Powódź nie jest winą leśników
W ostatnich dniach można było natknąć się w sieci na komentarze sugerujące, że współwinnymi powodzi na Dolnym Śląsku są… leśnicy. Takie oskarżenia pojawiają się po raz pierwszy, choć powodzie dotykają Polskę regularnie. Tylko w XX wieku nawiedziło nasz kraj 14 większych podtopień, w XIX wieku – 7, w okresie nowożytnym historycy zanotowali 13 takich kataklizmów, a w średniowieczu 15. Leśnicy od lat prowadzą wiele działań zwiększających zatrzymywanie wody przez lasy. Trzeba jednak pamiętać, że mogą one być jedynie niewielkim ogniwem w całym łańcuchu działań retencyjnych realizowanych w naszym kraju.
Takich opadów nie zatrzyma żaden las
Gdy w krótkim czasie spadają tak olbrzymie ilości deszczu, jak miało to miejsce w połowie września na Dolnym Śląsku, żaden las nie ma szans ich przyjąć i zatrzymać, niezależnie czy to będzie las państwowy czy park narodowy, las gospodarczy czy las naturalny. Tylko jednej doby nad masywem Śnieżnika spadło tyle, ile zwykle spada przez 2 miesiące: 200 litrów deszczu na każdy metr kwadratowy. To tak jakby na powierzchnię wielkości niedużego stolika wylać 20 wiader wody!
Źródło: IMGW
Susza utrudnia wchłanianie wody
Nagranie jak po przejściu wezbranej wody gleba pozostaje zupełnie sucha TUTAJ
Na przyjmowanie wody przez grunt, oprócz wielkości opadów, znaczenie ma czas jego trwania oraz rodzaj podłoża i jego przepuszczalność. Paradoksalnie sucha gleba jest zazwyczaj mniej chłonna niż gleba odpowiednio nawilżona. Od wielu lat cierpimy z powodu suszy na terenie całego kraju. Problem ten nie omija Dolnego Śląska, a wręcz jest tam szczególnie nasilony. Gdy gleba jest bardzo sucha i jej cząstki są otoczone powietrzem, staje się ona hydrofobowa. Woda, zamiast wsiąkać w nią, tylko prześlizguje się po jej powierzchni i spływa w dół. Doświadczyć tego zjawiska można we własnym domu: weźcie łyżkę kakao, zanurzcie ją w mleku, a potem wyjmijcie. Mleko spłynie po kakao, które pozostanie suche.
Dopiero umiarkowane, długotrwałe opady sprawiają, że wilgoć zwiększa przyczepność wody do cząstek gleby, staje się ona bardziej rozluźniona i jest w stanie wchłonąć więcej wody.
Pamiętajmy też, że część górskich szczytów, np. Śnieżnika, to gołoborza, po których woda spływa równie bezproblemowo, jak po asfaltowych drogach czy uregulowanymi i wybetonowanymi korytami rzek.
Przebudowujemy lasy, by lepiej retencjonowały wodę
Dolny Śląsk porastają w dużej mierze monokultury świerkowe, sadzone tam od XVIII w. Wybierano ten gatunek ponieważ szybko rósł, a jego drewno było chętnie wykorzystywane przez rozwijający się w regionie przemysł wydobywczy i hutniczy. Dziś wiele świerków, szczególnie w nadleśnictwach Międzylesie i Lądek Zdrój, sadzonych było jeszcze przez niemieckich leśników na początku XX wieku. Takie monokultury z czasem zaczynają sprawiać kłopoty. Przykładem mogą być świerkowe lasy w Górach Izerskich, które zamarły w latach 80. XX w. m.in. z powodu zanieczyszczenia środowiska.
Podobnie jest ze świerkami w Kotlinie Kłodzkiej. Długotrwała susza osłabia te drzewa, które stają się bardziej podatne na silne wiatry, choroby czy owady, na przykład kornika. Masowo zamierają całe połacie lasu, drzewa łamią się i przewracają. Sterczące kikuty zagrażają turystom, z lasu wycofują się gatunki związane z świerkiem, a także – a może w górskich warunkach przede wszystkim – zmniejsza się możliwość retencyjna lasu.
W takiej sytuacji możliwe są dwa rozwiązania. Pierwszym jest pozostawienie procesu naturze i liczenie, że za 100-200 lat las w tym miejscu powróci. Drugim działania aktywne: naśladujące naturę, ale przyspieszające jej procesy. Po pierwsze ograniczenie gradacji kornika, czyli usunięcie zaatakowanych przez owada drzew i wywiezienie ich z lasu. Po drugie, przebudowa lasu. Dziś 30-40 proc. pozyskania drewna w położonych najdalej na południe nadleśnictwach Lądek Zdrój i Międzylesie to cięcia sanitarne, a więc usuwanie uschniętych drzew połamanych przez wiatr lub zamarłych przez kornika.
Pozostałe cięcia w tutejszych lasach to działania związane z przebudową monokultur. Leśnicy w miejsce wyciętych świerków sadzą przede wszystkim buki i jodły. Gatunki te nie rosną tak szybko jak świerki, ale takie różnorodne lasy będą bardziej odporne na zjawiska atmosferyczne, owady czy inne zagrożenia. Na Śnieżniku na terenach pokornikowych rosną już kilkuletnie młodniki. W ciągu ostatnich 18 lat udział gatunków liściastych na terenie wrocławskiej dyrekcji wzrósł o 4 pkt. proc. do 30,6 proc.
I choć przebudowa lasu oznacza początkowo konieczność wycięcia drzew, lasów w Kotlinie Kłodzkiej przybywa. Wielkość powierzchni zalesionej w Międzylesiu wzrosła z 10,1 tys. ha w 2000 r. do 10,5 tys. ha w 2020 r., a Lądka Zdroju z 16,2 tys. ha w 2000 r. do 16,5 tys. ha w 2020 r.
Proces przebudowy lasów będzie trwał lata, ale jest konieczny, aby zapewnić im bezpieczeństwo. Co niezwykle ważne las jodłowo-bukowo-świerkowy, do jakiego dążą leśnicy, ma dużo lepsze właściwości retencyjne niż monokultura świerkowa. Więcej wody zatrzymują zarówno korony buków, jak i ich opadłe liście leżące na ziemi. Lasy świerkowe charakteryzują się tym, że ścioła z ich igieł słabo się rozkłada, a do tego układa się ona w formie dachówki. Igły słabo wchłaniają wodę, a woda szybciej spływa po takiej ściole. Ponadto przesuszony grunt pod ściołą słabo przyjmuje wodę. Według badań dr. inż. Juliusza Twaroga las jodłowo-bukowo-świerkowy potrzebuje 1-2 minut na wchłonięcie 1 litra wody, podczas gdy starodrzew świerkowy około 13 minut. Właściwości retencyjne zamarłego lasu pokornikowego są oczywiście jeszcze mniejsze.
Gospodarka leśna w górskich lasach
Leśnicy w górach prowadzą zupełnie inną gospodarkę niż leśnicy z terenów nizinnych. Od blisko 100 lat lasy w Kotlinie Kłodzkiej nie są intensywnie eksploatowane. Obecnie średni wiek lasów świerkowych w Nadleśnictwie Międzylesie to 72 lata, a w Nadleśnictwie Lądek Zdrój - 85 lat. Dla porównania - średnia dla Lasów Państwowych to 60 lat. Te najstarsze lasy świerkowe osłabione suszą dodatkowo atakowane są przez owady i grzyby. Największym dla nich zagrożeniem są kornik oraz opieńka miodowa i huba korzeni.
Lasy te są systematycznie przebudowywane, co wiąże się z wycinaniem świerków, a na jego miejsce wprowadzaniem m.in. buków i jodeł.
Proces przebudowy lasów w lasach górskich prowadzi się w ramach rębni przerębowej. To znaczy, że nie usuwa się w jednym czasie dużej ilości drzew na jednej powierzchni, tylko jest to długotrwały proces, rozciągnięty w czasie i przestrzeni. Na terenach górskich z zasady nie prowadzimy zrębów zupełnych, czyli takich, gdzie z powierzchni usuwane są wszystkie drzewa w jednym czasie. Jeśli już pojawia się taka konieczność jest to podyktowane sytuacją sanitarną w lesie, np. usuwanie drzew zaatakowanych przez kornika.
Pozyskiwanie drewna wymaga tworzenia w lesie dróg i szlaków zrywkowych. Pamiętajmy jednak, że leśne drogi nie są budowane wyłącznie do transportu drewna. Przede wszystkim służą one jako drogi pożarowe, bez których nie bylibyśmy w stanie skutecznie chronić lasu przed ogniem. Ich zagęszczenie, nośność oraz zastosowana przy budowie technologia są związane z przepisami dotyczącymi ochrony przeciwpożarową lasów. Panujące susze oraz zamierające drzewostany i duża ilość suchych świerków sprawiają, że wzrasta zagrożenie pożarowe na tych terenach. Dobry dojazd dla wozów bojowych straży pożarnej to podstawa dla powodzenia ratunkowej akcji gaśniczej. Leśnymi drogami poruszają się lokalni mieszkańcy, a turystom służą one jako szlaki.
Szlaki zrywkowe natomiast, które można znaleźć w Internecie na dramatycznych fotografiach, już kilka miesięcy po zakończeniu eksploatacji wyglądają zupełnie inaczej. Koleiny, powstałe po przejeździe ciężkich maszyn, staramy się zabudowywać w taki sposób, by jak najbardziej spowolnić w nich spływ wody.
Zabudowa szlaków zrywkowych nieczynnych, które można jeszcze będzie w przyszłości wykorzystać, prowadzona jest tak, by "przeszkody" można było usunąć. Szlaki nieużytkowane zabudowuje się "przeszkodami" montowanymi już na stałe. Zabudowa szlaków zrywkowych przede wszystkim zapobiega niszczeniu powierzchni terenu (wymywaniu gleby) przez wodę i zmniejsza spływ powierzchniowy wody. Zabudowa również przeciwdziała innym niekorzystnym procesom związanym z erozją – np. osuwiskom.
Jest kilka sposobów na zabudowę szlaków zrywkowych. Jednym z nich jest budowanie płotków z belek, ustawianych co kilkanaście metrów, prostopadle do przebiegu szlaku. Zapobiega to wymywaniu rumoszu skalnego ze spływającą wodą. Za czasem przestrzenie między płotkami wypełniają się gałęziami i naniesionym przez wodę materiałem. Płotek taki ulega uszczelnieniu, zatrzymując spływającą wodę, a z czasem zarasta je roślinność i wkrótce nie wyróżniają się one na tle lasu.
Przykłady zabudowy nieczynnych szlaków zrywkowych w górach. Fot.: Archiwum Centrum Koordynacji Projektów Środowiskowych
Przykład zabudowy nieczynnego szlaku zrywkowego w górach. Efekt po zalądowaniu i sukcesji roślinności. ot.: Archiwum Centrum Koordynacji Projektów Środowiskowych
W lasach pozostawia się coraz większe ilości martwego drewna, przez co wzrasta żyzność leśnych gleb. Nie czyści się lasu z gałęzi, czubów czy koron drzew, które zostają po zabiegach. Ma to pozytywny wpływa na możliwości retencyjne lasu i zatrzymywanie przez niego wody.
Realizujemy projekty retencyjne
Lasy Państwowe budują szereg obiektów retencyjnych, których celem jest spowolnienie spływu wody i zatrzymanie jak największej jej ilości w lesie. Najprostszymi są wodospusty, poprzeczne wzniesienia tworzone na leśnych drogach, przypominające progi zwalniające. Sprawiają one, że woda, zamiast spływać drogą w dół, rozlewa się po jej bokach.
Wodospust drewniany, jednobelkowy, pojedynczy, kierujący wodę z drogi leśnej wprost do dołu chłonnego/kałuży ekologicznej, to ochrona nawierzchni, ograniczanie spływu powierzchniowego i dodatkowa mikroretencja przy drodze leśnej. Nadleśnictwo Jugów. Fot.: Ryszard Majewicz
Wodospusty spełniają jednocześnie funkcje antyerozyjne – ograniczają niszczenie nawierzchni drogi czy szlaku oraz retencyjne – spowalniają spływ powierzchniowy i sprzyjają jak najdłuższemu zatrzymaniu wody w lesie.
Wodospustom towarzyszą czasem interesujące rozwiązania techniczne wspomagające magazynowanie wody, np. tzw. rozpraszacze, czyli małe płotki zbudowane z faszyny (gałązek wikliny). Stosuje się je na bardzo stromych stokach, gdzie woda z wodospustu spływa z dużą siłą. Rozpraszacz zapobiega wtedy wydrążeniu rynny erozyjnej i zwiększa ilość wody wsiąkającej w ściółkę. Czasami ich działanie zwielokrotnia się, stosując kilka rzędów takich płotków. Inną uzupełniającą metodą jest kierowanie wody spływającej wodospustami do zagłębień terenu – naturalnych lub sztucznych, ulokowanych na zboczu obok szlaku lub drogi. Mogą to być kałuże ekologiczne, doły chłonne lub zbiorniki wodne zasilane wodą ze spływu powierzchniowego, sprzyjające magazynowaniu wody i jej przenikaniu w głąb gleby. Wodospusty oddziałują nie wielkością, a ilością i rozlokowaniem w terenie, przekładając się na spowalnianie i zmniejszenie intensywności spływu wody pochodzącej z opadów. Pomagają zatrzymać wodę jak najdłużej i jak najwyżej w zlewni – na tym etapie małe zabiegi mogą dać odczuwalny efekt.
Dylówka to wykona (wykonywana najczęściej z modrzewia lub z dębu) na przeprawie przez teren podmokły, to utrzymanie drogi leśnej bez naruszania naturalnej retencji terenu podmokłego. Nadleśnictwo Lwówek Śląski. Fot.: archiwum Nadleśnictwa Lwówek Śląski
Bardziej złożone obiekty to wszelkie zbiorniki retencyjne, które mają magazynować jej nadmiar. Tylko w ramach projektów retencji górskiej zbudowano ich na terenie RDLP we Wrocławiu prawie 400, a ich łączne zdolności retencyjne przekraczają 1 mln m3 wody.
Przykładem zbiornika, który ma znaczenie przeciwpowodziowe jest zbiornik suchy typu szczelinowego. Więcej o nim można przeczytać we wpisie na profilu Fb Centrum Koordynacji Projektów Środowiskowych.
Ta gęsta sieć obiektów retencyjnych jest niezwykle istotna, ponieważ zapobiega wielu małym, lokalnym podtopieniom.
Odtworzony system retencyjny kaskady zbiorników zaporowych w zlewni kilku potoków w Nadleśnictwie Śnieżka, to retencja przeciwpowodziowa i nawadnianie lasu. Fot.: Ryszard Majewicz
Nadleśnictwo Międzylesie. Odbudowany zaporowy zbiornik wodny w górach (służący pierwotnie do spławu drewna) - obecnie przebudowany na zbiornik typu „suchego” (bez piętrzenia - o stałym przepływie) z samoczynnie działającym przepustem szczelinowym. Wąska szczelina przy dnie zapewnia przepływ nienaruszalny w potoku górskim oraz podpiętrza małą wodę. Napływające wody wielkie są wstrzymywane przez piętrzenie dolne, a następnie przepuszczane szczeliną górną (szerszą). Rozpraszanie energii wody zapewniają kamienie ułożone w dnie (na pierwszym planie). Bezobsługowa retencja przeciwpowodziowa, kontrolowane retencjonowanie wód powodziowych i nawadnianie lasu. Fot. Nadleśnictwo Międzylesie
Warto też podkreślić, że Lasy Państwowe nie są zobowiązane żadnymi przepisami do realizowania projektów retencyjnych. Wszelkie tego typu działania są naszą własną inicjatywą. Realizowane przez PGL LP projekty retencyjne są największymi w Europie, realizowanymi na tak wielką skalę przedsięwzięciami związanymi z małą retencją w lasach. Dobre praktyki Lasów Państwowych i przedstawione przez nie rozwiązania zaczęły być stawiane za wzór dobrych praktyk, prezentowane przedstawicielom innych krajów, wykorzystywane i adaptowane w obszarach nieadministrowanych przez PGL LP.