Powódź nie jest winą leśników
W obliczu tragedii, jaka dotknęła Dolny Śląsk, spotykamy się z bolesnymi zarzutami, które nie mają oparcia w faktach. Oskarżanie leśników o spowodowanie powodzi to nie tylko nieprawda, ale również cios wymierzony w ludzi, którzy sami cierpią z powodu tej katastrofy. Ogromu strat nie da się opisać, a wśród poszkodowanych są także nasi koledzy – leśnicy, którzy dziś pomagają ratować innych i robią co mogą.
To przykre, że w momencie, gdy wszyscy powinniśmy łączyć siły, pojawiają się oskarżenia, jakoby to nasza praca i my sami byli odpowiedzialni za tak ogromne straty.
❌ Pamiętajmy, że takiej ilości wody, jaka spadła na Dolnym Śląsku, nie powstrzymałby żaden las.
❌ Trudne warunki pogodowe, w tym intensywne opady oraz panująca wcześniej susza, sprawiły, że gleba nie mogła wchłonąć wody wystarczająco szybko.
❌ Od lat na tym terenie borykamy się z zamierającymi lasami z powodu suszy, gradacji kornika, rozprzestrzeniajacej się jemioły, łamanymi przez wichury, a zimą ciężki śnieg. W każdym miejscu, gdzie trzeba usunąć martwe, czy zamierające drzewa sadzone są nowe, żywe i często liściaste gatunki. Chcemy stworzyć lasy silniejsze i bardziej odpowrne na zmiany klimatu i lepiej zatrzymujące wodę, ale to wymaga czasu i jest to proces długotrwały.
❌ Budujemy obiekty retencyjne spowalniające spływ wody i rozprowadzające po lesie, ale pamiętajmy, że przy takiej masie, jaka spadła na tak niewielki obszar - nawet ona jest niewystarczająca
Apelujemy do wszystkich o rozsądek i powstrzymanie się od zarzutów.
Nie podsycajmy krzywdzących i niesprawiedliwych oskarżeń.
Tak jak wszyscy, jesteśmy dotknięci tą tragedią, a dziś nasze wysiłki skupiają się na ratowaniu i pomocy.