Groźne niedźwiedzie w Bieszczadach

W ostatnią środę maja w Polanie na terenie Nadleśnictwa Lutowiska niedźwiedź wdarł się na ogrodzone solidną siatką pastwisko, zabijając dwie owce. Dzień później odwiedził zagrodę innego gospodarza, ale szczęśliwie nie uniósł żadnej zdobyczy.
04.06.2013 | Edward Marszałek, rzecznik prasowy RDLP w Krośnie

W ostatnią środę maja w Polanie na terenie Nadleśnictwa Lutowiska niedźwiedź wdarł się na ogrodzone solidną siatką pastwisko, zabijając dwie owce. Dzień później odwiedził zagrodę innego gospodarza, ale szczęśliwie nie uniósł żadnej zdobyczy.

Ostatni taki atak na zwierzę gospodarskie miał miejsce w 2010 roku, zaś w ciągu poprzednich 13 lat misie zabiły 12 sztuk bydła, 3 kozy i 4 owce.
Do dramatycznego spotkania człowieka z niedźwiedziem doszło z kolei wieczorem w Boże Ciało na terenie Nadleśnictwa Lesko w leśnictwie Średnia Wieś. Mieszkaniec wsi Żerdenka natknął się w lesie na młodego misia, ważącego około 60 kg. Mężczyzna, próbując uciekać, wspiął się na drzewo, skąd następnie spadł, doznając urazu kręgosłupa. W tym czasie niedźwiedź wspiął się na sąsiednie drzewo. Po interwencji pogotowia ratunkowego, poszkodowany został przetransportowany śmigłowcem LPR do szpitala w Rzeszowie.

Chodząc po lasach poza utartymi szlakami, musimy się liczyć z możliwością spotkania niedźwiedzia. Jest ich na Podkarpaciu około 150 i spotkanie z nimi staje się coraz bardziej realne. Fachowcy twierdzą, że niedźwiedź nigdy nie zaatakuje, jeśli nie czuje się zagrożony. Gdy zdarzy się nam znaleźć oko w oko z misiem, należy zachował spokój i starać się powoli oddalić z tego miejsca.

- Paniczna ucieczka może wywołać tylko odruch ataku u drapieżnika - tłumaczy Tadeusz Zając, emerytowany zastępca nadleśniczego w Lutowiskach, który wielokrotnie spotykał się z niedźwiedziami, zawsze wychodząc z tego bez szwanku. - Jeśli zostaniemy zaatakowani, należy rzucić się na ziemię twarzą do niej, osłaniając głowę rękami.