Uszka na jemiole!

Nie wiem jak Wy, ale ja mam serdecznie dość tych mrozów. Co prawda jeszcze ostatnio narzekałem, że nie ma u nas zimy i w związku z tym nie powinniśmy dokarmiać ptaków, a tu zima przyszła i śnieg zasypał Poznań od rana. Obiecuje sobie codziennie, że pójdę na spacer z aparatem i zapoluje na zimujących skrzydlatych gości. Jednak temperatury dochodzące do -17 stopni skutecznie mnie zniechęcają. A dziś po raz pierwszy w tym roku zobaczyłem stadko jemiołuszek i to nie ruszając się zza biurka. Te sympatyczne ptaszki obsiadły drzewka w naszym parku, przed moją pracą. Lornetkę zawsze mam w gotowości, więc z miłą chęcią zrobiłem sobie przerwę „na jemiołuszkową kawę” i przykleiłem się do okna. To się nazywa wygoda. Gdybym tak mógł się otoczyć klimatyzowaną, ciepłą kopułą, to żaden mróz by mnie nie odstraszył od spaceru z aparatem.
09.02.2012

Nie wiem jak Wy, ale ja mam serdecznie dość tych mrozów. Co prawda jeszcze ostatnio narzekałem, że nie ma u nas zimy i w związku z tym nie powinniśmy dokarmiać ptaków, a tu zima przyszła i śnieg zasypał Poznań od rana. Obiecuje sobie codziennie, że pójdę na spacer z aparatem i zapoluje na zimujących skrzydlatych gości. Jednak temperatury dochodzące do -17 stopni skutecznie mnie zniechęcają. A dziś po raz pierwszy w tym roku zobaczyłem stadko jemiołuszek i to nie ruszając się zza biurka. Te sympatyczne ptaszki obsiadły drzewka w naszym parku, przed moją pracą. Lornetkę zawsze mam w gotowości, więc z miłą chęcią zrobiłem sobie przerwę „na jemiołuszkową kawę” i przykleiłem się do okna. To się nazywa wygoda. Gdybym tak mógł się otoczyć klimatyzowaną, ciepłą kopułą, to żaden mróz by mnie nie odstraszył od spaceru z aparatem.

Ale kopuły i inne wynalazki pozostają w świecie marzeń więc odstawmy je na chwilkę na bok. Dziś słów kilka o jemiołuszce, naszym zimowym gościu.

W masce Zorro

Mam wrażenie, że jemiołuszka to jeden z najbardziej charakterystycznych ptaków na świecie. Właściwie jest nie do podrobienia. Wielbiciele malarstwa i rysunku znajdą w niej wierną i piękną modelkę. Pastelowe szaro-brązowe barwy z kontrastującymi żółtymi i czerwonymi końcówkami piór to piękne malarskie połączenie. Jednak najbardziej niezwykła jest czarna pręga biegnąca niczym maska Zorro przez oko, zakończona równie czarnym śliniaczkiem pod dziobem. To ona wraz z charakterystycznym czubkiem na głowie, który przypomina mi szczerze mówiąc specyficzne nakrycie głowy, odwróconą nachodząca na czoło czapkę z daszkiem, nadaje jej zawadiackiego wyglądu. Nie w znaczeniu negatywnym lecz wręcz przeciwnie. Czarna maska odcinająca się wręcz z laserową precyzją od pastelowych barw i jakby maźnięta pędzlem czapeczka nadają temu gatunkowi takiego uroku, że mógłbym się w niego wpatrywać godzinami.

Dlatego w większości języków europejskich jej potoczna nazwa ma związek właśnie ze stonowanym upierzeniem. W naszym tłumaczeniu odnosi się jednak do jemioły, czyli jednego z jej zimowych przysmaków. Łacińskie Bombycilla garrulus oznacza bowiem gadatliwego ptaka o jedwabistym ogonie.  Pamiętacie sójkę? Jej łacińska nazwa również zaczynała się od słówka „Garrulus” i była jak najbardziej związana z jej cechą charakteru, czyli gadatliwością. Czy podobnie jest w przypadku jemiołuszki?

Z pewnością jemiołuszkę można usłyszeć z daleka. Przemieszcza się mniejszymi lub większymi stadkami, a jak wiadomo w grupie siła, przypomnijcie sobie chóry. Możemy wówczas wychwycić w zgiełku miasta bardzo charakterystyczne, donośne i wibrujące „sirrr”.

Wróćmy jeszcze na chwilkę do upierzenia.  Jemiołuszki posiadają jedne z najbardziej zdumiewających ozdób w ptasim świecie. To czerwone zakończenia lotek 2. rzędu, które stanowią jakby przedłużenie stosiny wychodzące poza górne krawędzie chorągiewki. Wygląda to tak, jakby ktoś nasadził na pióra plastikowe krwistoczerwone rurki. Puszczając wodze fantazji można je również przyrównać do kobiecych tipsów nakładanych na paznokcie. W rzeczy samej czerwone zakończenia piór to rogowe płytki, z tą jedną różnicą w porównaniu do tipsów, że dotyczą w głównej mierze samców. Badacze dowiedli, że im samiec jest starszy i silniejszy tym ma więcej czerwonych zakończeń na lotkach a nawet na sterówkach! Ich charakterystyczna barwa pochodzi od barwników zawartych w owocach a pobieranych podczas pierzenia. To znane już nam karotenoidy. Samiczki też mają płytki rogowe, ale zdecydowanie jest ich mniej i są skromniejsze.

To nie jedyna cecha, po której rozróżnimy samca od samiczki. U jemiołuszek dymorfizm płciowy jest łatwo widoczny, a ponieważ ptaki te nie są bardzo płochliwe mamy dużo czasu podczas naszych obserwacji, by rozróżnić płeć. Dobrą cechą rozpoznawczą są zakończenia sterówek. U samców tworzą szeroki, żółty pas, u samic jest on dużo węższy. Również śliniak na podbródku jest dużo większy u samców. Jego czarna barwa jest również bardziej intensywna. Ponadto lotki dłoni u panów są dużo bardziej kontrastowe, z żółtymi krawędziami, w przeciwieństwie do o wiele skromniej ubarwionych lotek pań.

Niebezpieczna podróż

Jemiołuszka to ptak delikatny, nieprzyzwyczajony i nieprzygotowany na niebezpieczeństwa czyhające w miejskiej dżungli. Jej naturalnym środowiskiem są świerkowe i sosnowe bory północy. Spokojna tajga a zgiełk dużych miast to konfrontacja dwóch, zupełnie skrajnych środowisk. Co zatem powoduje jesienną migrację i zmusza te piękne ptaki do opuszczenia miejsc lęgowych. Oczywiście możliwość zdobycia pożywienia. Podczas srogich zim dalekiej północy, zwłaszcza w latach nieurodzaju jarzębu, pokarmu może brakować. Jemiołuszki migrują zatem na południe i zachód w poszukiwaniu owoców jemioły, ligustru, berberysu, rokitnika czy irgi. Jednak ich głównym przysmakiem jest jarzębina, o którą konkurują z miejskimi kosami i stadami migrujących kwiczołów. Takie częściowo sfermentowane owoce są doskonałym uzupełnieniem diety a ich trawienie wspomaga rozrastająca się na zimę wątroba.

W Polsce jemiołuszka pojawia się na przełomie października i listopada i pozostaje u nas aż do kwietnia. Zazwyczaj mamy możliwość obserwowania stad liczących od kilkunastu do kilkudziesięciu osobników żerujących na miejskich, owocodajnych drzewach i krzewach. Jednak co kilka lat zdarzają się przeloty przez nasz kraj grup, liczących nawet kilka tysięcy osobników! Takie gigantyczne stada odnotowano na przełomie lat 80. i 90. XX wieku w kilku miastach w Polsce.

Tak, jak już wspomniałem, na ptaki zimujące w miastach czyha wiele niebezpieczeństw. Jeszcze kilka lat temu w Centrum Poznania jemiołuszki rozbijały się o przeszklone powierzchnie pomiędzy blokami lub kamienicami czy wręcz wpadały w oszklone budynki. Obecnie na wszystkich tego typu budowlach powinny znajdować się naklejki w postaci czarnych sylwetek ptaków szponiastych, których kształt ma skutecznie alarmować i odstraszać inne ptaki.

Niestety bezmyślność ludzka, polegająca na sadzeniu wzdłuż ruchliwych ulic krzewów i drzew owocodajnych spowodowała, że jemiołuszki stały się jedną z najczęstszych ofiar zimowych kolizji z samochodami. Wiele ptaków cierpi również z powodu zatruć metalami ciężkimi, osadzającymi się na spożywanych przez nie owocach. Dlatego najbezpieczniejsze są nasadzenia w miejskich parkach, osiedlach, ogrodach, na obrzeżach miast, z dala od zgiełku i ruchliwych ulic.

Moja dzisiejsza obserwacja w samym Centrum miasta dotyczyła stadka żerującego na jemiołach w parku, gdzie mieściło się kiedyśStare ZOO w Poznaniu. Mam jednak wrażenie, że z roku na rok jemiołuszek w moim mieście jest coraz mniej. Oby było to tylko chwilowe, gdyż od zawsze ornitologiczna zima kojarzyła mi się z czubatymi pięknościami. A kto chce zobaczyć jemiołuszkę w naturalnym środowisku powinien wybrać się do Szwecji czy Finlandii, tam bowiem występują najbliższe nam lęgowiska tego niezwykłego gatunku!

Ps. Zdjęcie jemiołuszki nadesłał nam leśniczy Jarek. Jak sam napisał "jemiołuszki chętnie odwiedzają moją pszczewską leśniczówkę o ile kwiczoły i kosy wcześniej nie "zszamią" wszystkich jabłek z moich zapasów". Bardzo dziękujemy zatem za śliczną fotografię! :)

Rafał
rafal@erys.pl