Kolejne głuszce z leśnej hodowli trafią do lasu

Ponad tysiąc młodych głuszców w ciągu kilkunastu lat wypuszczono do naturalnego środowiska. Ptaki trafiły do beskidzkich lasów, a także do Borów Dolnośląskich. Obecnie populacja głuszców w polskich Karpatach liczy ponad 300 osobników, choć jeszcze na początku tego wieku ich liczba nie przekracza dziesięciu sztuk.
11.10.2019 | Sławomir Cichy, rzecznik prasowy RDLP w Katowicach

Ponad tysiąc młodych głuszców w ciągu kilkunastu lat wypuszczono do naturalnego środowiska. Ptaki trafiły do beskidzkich lasów, a także do Borów Dolnośląskich. Obecnie populacja głuszców w polskich Karpatach liczy ponad 300 osobników, choć jeszcze na początku tego wieku ich liczba nie przekracza dziesięciu sztuk.

To dokonanie, zachowanie gatunku, należy do przyrody wspomaganej przez konkretnych leśników. To oni od 2002 r. w katowickim Nadleśnictwie Wisła starają się o powrót ptaków do środowiska. Gdyby nie ci leśnicy, dziś z pewnością głuszec w lasach Beskidu Śląskiego, byłby tylko ilustracją z książek lub zdjęciem z folderu.

Wprawdzie od 1995 r. w Polsce głuszce są objęte ochroną gatunkową ścisłą, to już od połowy XIX w., kiedy terenami Beskidu Śląskiego władali Habsburgowie, były wspierane działania, których celem było stworzenie odpowiednich warunków dla bytowania głuszców. Właściwa ochrona miejsc występowania tych ptaków spowodowała, że mimo iż głuszec był ptakiem łownym, jeszcze w okresie międzywojennym na terenie Nadleśnictwa Wisła jego populacja w granicach II Rzeczpospolitej była najliczniejsza.

- Jako student w kole naukowym pisałem referat na temat głuszców. Wpadła mi wówczas w ręce książka Andrzeja Czudka opublikowana w 1938 roku „Głuszec w lasach śląskich”. To tam opisano m.in. hodowle tego ptaka w lesie i doświadczenia Habsburgów w tym zakresie - wspomina Zenon Rzońca, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Wisła ds. genetyki. - To dzięki tej książce po zatrudnieniu w Nadleśnictwie Wisła interesowałem się głuszcami, a po stwierdzeniu, że głuszcom grozi wyginięcie zrodziła się idea hodowli głuszców w wolierach i uwalniania ich do naturalnych stanowisk.

Przyczyn dramatycznego zmniejszania się populacji głuszca od połowy XX w. można wymienić wiele, jak choćby stosowanie wówczas chemii do zabezpieczania drewna, np. preparatów zawierających DDT, wycinanie starych drzewostanów i odnawianie lasu w gęstej więźbie, a co za tym idzie likwidacja borówki, wzrost liczebności drapieżników.

Kilkanaście lat temu na terenie Beskidów, jak wspomina Rzońca, gatunek praktycznie przestał istnieć. - W Wiśle zobaczyłem, że po wprowadzeniu nowych sposobów uprawy sadzonek część terenu szkółki jest niewykorzystana. Wróciłem do książki Andrzeja Czudka i przekonałem ówczesnego nadleśniczego Witolda Szozdę, że warto podjąć się próby restytucji głuszca na tych terenach. Na szczęście mój pomysł padł na podatny grunt w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach, kierowanej wówczas przez Tadeusza Normana – wspomina Zenon Rzońca.

Kiedy nadleśnictwo dostało zielone światło, reszta „poszła już z górki”. Najpierw uzyskano formalną zgodę Ministra Ochrony Środowiska na prowadzenie hodowli, a po napisaniu wniosku Nadleśnictwo Wisła otrzymało finansowe wsparcie z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej i działającego wówczas EkoFunduszu. Dzięki temu w 2002 r. uruchomiono Wolierową Hodowlę Głuszców. Do opieki naukowej zaproszono prof. Romana Dziedzica z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.

- Na początku sam się wszystkim zajmowałem. To była pasja, entuzjazm i wiara, że projekt ma szanse powodzenia. Ze względu na małą populację tego ptaka w Polsce jaja z trzech gniazd, czyli piętnaście sztuk, niezbędne do założenia hodowli, pozyskaliśmy na Białorusi, oczywiście po uzyskaniu niezbędnych zezwoleń i zgód władz białoruskich - opisuje założyciel hodowli.

To że ptaki mające tworzyć stado hodowlane, mają pochodzić z naturalnych populacji Białorusi lub Ukrainy było wymogiem postawionym przez resort środowiska. Pierwsza pobudowana woliera wzorowana była na podobnym przedsięwzięciu w Czechach (Mlynařovice na Szumawie). Z importowanych jaj wylęgło się 13 głuszców, które już w następnym roku, po osiągnieciu dojrzałości przystąpiły do toków i zakładania gniazd.

Dwa lata później, w 2004 r. program restytucji głuszców w Beskidzie Śląskim otrzymał najwyższą notę w konkursie organizowanym przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Katowicach, a Zenon Rzońca wraz z nadleśniczym Witoldem Szozdą zostali laureatami prestiżowej nagrody - Zielonych Czeków.

Właśnie teraz, w październiku następuje czas naturalnego rozpadu stad rodzinnych głuszców. Wcześniej, czyli na przełomie lipca i sierpnia młode osobniki wraz z matką przewozi się do wolier adaptacyjnych, znajdujących się w miejscach ich wypuszczania, gdzie przebywają do października.

Woliera ma otwory, w których mieszczą się młode, mogą one swobodnie wychodzić do otaczającego lasu, ale kura przejść nie może. Po zaadaptowaniu się młodych ptaków w nowym terenie i zdobyciu własnych rewirów pozostają one na wolności. Natomiast matka wraca do hodowli, by następnym sezonie założyć gniazdo i opiekować się nowym pokoleniem.

Tym sposobem od 2002 r. do naturalnego środowiska wypuszczono już ponad tysiąc młodych ptaków, z czego 570 w Beskidzie Śląskim, 203 w Beskidzie Sądeckim, a ponad 200 w Borach Dolnośląskich.

- Dziś wspomagamy w hodowli kolegów z Czech, Słowacji, Litwy Ukrainy i Niemiec, sprzedając im część odchowanych młodych głuszców. Gwarantuje to także w hodowlach różnorodność genetyczną ptaków – tłumaczy Zenon Rzońca, który jest przekonany, że doczeka chwili, gdy głuszce w Beskidach będą radziły sobie same, bez pomocy człowieka.

- Granicą bezpieczeństwa gatunku jest występowanie na naszym terenie pięciuset głuszców. To płochliwy ptak, występujący w reglu górnym, a więc relatywnie wysoko w górach, gdzie nie zbiera się już grzybów a zatem jesienią jest znacznie mniej ludzi. Dziś też lepiej rozumiemy zależności i potrzeby mieszkańców lasu - dodaje.

Obecnie  leśnicy w prowadzeniu hodowli są wspierani przez naukowców. Nadleśnictwo Wisła na stałe współpracuje z prof. Ewą Łukaszewicz z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, kierownikiem Zakładu Hodowli Drobiu, która jest wybitną specjalistką w zakresie m.in. problemów rozrodu ptaków użytkowych i wolno żyjących, ze szczególnym uwzględnieniem zagadnień dotyczących metod wspomaganego rozrodu (metody krótko- i długo-terminowego przechowywania nasienia, sztuczna inseminacja).

- Teraz czas na las, a głuszce muszą sobie radzić same. Staramy się by miały dogodne warunki do życia, dbamy między innymi o to, by drzewostany będące ostojami głuszców, na każdym etapie rozwoju, miały w runie borówkę, bo jeśli w lesie nie ma borówek, to nie ma też głuszców. To prosta zależność, o której nie wolno zapominać planując restytucję tego gatunku – kończy zastępca nadleśniczego.

Warto pamiętać, że aby zobaczyć głuszca, nie trzeba zakłócać mu spokoju w naturalnym środowisku.Dla wszystkich gości odwiedzających Nadleśnictwo Wisła, którzy chcą zobaczyć tego płochliwego ptaka, została wybudowana specjalna woliera edukacyjna, w której przez lustra weneckie można zajrzeć do środka. Zwiedzanie Wolierowej Hodowli Głuszców oraz Muzeum Świerka na Wyrchczadeczce jest możliwe po wcześniejszym uzgodnieniu telefonicznym. Turyści nieumówieni wcześniej mają możliwość zwiedzania od poniedziałku do piątku w godz. 12.00-13.00.