Każdy w lesie ma głos. O planach urządzenia lasu w „Echach Leśnych”

W sprawie ochrony przyrody, ścieżek edukacyjnych czy infrastruktury turystycznej w lesie swoje postulaty mogą składać mieszkańcy, społecznicy, miłośnicy przyrody. Co 10 lat leśnicy pracują nad planami urządzenia lasu (PUL), które konsultują ze społeczeństwem. O możliwościach włączenia się do dyskusji można przeczytać w letnim numerze „Ech Leśnych".
09.07.2021

W sprawie ochrony przyrody, ścieżek edukacyjnych czy infrastruktury turystycznej w lesie swoje postulaty mogą składać mieszkańcy, społecznicy, miłośnicy przyrody. Co 10 lat leśnicy pracują nad planami urządzenia lasu (PUL), które konsultują ze społeczeństwem. O możliwościach włączenia się do dyskusji można przeczytać w letnim numerze „Ech Leśnych".

Autorka tekstu Agnieszka Niewińska wyjaśnia, w jaki sposób społeczeństwo może zaangażować się w tworzenie planu. „Podstawą jest wyjście w teren i szczegółowa inwentaryzacja. Kiedy nadleśnictwo zabiera się za przygotowanie 10-letniego planu urządzenia lasu, to na jego teren wchodzą urządzeniowcy – taksatorzy i planiści. Pokonują las metr po metrze. Wyposażeni w specjalistyczny sprzęt dokładnie go opisują”.

Zapraszamy do przeczytania najnowszego numeru „Ech Leśnych"

Badanie lasu, jak zaznacza autorka tekstu, to jednak nie tylko przyglądanie się drzewom. „Fitosocjologowie pod lupę biorą zbiorowiska leśnych roślin. Gleboznawcy zaglądają pod powierzchnię ziemi, by sprawdzić rodzaj gleb w danym lesie. – Po II wojnie światowej dwa miliony hektarów gruntów rolnych w Polsce zalesiono głównie sosną – wyjaśnia Bożydar Neroj, szef produkcji w Biurze Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej.

–  Sytuacja ekonomiczna była bardzo trudna, więc nikt nie zastanawiał się, co tam powinno rosnąć. Dostępna była sosna, więc sadzono sosnę. Często, przygotowując plan, widzimy monokulturę sosnową na glebach, na których mogłyby rosnąć wielogatunkowe lasy. W takiej sytuacji projektujemy odnowienia ze składem gatunkowym dopasowanym do siedliska. Przebudowę trzeba jednak rozłożyć w czasie, realizować etapami. Do tego dochodzi ochrona przyrody, gdyż to integralna część planu. Zwracamy między innymi uwagę, czy mamy do czynienia z siedliskami cennymi przyrodniczo, obszarami Natura 2000, czy w danym miejscu gniazdują chronione gatunki ptaków – wylicza".   




 

I jak dalej czytamy w kwartalniku w efekcie prac urządzeniowców powstają plany dla nadleśnictw liczące nawet tysiąc stron. „W dokumentach tych znajdziemy nie tylko informacje o tym, co i gdzie leśnicy będą chcieli wyciąć w ciągu najbliższych 10 lat, ale i jakie gatunki drzew będą sadzić oraz gdzie poprowadzą nowe drogi. Plan urządzenia lasu jest jak encyklopedia wiedzy o lesie, w której znajdziemy informacje o stanie drzew, leśnej florze i faunie, atrakcyjności turystycznej czy ochronie przeciwpożarowej

Mało kto jednak wie, że nie trzeba być leśnikiem, by mieć wpływ na kształt planu, a tym samym na przyszłość ulubionego, często odwiedzanego fragmentu lasu. PUL, nad którym prace od momentu postawienia wstępnych założeń do zatwierdzenia przez ministra klimatu i środowiska trwają około trzech lat, podlega konsultacjom społecznym. Swoje uwagi dotyczące prac planowanych przez leśników w najbliższych 10 latach mogą zgłosić zarówno samorządy, organizacje pozarządowe, okoliczni mieszkańcy, jak i przyrodnicy, turyści czy grzybiarze”. 

I tak na przykład w ubiegłym roku w konsultacjach nad planem dla Nadleśnictwa Sulechów w województwie lubuskim wziął udział pszczelarz Radosław Januszko prowadzący „Pasiekę Towarową”. Wraz z innymi pszczelarzami z rejonowego koła w Sulechowie uczulał leśników, by nie wycinali robinii akacjowej (powszechnie zwanej akacją), która w tym rejonie jest głównym pożytkiem dla pszczół.

– Na szczęście zmienia się podejście do robinii. Do tej pory była uważana za gatunek inwazyjny, teraz już tylko za obcy. Choć leśnicy nie sadzą nowych robinii, to nie zwalczają jej tak jak dawniej – mówi Januszko. – Kiedy usłyszeliśmy o tym, że odbędzie się spotkanie dotyczące planu dla nadleśnictwa, postanowiliśmy wziąć w nim udział, by mieć prawo do wypowiedzi. Nie musieliśmy zbytnio interweniować. Leśnicy wykazali się zrozumieniem. Zostaliśmy zapewnieni, że na terenach o dużym znaczeniu dla pszczelarzy robinia nie będzie bardzo tępiona.

W „Każdy w lesie ma głos” Bożydar Neroj podkreśla, że konsultacje społeczne wokół PUL są płaszczyzną dającą szansę na wzajemne zrozumienie między leśnikami a społecznikami czy mieszkańcami i mają swoje uzasadnienie.  – W idei urządzania lasu dostosowujemy prowadzenie zrównoważonej gospodarki leśnej do wielu funkcji pełnionych przez las. Planujemy pozyskanie drewna, ale nie zapominamy o zachowaniu trwałości lasu i odnawianiu go, co jest szczególnie ważne z uwagi na postępującą zmianę klimatyczną. Są jednak okoliczności, w których z cięć i odnowień rezygnujemy, na przykład na chronionych siedliskach lub w miejscach występowania cennych gatunków grzybów, roślin lub zwierząt. 

Czasami przedmiot ochrony bywa nieujawniony albo niedostępna jest odpowiednia dokumentacja służb ochrony przyrody. Tu z pomocą może przyjść strona społeczna, która zaobserwowała w danym nadleśnictwie rzadką roślinę czy siedlisko – tłumaczy i dodaje, że urządzeniowcy niejednokrotnie muszą ważyć racje, szukać kompromisowych rozwiązań.

– Pamiętam konsultacje społeczne w Nadleśnictwie Lutowiska. Przyrodnicy zwracali uwagę na obecność cennej jaworzyny karpackiej i sprzeciwiali się cięciom. Stowarzyszenie turystyczne wnioskowało, aby rezygnować z nich wzdłuż szlaków turystycznych, bo turyści nie lubią zrębów. Z kolei pani profesor specjalizująca się w wężach argumentowała, że cięcia są koniecznie, szczególnie wokół wychodni skalnych i skupisk kamieni, by zachować populację węża Eskulapa. Potrzebuje on miejsca do wygrzewania się na słońcu. Jak pogodzić te racje? To są dylematy, z którymi urządzeniowcy mierzą się na co dzień. Trzeba podjąć wyważoną decyzję, bo ważna jest i szata roślinna, i wąż Eskulapa, i udostępnianie lasu turystom, ale także gospodarka leśna i zachowanie trwałości lasu" - czytamy w najnowszym numerze magazynu.