Leśnicy przekażą „Ogień Niepodległości”

Dzięki zaangażowaniu lubelskich leśników miejscowości z terenu Lubelszczyzny dotrze „Ogień Niepodległości” przywieziony przez polskich harcerzy z Kostiuchnówki na Ukrainie. Tegoroczna sztafeta rowerowa z „Ogniem Niepodległości” jest już 19. z kolei.
07.11.2019 | Paweł Kurzyna, RDLP w Lublinie

Dzięki zaangażowaniu lubelskich leśników miejscowości z terenu Lubelszczyzny dotrze „Ogień Niepodległości” przywieziony przez polskich harcerzy z Kostiuchnówki na Ukrainie. Tegoroczna sztafeta rowerowa z „Ogniem Niepodległości” jest już 19. z kolei.

Na początku listopada harcerze i instruktorzy z hufca ZHP Zgierz przemierzają trasę do Kostiuchnówki na Wołyniu. Zapalają wówczas znicze na grobach polskich legionistów, którzy polegli na tym terenie w walkach w listopadzie 1915 r. oraz w lipcu 1916 r., w bitwie mającej istotne znaczenie dla losów legionów marszałka Józefa Piłsudskiego.

Podczas corocznych uroczystości na cmentarzu legionistów pobierany jest ogień, z którym uczestnicy sztafety wyruszają w prawie 700-kilometrową drogę powrotną do Polski. Przekazują go samorządom, szkołom, instytucjom oraz mieszkańcom miast i miejscowości położonych na trasie przejazdu.

Zwieńczeniem inicjatywy jest symboliczne złożenie przewiezionego ognia na Płycie Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie, podczas głównych obchodów Narodowego Święta Niepodległości.    

Zanim to nastąpi, symboliczne światełko trafi do pracowników nadleśnictw Parczew, Lubartów i Międzyrzec. Lubelscy leśnicy nie tylko przekażą „Ogień Niepodległości” władzom i mieszkańcom okolicznych gmin, lecz także złożą go na miejscach pamięci oraz żołnierskich mogiłach rozsianych po leśnych ostępach lubelskiej dyrekcji.

– Możliwość przekazania światła pochodzącego z miejsca tak ważnego dla polskiej historii i tożsamości narodowej jest dla naszych leśników dużym wyróżnieniem. To wyraz hołdu jaką brać leśna składa ludziom lasu i wszystkim rodakom zaangażowanym w walkę o odzyskanie i utrwalanie polskiej niepodległości. Naszym obowiązkiem jest by pamięć o nich nie zaginęła, ale była przekazywana kolejnym pokoleniom – zaznacza dyrektor RDLP w Lublinie Marek Kamola.