Polemika z artykułem redaktora Jerzego Ziemackiego w „Rzeczpospolitej”
Warszawa, 17.09.2019 r.
Sz. P.
Bogusław Chrabota
Redaktor Naczelny
„Rzeczpospolitej”
Szanowny Panie Redaktorze,
Zwracam się z uprzejmą prośbą o zamieszczenie na łamach dziennika „Rzeczpospolita” poniższej polemiki z artykułem redaktora Jerzego Ziemackiego
pt. „Giną lasy otulające wielkie miasta” (30 sierpnia br.). Proszę o możliwość zapoznania czytelników z rzeczywistym stanem sprawy, będącej przedmiotem ww. publikacji.
„Rzeczpospolita”, w artykule „Giną lasy otulające wielkie miasta” (30 sierpnia), zestawiła wylesianie Amazonii z pracami gospodarczymi w lasach pod Warszawą. To grube nadużycie. Dżungla amazońska znika raz na zawsze, zastępują ją pola uprawne, a polskie lasy – pod opieką leśników – zajmują coraz większe tereny i mają się całkiem dobrze. Przed wojną lasy pokrywały 22% terytorium Polski.
W trakcie wojny obaj okupanci tną bez opamiętania: drewno jest paliwem machiny wojennej. Dodatkowo Sowieci wysyłają masowo polskich leśników na Sybir. Po wojnie okazuje się, że Polska w nowych granicach (wielkie połacie lasu na Ukrainie i Białorusi pozostały poza granicami) ma lasy na obszarze nieco ponad 20% kraju.
Ale są obszary, które zostały wylesione znaczne bardziej. W dystrykcie warszawskim Niemcy wycięli w czasie wojny prawie ośmiokrotnie więcej drewna niż pozwalały na to przedwojenne plany. Jak wyglądały okolice Warszawy po wyzwoleniu?
Sprawozdanie Nadleśnictwa Nieporęt z kwietnia 1945 roku: „Lasy Nadleśnictwa Nieporęt, wskutek walk trwających przez pół roku i przebiegającego przez nie frontu, są w 50% zniszczone. Całe drzewostany zostały wycięte, pozostawiono w lesie blisko metrowej wysokości pnie i wierzchy ściętych drzew”. W Nadleśnictwie Drewnica leśnicy szacują, że w porównaniu ze stanem z lat 30. wyciętych zostało blisko 90% drzew.
Ale to jeszcze nie koniec. Wokół Warszawy stacjonuje mnóstwo wojska. Armia ze Wschodu drewnem się grzeje, buduje mosty i przepija: „Drewno pobrane niechybnie przez wojsko z lasu państwowego znajduje nabywców, jako opał, pośród okolicznych spekulantów, produkujących masowo nielegalnie bimber” – alarmuje nadleśniczy z Jabłonny. Do niszczenia lasów przykłada ręce ludność cywilna. Wojenna nędza narusza hamulce moralne, a ich resztki wymraża pierwsza wojenna zima. Gdy temperatura spada do -40 st. C Warszawa i okolice ruszają po opał.
W jednym z nadleśnictw na prawym brzegu Wisły pisano wówczas o „tysiącach kradzieży leśnych” i „wytrzebionych do cna drzewostanach”. W tym dziele zniszczenia największą rolę odegrali mieszkańcy robotniczych osiedli, położonych przy cegielniach w Markach, Pustelniku itp.
Powojenna Polska jest - w latach 40. - pokryta lasami w 20,8%. Przez kolejne dekady trwa wielka akcja przywracania lasu. Bywają lata, że w skali kraju obsadza się 500 km2 rocznie; półtora raza więcej niż zajmuje obecny Kampinoski Park Narodowy. Wszystkie nadleśnictwa okalające Warszawę sadzą corocznie po kilkaset hektarów. Pośpiesznie, bo nadwiślańskie piachy łatwo zamieniają się w wędrujące wydmy.
W 1949 r. w mieście powstaje Biuro Zalesień. Zrujnowana stolica, otoczona zrujnowanymi lasami chce odbudować zarówno domy, jak i lasy.
Dziś Polska jest pokryta lasami w prawie 30%. Ich powierzchnię udało się powiększyć o około połowę stanu wyjściowego z czasów zakończenia wojny. Trudno określić granice „obszaru podwarszawskiego” i zmiany w jego lesistości. Znając obraz wojennych zniszczeń, można śmiało zakładać, że wokół stolicy wzrost powierzchni leśnej to 60-70% w porównaniu do stanu z roku 1945. Ale wzrosła nie tylko powierzchnia pokryta drzewostanem; od lat 40. polskie lasy stają się starsze i gęstsze.
Tę zmianę opisuje parametr określany jako zasobność – to ilość metrów sześciennych drewna na jednostce powierzchni. W 1946 r. było to 129 m3/ha. Obecnie zbliża się do 300 m3/ha. Przyjmując, że jedno drzewo ma objętość 0,33 m3, to w 1946 r. na każdego z mieszkańców naszego kraju wypadało ich 88. Dziś, choć liczba ludności wzrosła, jest to 162. Każde z tych drzew to stale zwiększający pojemność akumulator CO2, nad którego emisją ubolewa „Rz”. Ten wzrost to zapewne „efekty wieloletnich wycinek” – o których wspomina jeden z rozmówców „Rz”.
Od kilkudziesięciu lat w podwarszawskich lasach nieprzerwanie prowadzi się gospodarkę leśną. Jedne drzewa się ścina, a w ich miejsce sadzi kolejne. Las trwa. Rzeczywiście coraz trudniej godzić tu różnorodne funkcje lasów, w tym wytwarzanie drewna. M.in. dlatego, że Warszawa stopniowo rozrasta się, wchłaniając sielską okolicę. Najatrakcyjniejsze dla budownictwa jednorodzinnego jest sąsiedztwo lasów.
W ten sposób poszerza się jednak pole konfliktu. Streszcza je paradoksalne oczekiwanie: mieszkać w drewnianym domu z widokiem na las i szybkim dojazdem do centrum. Komfort w dzikości. Dr hab. Marek Giergiczny zauważa w artykule, że „Polaków rażą wycięte drzewa”, bez wyjątku. Ale chyba tylko te w ich pobliżu.
Ale nawet gdybyśmy zrezygnowali z pozyskiwania drewna dla przemysłu meblarskiego i budownictwa i tak w okolicach Warszawy trwałyby wycinki. Dlaczego? Niedawno interesujący materiał opublikowała Polska Agencja Prasowa: „Za kilkadziesiąt lat z polskich lasów może zniknąć 75 proc. drzew”. Naukowcy z PAN, autorzy doniesienia, stwierdzili, że chodzi o gatunki wrażliwe na zmiany klimatyczne. Wśród nich wymienili fundament naszych lasów – sosnę, która na Mazowszu buduje aż 71% lasów. Tak, jako leśnicy obserwujemy ten proces i musimy reagować: będziemy systematycznie wycinać sosny (także w okolicach Warszawy) i sadzić w ich miejsce gatunki bardziej odporne na ocieplanie się klimatu.
Rzekoma „systematyczna wycinka drzew” pod Warszawą, która miałaby powodować, że lasy wokół miasta zginą, to tak naprawdę systematyczny proces przygotowujący las na zmiany klimatu. Wszędzie, gdzie tylko się da, leśnicy, starają się wprowadzać także inne gatunki, przede wszystkim liściaste. Im bardziej zróżnicowana struktura drzewostanu – gatunkowa, wiekowa, przestrzenna – tym większa jego odporność. Na ten ciągły proces mamy też liczbowe dowody: od II wojny światowej powierzchnia drzewostanów liściastych wzrosła z 13% do 24%.
Z poważaniem,
Dyrektor Generalny Lasów Państwowych
dr inż. Andrzej Konieczny