Dramatyczna akcja w lesie z happy endem

Leśniczy Krzysztof Niewidziała z Nadleśnictwa Lidzbark uratował myśliwego, który spadł ze zwyżki (rodzaj prowizorycznej ambony). Leśnik odnalazł rannego mężczyznę, wezwał karetkę i pomógł ratownikom medycznym dotrzeć na miejsce wypadku.
11.09.2013 | Tekst: Tomasz Drumiński - Nadleśnictwo Lidzbark, Adam Pietrzak - rzecznik RDLP w Olsztynie, zdjęcie: Tomasz Drumiński - Nadleśnictwo Lidzbark

Leśniczy Krzysztof Niewidziała z Nadleśnictwa Lidzbark uratował myśliwego, który spadł ze zwyżki (rodzaj prowizorycznej ambony). Leśnik odnalazł rannego mężczyznę, wezwał karetkę i pomógł ratownikom medycznym dotrzeć na miejsce wypadku.

Był 7 września. Dochodziła godzina 18. Leśniczy Leśnictwa Filice Krzysztof Niewidziała odebrał telefon komórkowy. W słuchawce usłyszał głos znanego mu myśliwego. – Spadłem ze zwyżki. Nie mogę się ruszyć - powiedział dzwoniący. Mówił z trudem. Łamał mu się głos. Ranny myśliwy opisał przez telefon miejsce, w którym się znajduje. – Wsiadłem w samochód i natychmiast ruszyłem z pomocą. Rzeczywiście pod zwyżką znalazłem tego myśliwego – relacjonuje leśniczy Niewidziała. Ranny mężczyzna nie mógł się ruszać. Twierdził, że musiał stracić przytomność.

Leśnik z Nadleśnictwa Lidzbark obawiał się, że poturbowany myśliwy może mieć uraz kręgosłupa. – Nie zdecydowałem się go ruszać, tylko od razu wezwałem pogotowie ratunkowe – dodaje Krzysztof Niewidziała. Ratownicy medyczni nie byliby jednak w stanie odnaleźć ukrytego w lesie miejsca wypadku. Niewidziała wyjechał więc po nich na drogę publiczną i doprowadził do miejsca, w którym leżał ranny myśliwy.

Pechowiec, który spadł ze zwyżki, został hospitalizowany. Doznał poważnych obrażeń, ale na szczęście jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. – To nie był żaden bohaterski wyczyn. Na moim miejscu każdy zrobiłby to samo. Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło - kończy leśniczy Leśnictwa Filice.