Moja ostatnia wycieczka nad Biebrzę zainspirowała mnie do zmierzenia się z niezwykle trudnym tematem. Zgodnie z obietnicą chciałbym Wam przedstawić sylwetki dwóch wspaniałych gatunków, prawdziwych orłów, wywodzących się z rodzaju Aquila. Posłuchajcie historii o „orłach bagiennych naszych lasów”.
Cześć! Jeśli myśleliście, że Was zaniedbałem, to od razu rozwiewam wszelkie wątpliwości :) Dokładnie tydzień temu wyjechałem z Anią na ślub naszego przyjaciela aż do Giżycka. Będąc tak daleko od domu, prawie 700 km, postanowiliśmy skorzystać z okazji i po weselu zwiedzić troszkę tereny wschodniej Polski. Tym bardziej, że nigdy tam nie gościliśmy. Za cel obraliśmy niezwykłą, tajemniczą i zdecydowanie ptasią – Biebrzę. Dziś świeżutka relacja z naszego pobytu. Będzie troszkę porad gdzie i co warto zobaczyć ale przede wszystkim będzie o ptakach.
Pazie z rodzaju Ornithoptera i Troides zawdzięczają swą polską nazwę niezwykłej urodzie i skrzydłach o cudownie finezyjnych kształtach i wielkościach. Ich angielska nazwa brzmi „birdwing butterflies” co oznacza w dosłownym tłumaczeniu motyla o ptasich skrzydłach. Jest to analogia do cudownych, wielobarwnych ptaków rajskich, występujących w rejonach Australii i Indonezji, znanych zwłaszcza z Papui Nowej Gwinei. Kolorowe, wielkie, szybujące niczym ptaki ponad tropikalnym lasem, w niezwykle malowniczej bajkowej scenerii wysp, zasługują na miano rajskich pazi. Uznawane są zgodnie na całym świecie, zarówno przez amatorów jak i entomologów, za najpiękniejsze motyle na naszej Ziemi.
Czy zastanawialiście się kiedyś jak to jest być odkrywcą? Myślę, że każdy z nas chciałby się wcielić choć na chwilę w rolę ekscentrycznego przyrodnika - odkrywcy i przemierzać niezbadane lądy, morza, oceany… Poczuć ten dreszcz emocji przy spotkaniu z zupełnie nowym gatunkiem, by później móc go opisać, zbadać, sklasyfikować i umieścić w systematyce. Nie wspominając już o nazwaniu go np. swoim nazwiskiem :)
Czy zastanawialiście się kiedyś jak to jest być odkrywcą? Myślę, że każdy z nas chciałby się wcielić choć na chwilę w rolę ekscentrycznego przyrodnika - odkrywcy i przemierzać niezbadane lądy, morza, oceany… Poczuć ten dreszcz emocji przy spotkaniu z zupełnie nowym gatunkiem, by później móc go opisać, zbadać, sklasyfikować i umieścić w systematyce. Nie wspominając już o nazwaniu go np. swoim nazwiskiem :)
Miniony weekend zaowocował kolejnym niezwykłym spotkaniem. Wspólnie z moją żoną Anią postanowiliśmy skorzystać z pięknej słonecznej pogody i wybrać się na wycieczkę rowerową. Wybór padł na malowniczą trasę położoną wokół jezior i lasów w bezpośrednim sąsiedztwie Poznania. Szlaki te, szczególnie w sobotnie i niedzielne popołudnia są oblegane przez rowerzystów, biegaczy i osoby uprawiające nordic walking. Oczywiście nie brak też spacerowiczów, którzy mimo zimnej wody w jeziorach postanowili wybrać się na plaże i zaznać orzeźwiającej kąpieli. Nie ma się co dziwić, ścieżki z dala od tras samochodowych, meandrujące wzdłuż linii jeziora to bardzo łakomy kąsek. Skusił się na nie również nasz dzisiejszy bohater – niezwykły motyl, mieniak stróżnik (Apatura ilia).
Pierwszy maluch wyskoczył z worka naprawdę jak kot. Rozłożył majestatycznie skrzydła, jakby chciał zademonstrować siłę i moc króla wszystkich skrzydlatych. W końcu nie bez kozery znalazł się na godle narodowym a teraz za wszelką cenę starał się jakby potwierdzić tą przynależność. Mimo, iż maluch, maluchem zdecydowanie nie był. Lotki i sterówki już prawie całkowicie wykształcone nadawały skrzydłom sylwetkę ptaka dorosłego. Zmierzył nas spojrzeniem, rozłożył deskowate skrzydła, rozwarł dziób i już teraz z bliska mogliśmy się przekonać, jak dziwacznym odgłosem był rechot żaby dochodzący z konarów świerka. Bynajmniej nie wyglądał na przestraszonego, raczej chciał nam oznajmić kto tu tak naprawdę rządzi.
To był bardzo pracowity tydzień. Zeszły weekend spędziłem w Warszawie, na Pikniku Naukowym, największym plenerowym wydarzeniu w Europie promującym nowoczesną komunikację naukową. Przez blisko 10 godzin wspólnie z koleżankami i kolegami zachęcaliśmy dzieci i dorosłych do edukacyjnych zabaw i pogadanek o lesie. Nasz namiot wyposażyliśmy w dioramę lasu. Różne gatunki drzew i zwierząt były nie lada atrakcją dla najmłodszych i ich rodziców, próbujących sprawdzić swoją wiedzę. Zdziwienie budziły zwłaszcza gatunki obcego pochodzenia, jak chociażby jenot czy norka amerykańska. Nie mniejszą atrakcją była specjalnie przygotowana „piaskownica” z tropami oraz ogród pełen monstrualnych figur zwierząt. By do niego dotrzeć, zwiedzający musieli przejść przez stworzony przez nas las. Powiem Wam szczerze, że nie pamiętam takiego oblężenia leśnego stoiska, a przecież byliśmy tylko małą drobinką wśród kilkuset innych stoisk.
Tak Kochani, znaleźliśmy samca, ale muszę się Wam przyznać, że na tyle pniaków, a było ich około 16 udało się nam wykopać tylko dwóch męskich przedstawicieli gatunku. Nie muszę chyba Was przekonywać, jaki entuzjazm wywołały. Pstrykały flesze, a wszyscy wykrzykiwali radosne uwagi pod adresem naszego bohatera.
Witajcie Zgodnie z obietnicą mogę już Wam zrelacjonować wydarzenia na poligonie doświadczalnym jelonka rogacza. Wczoraj skoro świt ruszyliśmy na wybraną powierzchnię leśną. To obszar reprezentatywny, na którym wiemy, że istnieje największa populacja jelonka rogacza a regionie. Naszym zadaniem jest zbadanie i wytypowanie czynników, które sprawiają, że chrząszcze na tym terenie czują się dobrze a populacja trwa stabilnie od wielu lat. Gdy już poznamy czynniki warunkujące występowanie owada, będziemy mogli wyszukać na terenie lasów gospodarczych powierzchni o zbliżonych uwarunkowaniach a następnie przeprowadzić restytucję gatunku. Taką analizę nazywa się wyszukiwaniem predyktywnym.
Skrzydlate myśli to nie tylko ptaki. Poznajemy różne gatunki zwierząt, którym przestworza nie są obce. Z przyjemnością zapraszam Was na drugą część artykułu o jednym z najcięższych chrząszczy w Europie, który mimo swojej wagi potrafi jednak wzbić się w powietrze. W nawiązaniu do bardzo charakterystycznych i efektownych potyczek samców artykuł zatytułowałem "Walki gladiatorów".
Gotowi? Wsiadamy na pokład i zapinamy pasy! Skrzydlate myśli zabiorą Was tym razem na spotkanie oko w oko z lotnikiem, którego szybowanie przypomina ciężkiego i głośnego boeinga. W moim małym quizie pierwsze miejsce w tej kategorii zdobył bezsprzecznie jeden z największych chrząszczy w Europie – jelonek rogacz (Lucanus cervus).