O bieszczadzkim lesie w historycznym kontekście

Tematy związane z leśnictwem i ochroną przyrody Bieszczadów były przedmiotem konferencji, która w dniach 21-22 listopada obradowała w Mucznem. Zgromadziła ponad 120 osób, w tym naukowców, samorządowców, leśników, przedstawicieli organizacji ekologicznych i liczne media.
26.11.2019 | Edward Marszałek, rzecznik prasowy RDLP w Krośnie

Tematy związane z leśnictwem i ochroną przyrody Bieszczadów były przedmiotem konferencji, która w dniach 21-22 listopada obradowała w Mucznem. Zgromadziła ponad 120 osób, w tym naukowców, samorządowców, leśników, przedstawicieli organizacji ekologicznych i liczne media.

Pierwszy dzień w całości poświęcono na sesję referatową, którą otwierała prezentacja przygotowana przez prof. Andrzeja Grzywacza na temat działalności Galicyjskiego Towarzystwa Leśnego. Przypomniał on idee, które stanęły u podstaw działania tej organizacji, w nawiązaniu do katastrofalnego stanu lasów Galicji, będącego wynikiem działań i zaniechań administracji zaborczej. Niewątpliwie działacze GTL wnieśli bardzo znaczący wkład w formowanie kształtu podkarpackiego leśnictwa, a także całego leśnictwa polskiego i ochrony ojczystej przyrody.

Z kolei dr Wojciech Krukar z PWSZ w Krośnie przedstawił historię osadnictwa w górach i towarzyszące mu trendy w użytkowaniu ziemi. Wskazał też na ciekawe historie związane z nazewnictwem, w którym do dziś odczytać można sposoby wydzierania lasom ziemi pod wypas i uprawy. Prześledził też zmiany demograficzne w obszarze tych gór, wskazując na mocną antropopresję, przerwaną dopiero w 1947 r. To był bardzo pouczający wykład w kontekście sugestii dotyczących odwiecznej dzikości „karpackiej puszczy”.

O zagospodarowaniu Bieszczadów po drugiej wojnie światowej i tworzeniu podwalin dla prowadzenia gospodarki leśnej i łowiectwa mówił Krzysztof Potaczała, dziennikarz, autor książek o najnowszej historii tego terenu. Na zdjęciach z lat 50. i 60. XX w. można było zobaczyć i poczuć klimat, dramaturgię towarzszące osadnikom i leśnikom, którzy wielkim nakładem sił i zdrowia doprowadzili ten zakątek do stanu obecnej mekki turystycznej.

Temat „Zagospodarowanie drzewostanów jodłowo-bukowych ze szczególnym uwzględnieniem gleb bieszczadzkich” w imieniu zespołu pod kierunkiem prof. Tomasza Boreckiego z SGGW przedstawił dr hab. Roman Wójcik, a temat „Bogactwo przyrodnicze a zrównoważona gospodarka leśna” przygotował Ryszard Krynicki, prezes firmy Krameko. Bardzo interesujące dane na temat trybu i prawnych uwarunkowań tworzenia planów urządzeniowych przedstawił Bogumił Dąbek, zastępca dyrektora BULiGL w Przemysłu.

Po tej części wykładów, z uwagi na udział licznych mediów odbyła się krótka konferencja prasowa z udziałem m.in. dyrektora generalnego LP Andrzeja Koniecznego i prelegentów. Dziennikarze zadawali sporo pytań, głownie na tematy związane z oczekiwaniami, co do sposobów ochrony przyrody w lasach.

Po wznowieniu obrad głos zabrał dr Stanisław Kucharzyk, zastępca dyrektora Bieszczadzkiego Parku Narodowego, który w bardzo ciekawym referacie „Badania nad użytkowaniem w przeszłości drzewostanów bieszczadzkich i ich poziomem naturalności” rozwiał wiele wątpliwości w kwestiach związanych z „pierwotnością” lasów bieszczadzkich.

Wystarczy przypomnieć, że według systemu „Lidar” na terenie parku narodowego można odczytać aż 1232 km dróg i szlaków zrywkowych. W niczym to oczywiście nie zmienia faktu, że to jeden z najcenniejszych obszarów rodzimej przyrody rzecz tylko w tym, że świadomość uwarunkowań historycznych w tym względzie winna być u ludzi wyższa i nie stawać się polem do manipulacji.

Interesujący temat: „Puszcza karpacka” i jej lokalizacja w kontekście historycznym i wcześniejszych wypowiedzi, przedstawił Jan Tabor, naczelnik Wydziału Ochrony Zasobów Przyrodniczych w Dyrekcji Generalnej LP.

Sam termin „Puszcza karpacka” funkcjonował w literaturze od lat, w różnych kontekstach, choć najczęściej pojawiał się w odniesieniu do … Gorców, zaś wśród autorów posługujących się tym terminem w przeszłości najwięcej było leśników. Niestety, na podstawie zachowanych źródeł, trudno jest dziś ustalić nie tylko szczegółową lokalizację pojęcia, ale nawet zasięg lasów karpackich sprzed lat.

Prof. Wiesław Fałtynowicz, wybitny lichenolog, mówił o bogactwie porostów na terenie Bieszczadów i działaniach ochronnych na ich rzecz. Zauważył, że coraz lepsze rozpoznanie przedmiotu ochrony powinno też skutkować zmianą podejścia do jej realizacji.

Kolejny panel otworzyły prezentacje zgłoszone przez „Inicjatywę Dzikie Karpaty”. Temat „Kryzys klimatyczno-ekologiczny a gospodarowanie zasobami przyrody: wezwanie do zmiany paradygmatów w gospodarce leśnej” omówił dr hab. Wiktor Kotowski z Uniwersytetu Warszawskiego, a „Bioróżnorodność lasu strefy umiarkowanej” dr hab. Michał Ciach z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.

Z kolei Grażyna Zagrobelna, dyrektor RDLP w Krośnie, mówiła o indywidualnym podejściu do gospodarowania w górach, omawiając w szczegółach uregulowania wewnętrzne mające na celu zachowanie różnorodności biologicznej lasów użytkowanych. Jako efekt tych działań można podać, że na każdym hektarze lasu w regionie przyrasta średnio w ciągu 10 lat 71 m3 drewna, zaś pozyskuje się w tym czasie średnio 57 m. Zatem w ciągu 10 lat na każdym hektarze drzewostanów akumuluje się kolejne 14 m3 drewna, co w skali całej krośnieńskiej dyrekcji LP daje wzrost o 5,5 mln m. Dyrektor Zagrobelna wskazała też na liczne kolizje prawne na linii leśnictwo - ochrona przyrody.

Temat o zupełnie innej wymowie „Alternatywa dla społeczeństwa Bieszczadów w kontekście ewentualnego wygaszenia gospodarki leśnej. Co turystyka komercyjna może zrobić z przyrodą Bieszczadów?”,  zaprezentował przedstawiciel samorządowców Jan Podraza, przewodniczący Rady Gminy Czarna. Wyliczał m.in., że dla zrównoważenia wpływów, jakie daje leśnictwo bieszczadzkie, przychodami z turystyki, trzeba byłoby przyjąć na tym terenie ponad trzy miliony gości. To większe zagrożenie dla przyrody niż zrównoważona gospodarka i zrównoważona turystyka w obecnej formie. Takie ewentualne nagłe zmiany niosą zagrożenie. Apelował o rozsądek i uczciwą dyskusję. - Kiedy wszyscy mają rację – to nikt jej nie ma – zakończył znany bieszczadnik.

Kolejny prelegent, prof. Wanda Olech, przewodnicząca Państwowej Rady Ochrony Przyrody, w referacie „Równowaga biologiczna XXI wieku. Rola człowieka w regulacji liczebności populacji zwierzyny - szczególnie żubra, wilków i niedźwiedzi - za i przeciw”, wykazała konieczność ochrony aktywnej w odniesieniu do wielu gatunków, wskazując na naukowe przesłanki i zagrożenia zdrowotne, czego przykładem jest obecna sytuacja u żubrów

Jako ostatni tego dnia głos zabrał Wojciech Wdowik, dyrektor RDOŚ w Rzeszowie. Mówił na temat zmian liczebności gatunków chronionych na przestrzeni ostatnich lat i różnych aspektach związanych ze szkodami, które wyrządzają w gospodarce ludzkiej. Omówił sposoby przeciwdziałania tym szkodom i systemie rekompensowania strat rolnikom.

Po każdym wystąpieniu padały liczne pytania, a dyskusja momentami była dość gorąca. Zwłaszcza mocne były wypowiedzi samorządowców, zmagających się z licznymi problemami w obszarach Natura 2000, szkodami od gatunków chronionych czy też z trudnościami wynikającymi z działalności aktywistów. Bardzo mocno wybrzmiały wystąpienia: Renaty Szczepańskiej, wójt Gminy Cisna, Ernesta Nowaka, burmistrza Zagórza, Romana Bzdyka, wójta z Komańczy czy Grzegorza Gągoli, wójta z Birczy.

Kolejnego dnia wizytowano powierzchnie leśne w leśnictwach Dźwiniacz i Muczne. Przewodnikami byli leśniczowie - Janusz Szkotak i Bogdan Pełdiak, którzy w szczegółach referowali kolejne tematy i odpowiadali na pytania.

O zasadach działania przy pozyskaniu drewna mówił Leopold Pstrzoch, szef Zakładu Usług Leśnych, reprezentujący bieszczadzkich przedsiębiorców leśnych, zaznaczając, że dla niego, jak i jego pracowników, las jest ważną sferą życia i działalności zawodowej, stąd nie traktuje go jak źródła surowca, ale jako podmiot swej pracy, który od 20 lat hoduje.

- Przyjeżdżam tu także po to, by patrzeć na efekty swoich działań, to jest dla mnie źródło wielkiej satysfakcji, gdy patrzę na te młodniki i starsze już drzewostany, które miałem okazję pielęgnować – mówił przedsiębiorca leśny.

Sporo czasu w dyskusjach poświęcono cięciom hodowlanym w dolinie potoku Roztoki, gdzie przed ponad 20 laty Nadleśnictwo Stuposiany zaproponowało utworzenie rezerwatu „Las Bukowy pod Obnogą”. Z uwagi na brak zainteresowania tą sprawą ze strony organów ochrony przyrody, w bieżącym planie urządzenia lasu zostały zaprojekowane cięcia odsłaniające resztki odnowień jodłowych, ginących już niemal pod czapą starych buczyn.

- To już ostatni gwizdek, by je uratować i przywrócić dawny skład gatunkowy drzewostanu, zdewastowanego tuż przed wojną eksploatacją niemal całej jedliny przez spółki kupieckie – mówił nadleśniczy Jan Mazur.

Wciąż jednak prowadzone niedawno prace wywołują ostre reakcje aktywistów, niebiorących pod uwagę historycznych i prawnych uwarunkowań takich decyzji. Przypomniano, że tuż przed wojną w tejże dolinie istniała kolejka leśna, potok przegradzały klauzy piętrzące wodę, progi wodospadów skuto dla ułatwienia spławu, a ze stromych stoków zrzucano sągówki i kłody przy pomocy ryz drewnianych i lodowych.

Jeszcze 30-40 lat temu można było zauważyć ślady tej działalności. Dziś one zniknęły, ale mówienie o pierwotności tego lasu jest sporym nadużyciem. Dlatego też pojawił się pomysł utworzenia rezerwatu leśno-kulturowego, gdzie można byłoby wyłączyć fragment doliny z przeznaczeniem na prezentację dawnych form użytkowania i odtworzenie w ciągu potoku elementów przypominających o działalności Bojków i Hucułów, żyjących niegdyś w dużej mierze z użytkowania karpackiego lasu. Rezerwatu o podobnej formule nie ma dotąd w naszym kraju, a kulturowe motywy edukacyjne byłyby jednocześnie dowodem pamięci o ludziach, którzy z tych gór zostali wysiedleni.

Dwa intensywne dni pokazały, że trzeba rozmawiać, że nie wolno również poddać się manipulacji medialnej, bowiem przejście w terenie daje najwłaściwszy obraz sytuacji, a ten wypada naprawdę dobrze.

- Cieszę się, że mogliśmy wymienić poglądy zarówno w części referatowej, jak i terenowej konferencji – zaznacza dyrektor Grażyna Zagrobelna. - Organizacje pozarządowe sugerowały leśnikom objęcie lasów karpackich ochroną bierną poprzez zaniechanie jakichkolwiek czynności w lasach. My z kolei udowadnialiśmy na podstawie aktualnego stanu lasu i badań naukowych leśnictwa, że prowadzona przez nas trwale zrównoważona gospodarka leśna nie zubaża różnorodności środowiska, wprost przeciwnie, wzbogaca go. Ponadto pokazaliśmy, że nie prowadzimy „masowej wycinki lasu”, a jedynie zabiegi hodowlane, które nigdy nie powodują pozbawienia gruntów pokrywy leśnej, jedynie czasowo zmieniamy układ socjalny drzew w drzewostanie. Wszyscy mamy teraz wiele do przemyślenia analizując argumenty i kontrargumenty uczestników konferencji.

Widać też, że to nie jest wyłącznie starcie idei leśników i aktywistów, bowiem bardzo głośno brzmiały argumenty i oczekiwania samorządów, najbardziej uprawnionych do zabierania głosu w imieniu lokalnej społeczności.  Aktywiści z „Inicjatywy Dzikie Karpaty” wręczyli na koniec petycję do dyrektora regionalnego  ze znanymi już postulatami.