Groźny pożar łąk „naturowych” w Nawarzycach
Spłonęło niemal 30 ha cennych łąk i torfowisk, objętych Naturą 2000 „Dolina Mierzawy”.– Ktoś specjalnie spowodował pożar – mówią leśnicy.
Pożary traw i nieużytków są nadal częstą przyczyną pożarów lasów pomimo działań prowadzonych przez Lasy Państwowe i Państwową Straż Pożarną w ramach trwającej kampanii społecznej „Stop pożarom traw”. Kwiecień należy do jednych z najbardziej niebezpiecznych miesięcy w ciągu roku pod względem zagrożenia pożarami.
Pożar rozpoczął się we wtorek, 7 kwietnia po godzinie 15. Ktoś podpalił łąki będące częścią obszaru naturowego na granicy pomiędzy miejscowościami Piotrkowice i Nawarzyce. Tego dnia wiatr wiał od zachodu, a pożar szybko rozprzestrzeniał się w stronę wschodnią i północno-wschodnią, w stronę lasów będących w zarządzie Nadleśnictwa Pińczów.
Wezwana przez okolicznych mieszkańców straż pożarna z Jędrzejowa i Pińczowa, oraz jednostki ochotnicze z gminy Wodzisław starały się zabezpieczyć znajdujące się w pobliżu budynki i odciąć ogień, aby nie dotarł do lasu.
Ze względu na podmokły teren wozy strażackie nie wszędzie mogły wjechać, dlatego pracownicy Nadleśnictwa Pińczów wezwali samolot gaśniczy zadysponowany przez Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych w Radomiu. Samolot wykonał dwa zrzuty wody, co znacznie powstrzymało rozprzestrzenianie się ognia. Dzięki temu, jak i bardzo sprawnej akcji strażaków udało się powstrzymać dostęp ognia do większego kompleksu leśnego i ograniczyć straty.
W akcji brało udział 20 wozów bojowych i ok. 70 strażaków Państwowej Straży Pożarnej i lokalnych ochotniczych straży pożarnych. Brał w niej też udział samochód gaśniczy Nadleśnictwa Pińczów, który uczestniczył w dogaszaniu pożaru w miejscach, gdzie wozy bojowe straży nie mogły dojechać.
Ogień zniszczył prawie 30 ha łąk i torfowisk oraz ok. 3 ha prywatnych lasów.
Spalone łąki były bardzo cennym przyrodniczo obszarem, było to miejsce występowania wielu gatunków bezkręgowców, gadów, płazów, ptaków i ssaków oraz rzadkich i chronionych gatunków roślin. Podczas pożaru wiele z nich zginęło, a odtwarzanie siedliska będzie trwało wiele lat. Tragedia mogła być jednak jeszcze większa i dotkliwa dla leśników, gdyby ogień dotarł do rosnących w pobliżu lasów sosnowych.
W lasach zarządzanych przez Nadleśnictwo Pińczów nie wystąpiły żadne szkody. Dzięki sprawnej akcji, a w szczególności dwóm zrzutom z samolotu gaśniczego ogień udało się zatrzymać dosłownie 5-10 metrów od lasów.