Witam Was serdecznie w niedzielny poranek. Za oknem panuje typowo jesienna aura. Krótko mówiąc szaro, zimno, smutno… Na ulicach przechodnie przyodziani w płaszcze w odcieniach szarości i czerni. Słońcu niespieszno do wstawania. Na sercu też jakoś zimno i pusto. Gdy otworzyłem oczy za oknem mojego osiedlowego bloku nagie gałęzie wysokich topoli uginały się od gawronów i kawek. Mój wzrok przyciągnęła scena uciekającej kawki. Uciekała oczywiście przed gawronem a ja zastanawiałem się co takiego musiała mu wyrządzić. Przecież często ptaki te sypiają wspólnie na noclegowiskach. Może po prostu ukradła mu jakiś smakowity kawałek chleba, kawki przecież to wyspecjalizowane inteligentne łobuzy.
Witajcie Kochani Pozostajemy w temacie kaczek. W poprzednich dwóch postach mieliśmy przedstawiciela tzw. kaczek nurkujących, zwanych również grążycami oraz kaczek pływających, zwanych „spławikującymi”. Termin jak najbardziej zapożyczony z wędkarstwa a odnoszący się do charakterystycznego zanurzenia głowy z jednoczesnym przewrotem do pionu. W efekcie końcowym na tafli jeziora bądź rzeki dynda sobie kołysząc się na boki tylko kuper. Zupełnie jak spławik. Choć przyznam się Wam szczerze, że jako wędkarz odchodzę już od metody spławikowej zdecydowanie woląc aktywny spinning. Ale nie o wędkarstwie dziś mowa.
„Nad rzeką opodal krzaczka mieszkała kaczka-dziwaczka, lecz zamiast trzymać sie rzeczki, robiła piesze wycieczki…” Tak zaczyna się najsłynniejszy wierszyk o kaczce, znany już każdemu przedszkolakowi. Która z kaczek była jego bohaterką tego z całą pewnością stwierdzić nie możemy. Moim zdaniem Jan Brzechwa miał na myśli kaczkę domową, która ostatecznie przecież wylądowała w buraczkach na talerzu. A przodkiem kaczki domowej jest… krzyżówka, nasz dzisiejszy bohater.
Mój dzisiejszy przyrodniczy dzień zdecydowanie zdominowała wiadomość o rysiu, który przeszedł ulicami miasta na terenie Nadleśnictwa Piwniczna. Przecierałem z rana oczy ze zdumienia, oglądając fotografie opublikowane na Facebooku. To mój ulubiony leśny drapieżnik, uosabia wdzięk, grację, zwinność, cierpliwość, siłę, piękno i... mistycym. Kotom przypisywano nadprzyrodzone zdolności już od starożytności. A rola medium została wykorzystana chociażby w jednym z moim ulubionych filmów z Keanu Reevesem - Constantine.
Witajcie Kochani Jutro dzień zadumy, nostalgii, wspomnień osób nam najbliższych. Pod wieczór cmentarze rozbłysną tysiącami świec, tworząc tą niezwykłą atmosferę mglistego jesiennego wieczoru. Lubię przechadzać się wówczas uliczkami ale tych najmniejszych, położonych za miastem miejsc pamięci. Mają one zupełnie inną specyfikę. Wpatruje się wówczas w migoczące światełka lampionów, zatrzymując na moment wszystkie troski dnia codziennego. Ta zaduma nad istotą przemijania towarzyszy nam co roku podczas obchodów Dnia Wszystkich Świętych.
Od kilku dni rozmawiamy o akcjach obrączkowania, liczenia ptaków i jesiennych migracjach. Zakończeniem naszych rozważań będzie profil gatunkowy jednego z najbardziej charakterystycznych ptaków krajobrazu otwartego – czajki. Również nie bez przyczyny czajka została wybrana ptakiem roku 2012. Jej dalszy los w dużej mierze zależy bowiem od działań człowieka.
Idąc za ciosem, po mysikrólikach i zniczkach jestem winny Wam pewnie wyjaśnienie. Otóż w ostatnim artykule padło słowo Akcja Bałtycka. W dzisiejszym odcinku przybliżę Wam ideę i zasady tego ptasiego przedsięwzięcia z wieloletnią już tradycją.
Witam Was serdecznie w niedzielny poranek. Za oknem pierwszy śnieg! Jeszcze nie zdążyłem się przyzwyczaić do jesieni a tu już z nieba sypią się białe płatki. Dziś chciałbym Wam opowiedzieć kilka słów o najmniejszych ptakach Europy – mysikróliku (Regulus regulus) i zniczku (Regulus ignicapilla).
Jesteśmy już po Europejskich Dniach Ptaków. Czy udało się Wam zaobserwować jakieś ciekawe gatunki? Na stronie internetowej Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków opublikowano już wyniki, które zestawiono na podstawie przesyłanych kart obserwacyjnych oraz zorganizowanych wspólnych liczeń.
Witajcie! Przechadzając się po lesie z pewnością zauważyliście jak od czas do czasu coś ucieka nam spod nóg, wpada w leśną ściółkę lub martwy konar i szybko znika z pola widzenia. Zapewne niejedna, co bardziej wrażliwa osoba wydała również na jego widok okrzyk trwogi i przerażenia. Nic w tym dziwnego, gdybyśmy bliżej się przyjrzeli tym stworzeniom zauważymy ich niezwykły aparat gębowy, przypominający najgroźniejsze potwory rodem z „Obcego” Ridleya Scotta,.
Jest już poźny wieczór, za oknem wichura a na dodatek leje deszcz. Prognoza na kolejne dni nie zapowiada się lepiej. Jesień czuć już na każdym kroku. Postanowiłem jeszcze na chwilkę otworzyć jednak laptopa i do Was napisać. Cały dzień po głowie chodziła mi jedna piosenka młodziutkiej wokalistki Birdy. Początkowo sceptycznie podchodziłem do jej płyty, jednak skusił mnie dobór utworów oraz nade wszystko singiel, który co jakiś czas odtwarzali w stacjach radiowych. Po zakupie i odsłuchaniu płyty po prostu się zakochałem. Na krążku znajdziecie świetne covery takich utworów jak chociażby „Skiny Love”. Do tej pory wydawało mi się Bon Iver jest niedościgniony, jednak Birdy dała radę!
Moi Drodzy Chciałem się z Wami podzielić dość smutną informacją. Wszystko zaczęło się dwa tygodnie temu, gdy moja koleżanka idąc do pracy przesłała mi zdjęcie martwego rudzika. Rudzik w centrum miasta nie jest częstym widokiem. Niedaleko jest jednak dość duży park, a przecież zaczęła się jesienna wędrówka, więc takie gatunki coraz częściej będziemy obserwowali w naszych miastach. Ze zdjęcia można było tylko przypuszczać co się stało. Ponieważ ptak był w idealnym stanie, przyczyna śmierci mogła być jedna - wpadł na szybę.