Nasz kraj leży w geograficznym środku Europy, co sprawia, że krzyżują się nad nim migracyjne korytarze z trzech kontynentów. Oznacza to, że w czasie przelotów mamy szansę zobaczyć na naszym niebie również wiele gatunków nielęgowych, obcych dla naszej awifauny. Oczywiście nie wszystkie ptaki podejmują taką podróż. Doskonale znamy przecież opowieść o sójce, co nie mogła wybrać się za morze. Wróble, sikorki, dzięcioły, kosy, kuropatwy, krogulce, myszołowy, puszczyki, to tylko niektóre z wielu gatunków, które zostaną u nas na zimę.
Długo się zastanawiałem od czego zacząć opowieść o ptasich wędrówkach i zupełnie nieoczekiwanie pomogło mi pewne zadanie, które miałem dziś do wykonania. Z samego rana otworzyłem skrzynkę pocztową w poszukiwaniu służbowego maila, a tu nagle pojawiła się wiadomość od mojego kolegi ornitologa, który przesłał mi informację o pierwszych w tym roku odczytach dotyczących migrujących bocianów czarnych. Słowo do słowa i już po chwili nie mogłem się doczekać, by zacząć pisać dla Was pierwszy artykuł z wrześniowego cyklu o ptasich wędrówkach, który zatytułowałem, nieco przewrotnie „Ptasi Last Minute”. Jest co opowiadać, więc bez zbędnej zwłoki zapraszam do lektury.
Witajcie Kochani, Nie mogę uwierzyć, że ten dzień już nadszedł, jeszcze nie tak dawno zaczynały się przecież wakacje, dwa miesiące słodkiego wypoczynku na słoneczku. No, może z tym ostatnim w tym roku było nieco gorzej, ale nie ma co przecież narzekać. Wypoczywają jeszcze studenci, którzy rok akademicki zaczynają dopiero z początkiem października, czego oczywiście bardzo im zazdrościmy. :)
Ogłaszam wszem i wobec konkurs! Ponieważ konkurs dotyczy naszego sierpniowego tematu, czyli książek, nagrodą jest zestaw ślicznych e-rysiowych zakładek.
Mój urlop zbliża się pomału do nieuchronnego, czyli definitywnego zakończenia. Jest to jedna ze smutniejszych chwil, które zawsze mi towarzyszą po prawie dwutygodniowej przerwie od spraw ważnych i ważniejszych. Może mnie jakoś pocieszycie? Póki co, do poniedziałku jeszcze trochę zostało więc zamierzam ten czas jeszcze dobrze wykorzystać. Słońce znów przygrzewa, lato sobie o nas na chwilkę przypomniało, więc kto wie, może jeszcze jakaś ciekawa przygoda mnie spotka, którą będę mógł opowiedzieć na łamach e-rysia.
W ostatni weekend odwiedziłem dział z książkami przyrodniczymi w Empiku. Półki aż się uginały od pięknie wydanych barwnych atlasów i przewodników po świecie ptaków. Jak się nie zagubić w tym gąszczu wydawnictw i wybrać dla siebie coś odpowiedniego?
Cześć! Półmetek wakacji już za nami. Niestety pogoda w tym roku nie sprzyja ornitologicznym obserwacjom a jesień nadchodzi wielkimi krokami. Patrzyłem dzisiaj na wielkie, nabrzmiałe kasztany, jeszcze w zielonych łupinkach, lecz wyglądały jakby lada chwila chciały opuścić swój kokon i pouśmiechać się do nas, mrugając na chodniku w barwach wiśni i brązu. Tak Kochani, chyba powolutku mnie również dopada melancholijny jesienny nastrój. I w związku z tym, gdy za oknem deszcz to często przypominamy sobie o książkach, skrzętnie zgromadzonych na półce.
Zapewne każdy z nas znalazł kiedyś zwierzę potrzebujące pomocy. Pamiętacie, jak na początku roku pisaliśmy o kolizjach, którym ulegają ptaki przystosowane do życia w miastach lub w ich pobliżu. Poszukujące na ruchliwych drogach łatwej zdobyczy ptaki szponiaste często zostają potrącane przez przejeżdżające pojazdy a przeszklone kamienice czy nawet duże okiennice wolnostojących domków stanowią pułapkę dla sikorek, wróbli czy jemiołuszek. Nie mniejszym zagrożeniem są linie wysokiego napięcia, a nawet stosunkowo nowy twór naszego krajobrazu – farmy wiatrowe.
Kilka dni temu zadzwonił do mnie znajomy leśniczy podekscytowany zdarzeniem, którego był świadkiem. Późnym popołudniem, około godziny 18, jadąc blisko granicy lasu zauważył niezwykłe zjawisko. Zanim zdradzę co to było musicie wiedzieć, że obszar o którym opowiadam, czyli Sierakowski Park Krajobrazowy to jedno z najciekawszych miejsc naszej Wielkopolski, pod względem przyrodniczym a zwłaszcza ornitologicznym. Malownicze krajobrazy z łąkami, polami i lasami skrywają swoją największą perłę – jeziora. Nie jest przypadkiem, że Pojezierze Sierakowskie miejscowi nazywają „Krainą 100 jezior”. Gdy tamtędy przejeżdżam nie mogę oderwać wzroku od połyskujących niczym zwierciadło jezior i stawów. Ale ja się znów rozmarzyłem, a mam Wam do opisania przecież ciekawą historię.
Nie skarżycie się na brak konkursów? Hmm… Ostatnio, prócz naszego stałego tematu o ptakach, sporo mówiliśmy również o innych skrzydlatych stworzeniach. I to właśnie z nimi będzie związany letni konkurs. Pogoda sprzyja długim spacerom i wyjazdom poza miasto. Dobrze jest mieć wakacje, prawda? Bardzo Wam tego zazdroszczę. Niestety moje wakacje to jeszcze odległe plany, lecz już czekam na nie z niecierpliwością. A oto Wasze wakacyjne zadanie. Ogłaszam konkurs fotograficzny z serii „Zatrzymane w kadrze”, tylko na blogu „Skrzydlate Myśli”.
Uważni czytelnicy erysiowego cyklu o orlikach wiedzą, że dziś przed nami niełatwe zadanie. Spróbujemy nauczyć się odróżniać obydwa gatunki. Pamiętajmy, że będąc w terenie nie zawsze jesteśmy w stanie zauważyć cechy diagnostyczne. Nieodpowiednie światło, zachmurzenie, duża odległość dzieląca nas od obiektu często uniemożliwią prawidłową identyfikację. Przy tak podobnych gatunkach decydują szczegóły, a przecież często mamy zaledwie kilka sekund, by zdiagnozować skrzydlaka. Jak to zrobić? O tym dzisiejszy poradnik.
Przed kilkoma dniami dowiedzieliśmy się czym jest hybrydyzacja i kainizm oraz jakimi cechami charakteryzują się gatunki bliźniacze. Wiemy już, że wszystkie te zjawiska związane są z orlikami. W dzisiejszym odcinku zostawimy biologię nieco na boku, zajmiemy się współczesnymi zdobyczami techniki. Co mają wspólnego z naszymi skrzydlatymi bohaterami? Zapraszam do lektury!