Na Kamieniu pamięć trwa

Wędrując niebieskim szlakiem granicznym w okolicach Jaślisk, w masywie góry Kamień (857 m n.p.m.) można napotkać cmentarz żołnierzy poległych tu w czasie I wojny światowej podczas tzw. „bitwy o przełęcze”.
14.01.2016 | Barbara Kułak

Wędrując niebieskim szlakiem granicznym w okolicach Jaślisk, w masywie góry Kamień (857 m n.p.m.) można napotkać cmentarz żołnierzy poległych tu w czasie I wojny światowej podczas tzw. „bitwy o przełęcze”.

W sześciu grobach zbiorowych spoczywają żołnierze armii rosyjskiej i austro-węgierskiej, którzy na przełomie lat 1914/1915 stoczyli na górze Kamień zaciętą walkę o utrzymanie linii frontu, biegnącego głównym grzbietem Karpat. 
          
W 2003 r. z inicjatywy nieformalnej grupy turystycznej G.I.N. (Galicyjska Inicjatywa Nekropolia), przy współudziale Nadleśnictwa Rymanów przywrócono pamięć temu miejscu. Teren został odkrzaczony, usunięto jeżyny, wybudowano ogrodzenie, zamontowano dzwon z łuski armatniej oraz tablicę informacyjną. Z kamieni, z których nazwę wzięła sama góra, usypany został symboliczny nagrobek. Każdy turysta wędrując do tego miejsca może zabrać napotkany po drodze kamień i dołożyć swoją „cegiełkę pamięci”.

Grupa G.I.N. co roku odwiedza cmentarz, wykonuje prace remontowe. Pod koniec ubiegłego roku, dzięki sprzyjającej pogodzie, staraniem rymanowskich leśników udało się wymienić ogrodzenie wokół miejsc pochówku wraz z wejściową bramą.
Na wiosnę 2016 r. zaplanowano jego impregnację oraz wymianę drewnianego krzyża.

Odwiedzić stronę, na której znajduje się opis historii miejsca.                              

Historia wojenna i lata współczesne spięte zostały klamrą czterech pokoleń leśników związanych z lasami jaśliskimi. Ze strony nadleśnictwa prace remontowe nadzorował Dariusz Puchalik, podleśniczy leśnictwa Wola Niżna. Zimą 1914/1915 na wspomnianym terenie w armii austro-węgierkiej służył jego prapradziadek - Andrzej Puchalik. Dodać trzeba, że przed wojną pełnił on służbę gajowego w okolicznych lasach, a do 1958 r. tę samą pracę wykonywał jego syn Paweł.
O tym, jak ukrył się przed mrozem w wielkiej dziupli w pniu buka i korzystając z tego zamaskowania zaskoczył i rozbroił trzech Moskali, opowiada jego prawnuk - Józef Puchalik, obecny leśniczy leśnictwa szkółkarskiego w Nadleśnictwie Rymanów.

Historia lubi zataczać koła, ale czas płynie nieubłaganie, dlatego warto pytać, słuchać, spisywać wszystkie przekazy ustne, żeby nie poszły w niepamięć.