Sowoholik - sowy w polskiej tradycji i kulturze.
1. Demonologia ludowa.
W polskich wierzeniach ludowych sowa kojarzona była z posłańcem śmierci i wszelkiego typu nieszczęścia. Podobne przesądy obowiązywały kruki, wrony, czajki i kawki. Wszystkie razem tworzyły kategorię Ptaków Złowróżbnych. Ich przeciwieństwem były oczywiście ptaki przynoszące szczęście, np. jaskółki czy bociany. Niestety jak się domyślacie ptaki złowróżbne, okryte złą sławą, tępiono i zabijano, uważając je za wysłanników samego szatana bądź wcielenie diabła we własnej postaci. Powiązania sów z diabłami są równie częste jak z wiedźmami i czarami. Sowy traktowano jako ptaki pochodzące z zaświatów, żyjące na cienkiej granica życia i śmierci, dnia i nocy. Noc to przecież pora budząca w człowieku lęk, należąca do istot demonicznych, powstających z otchłani piekieł i nawiedzających ziemię. Sowy pojawiały się znikąd i odlatywały w ciemną, siną dal mroku nocy, i to bezszelestnie. Nikt nie był w stanie ich usłyszeć. Ich wielkie oczy budziły grozę a głos kojarzony był z demonicznym śmiechem i nawoływaniem diabła, szukającego ludzkich dusz. Wierzono również, że to właśnie sowy są wcieleniem duszy zmarłych. Przylatywały, by ją odebrać. To dość powszechne przekonanie pokutowało wieloma przesądami. Postrzeganie w sowach diabelskiej postaci, co nie powinno nas dziwić, kumulowało się zazwyczaj na największym przedstawicielu rzędu – puchaczu. W średniowieczu widziano w nim symbol błędnej nauki i znak piekielny.
2. Strzyga.
Słowiańskie określenie wampira - „strzyga”, pochodzi od łacińskiego słowa „strix”, oznaczającego zarówno sowę (Strix aluco – puszczyk) ale i poczwarę, czarownicę. Strzygi były jednymi z najbardziej rozpoznawalnych demonów w naszej prastarej słowiańskiej kulturze. Przedstawiały kobiecego demona, z ptasimi szponami, żywiącego się krwią. Wierzono, że nocami zamieniają się w sowy, przylatując do kołysek, by wyssać krew z niemowląt. Strzygami zostawały dusze ludzi, którzy urodzili się z dwiema duszami, dwoma sercami i podwójnym szeregiem zębów. Najczęściej taką osobę zabijano lub wyganiano z osady, za co później miała się mścić. Najbardziej znaną strzygą ostatnich lat, jest przedstawiona w opowiadaniu Andrzeja Sapkowskiego o Wiedźminie, królewna Adda;
3. Bobok
Nazwa popularnego demona z wierzeń słowiańskich „Bobo” prawdopodobnie pochodzi od łacińskiego słowa „Bubo”, oznaczającego puchacza. W Wielkopolsce bobo nazywany był bobokiem a na Górnym Śląsku bebokiem. Tak czy inaczej bobo krył się w ciemności i straszył dzieci. Wykorzystywali to często rodzicie, by zdyscyplinować swoje pociechy. Powstało również wiele przysłów, których sens brzmiał mniej więcej tak, że jeśli czegoś dziecko nie zrobi to bobok je zabierze. O powiązaniu beboka z puchaczem możemy wyczytać w XIX wiecznym traktacie „Studia o gusłach, czarach, zabobonach i przesądach ludowych” autorstwa Ryszarda Berwińskiego;
4. Sowa jako wabik.
Wierzono, że powodem, dla którego sowy ukrywają się w dzień i wylatują dopiero o zmroku są prześladowania przez inne ptaki. Zjawisko, które w dzisiejszym świetle nazywamy „nękaniem”, jest typowym odruchem obrony poprzez atak, dotyczy ptaków śpiewających, które na widok drapieżnika, np. jastrzębia, krogulca czy właśnie sowy, zbijają się w chmarę, symulując ataki na lecącego oprawcę. W tradycji ludowej takie zachowanie postrzegano jednak jako przeganianie diabelskiej istoty. Często wykorzystywali je myśliwi, którzy wystawiali sowę na wabia i strzelali do przeganiających ją ptaków. Motyw uwieczniono na kilku litografiach, w tym na grafice Mateusza Cygańskiego „Myślistwo ptasze” (Kraków, 1584) a także w opowiadaniach z XVIII wieku. Jakub Kazimierz Haur w dziele „Oekonomika ziemiańska generalna” z roku 1757 pisał tak o puchaczu: „Myśliwi umyślnie je na berłach uwiązane w dzień jasny wystawują, aby się im inne ptastwa dziwowały, do których się kupami, stadami zlatują, z ustawicznym wrzaskiem, koło nich krążąc”;
5. Sowia etymologia
Słowo „sowa” znane było wszystkim Słowianom, a w dokumentach z końca XIX wieku wskazywano na jego pochodzenie od słowa „zowa”, czyli ptaka przyzywającego, lamentującego. Tłumaczy to z kolei jeszcze starsze określenie „lelek”, znaczące w prastarym języku „płacz i lament”. W dzisiejszych czasach lelkiem nazywamy zupełnie innego ptaka;
6. Przysłowia ludowe
„Pójdź pójdź w dołek pod kościołek”, „Sowa na dachu kwili, umrzeć komuś po chwili” (pohukiwania w pobliżu domostw to zapowiedź rychłej śmierci któregoś z domowników, osiedlenie w samej stodole to śmierć gospodarza domu lub pomór bydła), „Tak mowi sowka, sobie rzyć łowka” (w sensie każdy potrafi o siebie zadbać, by z głodu nie umrzeć, Kodeks Mikołaja z Lublina, 1447 rok), „Sowa sokoła urodzić nie zdoła”, „Sowa, choćby pod niebiosa latała, sokołem nie będzie”, „Choćby kto świat obszedł kołem, nie będzie z sowy sokołem” (wytykanie wad), „Sowa huczy, choć jej nikt nie uczy”, „Zadąć na sowę” (tzn. spuścić z tonu, smutno się odezwać), „A sowa mówi sowie: starajmy się każda sobie”, „Słońca nie doleci sowa”, „Twarz zaspana jak u sowy w południe”, „Siedzi na stołku jak sowa na kołku”, „Sowa skubie mech, bodaj kowal zdechł”;
7. Pieśni i wiersze
„Ctyry mile za Warsawką ozenił się wróbel z kawką. Wszystkich ptaków zaprosili, a o sowie zabacyli. Jak się sowa dowiedziała, na seść koni przyleciała…” (spisał Oskar Kolberg, XIX wiek); „W ciemnych ruinach głos się odzywa… smutny, przeciągły, jękom podobny, Śpiewem tej nuty nikt nie nazywa – to płacz żałobny. Ptak co tak rzewne wydaje tony, co takim smutkiem serca przenika, co przez naturę został skrzywdzony – to los puszczyka. Skrzywdzony kształtem i barwą pierza Puszczyk ma serce pełne czułości, Jękiem współczucia ból swój uśmierza – to ptak litości (komediopisarz i poeta Adolf Mostowski, XIX wiek);
8. Runy
Od dawien dawna wierzono, że namalowanie, wypisanie lub wygrawerowanie pewnych znaków, w odpowiednim ustawieniu i nachyleniu gwarantuje ochronę domów, osad czy wręcz całych miast. Znaki te nazwano runami, a ich magiczne właściwości miały odstraszać demony, diabły i inne złe moce. Runy stanowiły barierę ochronną. Sowy, jako ptaki żyjące na pograniczu świata ludzi żywych i zmarłych również traktowano jako talizmany. Były takimi runami ochronnymi. By ochronić gospodarstwa przed burzami i piorunami rozwieszano je z rozpostartymi skrzydłami na bramach stodół, domach i płotach. Miały w ten sposób chronić domostwa również przed szczurami. Jednym z dziwniejszych przesądów było wywieszenie w stajni puchacza w myśl zasady: „Gdy puchacz wisi zabity w stajni, konie tyją”.
9. Sowie Amore
Polski etnograf i historyk literatury polskiej Henryk Biegeleisen w pracy Wesele z 1928 roku pisał: „Zastrzeliwszy sowę gotuje się ją o północy, po czym wyjmuje jej z głowy dwie kostki, z której jedna podobna jest do łopatki, druga do haczyka (…) Pragnąc pozyskać dziewczynę dość jest zahaczyć ją ową kosteczką, chcąc zaś się jej pozbyć, trzeba dotknąć się jej tą łopatką”. Inny przesąd głosi, iż, wyrwane sowie serce pomaga w odczytaniu uczuć wybranki. By nie wątpić w prawdziwość jej uczucia należało położyć ów organ obok śpiącej dziewczyny.
10. Leki z sowiej apteki
Autor dzieł rolniczych, Kazimierz Haur, w swoim dziele z XVII wieku pisał, iż na skurcze brzucha pomaga zjedzenie o wschodzie słońca sowy warzonej lub pieczonej a następnie całodzienna dieta. Okłady z sowiego pierza miały pomagać z kolei na bóle reumatyczne a proszek ze spalonej i zwęglonej sowy wdychany przez gardło powodował pęknięcia wrzodów. Podobnie jak w kulturze europejskiej tak i w Polsce wierzono, że najlepsze na abstynencje jest picie kilka dni pod rząd sowich jaj, które skutecznie miało zrazić do alkoholu nawet najbardziej zagorzałych smakoszy. Warto dodać, że z kości upolowanych sów wytwarzano również piszczałki do wabienia jastrzębi i sikor;
11. Dobra wróżba – Pogodynka i Narodziny
W słowiańskich wierzeniach ludowych sowy uważano za prawdziwy przyrodniczy barometr. Wierzono, że puchacz pohukuje wieczorem na pogodne dni zaś w nocy na deszcz. Zimowe pohukiwania były z kolei zwiastunem nadejścia wielkich mrozów. Gdy zaś sowy pohukują w trakcie deszczu wróżono nadejście poprawy pogody. To nie jedyna dobra wróżba, piskliwe zawołanie pójdźki „powij” miało przepowiadać narodziny dziecka.
12. Sen
W egipskich i arabskich, a później wielokrotnie modyfikowanych sennikach europejskich możemy dopatrzyć się interpretacji sowich snów. Jeśli komuś przyśniła się sowa oznaczało to, iż czeka go nieprzyjemna wizyta bądź ujawnienie skrywanej przez niego tajemnicy;
13. Geneza gatunków i nazw
Wierzono, że puchacz powstał z człowieka, który w postny dzień jadł mięso. Świece kościele z tlącymi się płomykami połykała z kolei sowa zamieszkująca poddasza kościołów, nazwano ją zatem płomykówką. Pójdźka swe miano posiadła od swojego głosu i powiedzenia „pójdź pójdź w dołek pod kościołek”.
Źródła: Na podstawie albumu „Sowy Polski” Artura Tabora oraz materiałów własnych.
Rafał
rafal@erys.pl