odnowieniami naturalnymi, borach świerkowych, natomiast na nizinach zamieszkuje równie stare sosnowe bory, bagienne i wilgotne. Potem wymienia się liczne szczegółowe wymagania (np. co do dopuszczalnego udział podszytu, wysokości roślinności dna lasu itp.). Grzegorz Myszczyński, zastępca nadleśniczego w Nadleśnictwie Głęboki Bród przestrzega jednak przed uproszczeniami:

- Z naszych obserwacji, popartych badaniami, wynika, że w Puszczy Augustowskiej głuszec najchętniej przebywa w drzewostanach 30-60-letnich. Owszem, starodrzewy odwiedza, często ma tam tokowisko, ale najważniejsze dla niego okazują się drzewostany nawet nie w średnich, a w młodszych klasach wieku. Mało tego, w Puszczy Augustowskiej z kilku wciąż czynnych tokowisk głuszca, tylko jedno (Kuriańskie Bagno) jest na siedlisku podmokłym, bagiennym, a pozostałe - na siedlisku boru świeżego.

Skąd ów rozziew między teorią i rzeczywistością? Grzegorz Myszczyński uważa, że to sprawka… literatury. Obraz biotopu głuszca już sto lat temu kształtowali przyrodnicy, a zwłaszcza polujący pisarze, sławiący głównie piękno Polesia. Tam zaś gospodarcze zacofanie, prymitywna gospodarka leśna lub wręcz jej brak, bezludne, rozległe bory bagienne i mszary, sprawiały, że głuszec miał się doskonale. I taki obraz później uogólniono.

Inny przykład: z niektórych ekspertyz wynika, że w Puszczy Augustowskiej najlepsze siedliska dla głuszca są na terenie nadleśnictw Głęboki Bród i Płaska, najgorsze - w Pomorzu i Augustowie. Rzecz w tym, że w dwóch ostatnich głuszec ostał się, a w pierwszych dwóch – nie.

Miłosna pieśń przedwiośnia

Ptak bierze nazwę od jednej z charakterystycznych cech jego widowiskowych toków. Wieczorem samiec zajmuje drzewo (tzw. zapady) w upatrzonej okolicy i na nim nocuje, a rytuał zaczyna w ciemności, przed wschodem słońca. Początkowo tokuje, siedząc na gałęzi, później zlatuje na ziemię. W trakcie toków wydaje odgłos składający się z czterech fraz: tzw. klapania (odgłos kija uderzającego o kij), trelowania (jakby przyspieszona faza poprzednia), korkowania (bo brzmi podobnie do odgłosu wydawanego przez korek wyciągany z butelki) i wreszcie szlifowania (dźwięk przypominający ostrzenie kosy). Podczas szlifowania, trwającego od 1 do nawet 3 sekund, kogut przestaje reagować na bodźce zewnętrzne i głuchnie. Tę przypadłość z dawien dawna bezceremonialnie wykorzystywali myśliwi, podchodząc głuszca właśnie podczas toków.

  Leśne hodowle

Leśników nie mogło zabraknąć w szeregu tych, którym leżało na sercu przetrwanie głuszca. Pierwsze działania ochronne na terenie Lasów Państwowych zaczęto podejmować już w drugiej połowie lat 50. ub.w. W latach 70. w Stacji Doświadczalnej Akademii Rolniczej (dziś Uniwersytet Przyrodniczy) w Poznaniu powstała hodowla kierowana przez prof. Ryszarda Graczyka – głuszce do niej sprowadzono aż z okolic Omska na Syberii. W latach 1978-1985 do lasów Wielkopolski wpuszczono 98 ptaków z tego źródła – próba skończyła się klapą.

W 1985 r. podjęto wolierową hodowlę głuszca w Nadleśnictwie Leżajsk (RDLP w Lublinie), nad którą opiekę naukową objęła Katedra Ekologii i Hodowli Zwierząt Łownych Akademii Rolniczej w Lublinie (dziś Uniwersytet Rolniczy) pod kierownictwem prof. Romana Dziedzica. Ptaki z niej zasilały głównie Puszczę Solską. Nie można także pominąć w tym miejscu powstałej w 1992 r. prywatnej hodowli dr. Andrzeja Krzywińskiego w Kadzidłowie w Puszczy Piskiej, słynącej z nowatorskiej metody przywracania naturze rzadkich gatunków zwierząt, zwanej born to be free. Polega ona na stopniowym przystosowaniu młodych osobników do otoczenia, dzięki umożliwieniu im wychodzenia poza woliery adaptacyjne, w których na stałe przebywa ich matka (szerzej pisaliśmy już o tej metodzie)

W 2002 r. ruszyła hodowla wolierowa w Nadleśnictwie Wisła. I jej przyszedł z pomocą naukową prof. Roman Dziedzic. Początek wiślańskiemu stadu dało 15 jaj pobranych z dwóch naturalnych gniazd na Białorusi. Zasiliły je też cztery ptaki, wyklute z jaj przypadkowo znalezionych w lasach sąsiedniego Nadleśnictwa Ujsoły, później zaś trzy koguty odłowione w naturze. Obecnie zasadniczą część stada zarodowego stanowią głuszce z ostoi karpackich. Ptaki pochodzenia białoruskiego przekazano do hodowli w Leżajsku i Kadzidłowie, pozostawiając tylko niewielką grupę na potrzeby introdukcji prowadzonej w Borach Dolnośląskich.

Do tej pory w wiślańskiej hodowli udało się odchować 752 ptaki (z 1040 wylęgniętych). W sumie do natury trafiło stąd 651 głuszców, z czego 510 uwolniono w Beskidzie Śląskim, a resztę na terenie Nadleśnictwa Ruszów (RDLP we Wrocławiu) w Borach Dolnośląskich i Nadleśnictwa Nawojowa (RDLP w Krakowie) w Beskidzie Sądeckim.

W 2009 r. restytucji głuszca podjęło się Nadleśnictwo Ruszów przy współpracy z Zakładem Ekologii, Badań Łowieckich i Ekoturystyki Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, Ośrodka Hodowli Kuraków Leśnych w Kadzidłowie oraz hodowli w Wiśle. Przedsięwzięcie to finansowały: NFOŚiGW, Wojewódzki FOŚiGW we Wrocławiu, Lasy Państwowe oraz Starostwo Powiatowe w Zgorzelcu.


Fot. KOO/Shutterstock

 Unia wspiera

- Łącznie w ramach projektu z 2009 r. wypuszczono do końca 2012 r. na naszym terenie 31młodych głuszców pochodzących z hodowli w Kadzidłowie oraz 46 z Wisły. Był to dla nas czas zdobywania cennych doświadczeń, etap pilotażowy dla następnego, większego przedsięwzięcia: „Czynna ochrona nizinnych populacji głuszca (Tetrao urogallus L.) na terenie Borów Dolnośląskich i Puszczy Augustowskiej”, współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach instrumentu LIFE+, przez NFOŚiGW i Lasy Państwowe. Całkowity budżet tego projektu, obejmującego lata 2012-2018, wynosi 5,3 mln euro, beneficjentem koordynującym jest Nadleśnictwo Ruszów, a współbeneficjentem – Nadleśnictwo Gęboki Bród, realizujące projekt również na obszarze trzech partnerskich nadleśnictw z Puszczy Augustowskiej: Pomorze, Płaska i Augustów – mówi Janusz Kobielski, nadleśniczy w Ruszowa.

Głuszcowe menu

Ptak ten żywi się głównie pąkami, pędami i łodyżkami runa leśnego i krzewów, a zimą igłami drzew, najchętniej świerka, sosny czy jodły. Latem wzbogaca jadłospis o nasiona i ziarna, jagody i owoce (np. borówek: czernicy i brusznicy, żurawiny) oraz pokarm wysokobiałkowy w postaci owadów (np. mrówek). Aby ułatwić trawienie, połyka drobne kamyki, tzw. gastrolity, które, podobnie jak żarna, rozcierają pokarm w żołądku.

Projekt zakłada odbudowę populacji i ochronę puli genowej gatunku, dzięki wsiedlaniu ptaków z hodowli oraz pozyskanych z dzikich populacji. Zakładano i nadal pozostaje to w planach sprowadzenie dzikich głuszców z Białorusi. Jednak bezowocne jak dotąd starania o zawarcie stosownej umowy z Białorusinami sprawiły, że Ruszów zwrócił oczy na Skandynawię i nawiązał współpracę ze szwedzkim uniwersytetem rolniczo-leśnym w Umeå (na północ od Sztokholmu). Po kilkumiesięcznych negocjacjach podpisano porozumienie pomiędzy nadleśnictwem, szwedzką uczelnią i Uniwersytetem Pedagogicznym w Krakowie (nadal zapewniającym opiekę naukową), na której podstawie w maju br. odłowiono i przywieziono do Polski 14 głuszek.

W sumie w ramach projektu wspieranego przez UE, w Borach Dolnośląskich do 2018 r. wsiedlonych będzie 150-185 ptaków pochodzących z hodowli i ok. 40 z tzw. translokacji (dzikich, pochodzących z innych regionów, w grę wchodzi Białoruś, Szwecja, być może Rosja). Natomiast w Puszczy Augustowskiej przewiduje się wypuszczenie 120-130 ptaków z hodowli i również 40 z translokacji.

 Amatorzy drogich dań

Na papierze wszystko wydaje się łatwe – zmierzone, dokładnie policzone i zaplanowane. Ale natura szybko nauczy pokory.

- Kiedy wypuszczaliśmy w 2004 r. pierwsze głuszce, to myśleliśmy, że zaraz zobaczymy w lesie samiczki z młodymi. A tu mijały lata i ciągle nic. Wreszcie w 2008 r. zaczęliśmy w terenie wykładać makiety gniazd z jajkami kury domowej, instalując tuż obok kamery z czujnikiem ruchu. Nie trzeba było długo czekać i mieliśmy podobizny sprawców niweczących nasz wysiłek – drapieżników, wyżerających jaja: lisa, kruka, kuny, sójki i borsuka. Ze stu makiet po tygodniu ostało się tylko 32, a po upływie miesiąca już tylko 5. Zaczęliśmy wypłacać myśliwym premie za każdego zastrzelonego lisa lub kunę. I jest postęp. W ubiegłym roku przetrwało 41 z setki gniazd-pułapek, co jednak nadal oznacza, że ponad połowa przepada, plądrowana przez drapieżniki. Dodatkowo, zwłaszcza zimą, dają się we znaki jastrzębie, polujące na głuszki – opowiada Zenon Rzońca.

To problem doskonale znany w Borach Dolnośląskich i Puszczy Augustowskiej. I tu i tam monitoring i redukcja drapieżników są na pierwszym planie.

- Sukces zależy głównie od redukcji drapieżników – podkreśla nadleśniczy z Ruszowa. Dla kogutów największym zagrożeniem są tu lis i kuna, ale dla głuszek – jastrząb (w 70-80 proc. wypadków sprawca ich śmierci).

- U nas także zastosowaliśmy makiety i premiowany odstrzał lisów. Bardziej skomplikowana jest walka z gatunkami objętymi ścisłą ochroną gatunkową. Trzeci rok z rzędu, mając wszelkie niezbędne pozwolenia RDOŚ we Wrocławiu i Gorzowie Wlkp., odławiamy jastrzębie w ramach kończącego się niebawem projektu, finansowanego ze środków NFOŚiGW i LP. Założyliśmy sobie, że na powierzchni ok. 20 tys. ha wokół miejsc, gdzie wypuszczne są głuszce odłowimy 30 jastrzębi. W trzy tygodnie schwytaliśmy 19. Po dwóch latach – z wyłączeniem, rzecz jasna, okresu lęgowego - 72 sztuki. A fachowcy mówią, że na powierzchni takiej, jak ta powinno być nie więcej niż 5 par lęgowych jastrzębia – kontynuuje Janusz Kobielski.

Uspokójmy od razu obrońców ptaków szponiastych: chwytane jastrzębie są obrączkowane, badane i fotografowane, a następnie wywożone na odległość powyżej 200 km. 10 osobników udało się wyposażyć w miniaturowe nadajniki typu dataloger, dzięki czemu wiadomo, że z owej dziesiątki powrócił tylko jeden. Ta akcja od razu przełożyła się na wyraźnie większą przeżywalność młodych kur. Potwierdza to monitoring (40 proc. wypuszczanych tu głuszców zakłada się radiowe nadajniki telemetryczne).

Tadeuszowi Wasilewskiemu, dobiegającemu już emerytury nadleśniczemu z Nadleśnictwa Augustów, gdzie wciąż grają puszczańskie głuszce (to na właśnie na jego terenie leży słynne z tokowisk Kuriańskie Bagno) starzy opowiadali, jak to niegdyś trzeba było pełnić dyżury, by odganiać głuszce, zlatujące się do szkółek leśnych na uczty ze smakowitych sadzonek.

- Ojciec był leśniczym w nieistniejącym już Nadleśnictwie Serwy. Z dzieciństwa pamiętam, jak koguty przylatywały na nasze podwórko i, jakby nigdy nic, dziobiąc sobie to i tamto, przechadzały się z domowym drobiem. Czy zobaczymy jeszcze kiedyś podobne obrazki?