Ptaki z dużych miast. Mała czarna...kawka

Jest coś takiego w kawkach, że zawsze, gdy mam okazje je obserwować, to patrzę na nie z wielką przyjemnością i zaciekawieniem. Nie wiem z czego to wynika ale nie traktuje tych ptaków jak wszędobylskich gołębi czy dosyć monotonnych gawronów. Jest w nich coś magnetycznego. Może to przez ich niezwykle interesujące, mroźne spojrzenie, a może dlatego, że ptaki te były kiedyś tak naprawdę dzikie. Dopiero z biegiem lat, dzięki swojej plastyczności przystosowały się do życia w miastach. Tak czy inaczej spróbujemy dzisiaj rozwikłać zagadkę najmniejszego przedstawiciela krukowatych - kawki.
17.11.2011

Jest coś takiego w kawkach, że zawsze, gdy mam okazje je obserwować, to patrzę na nie z wielką przyjemnością i zaciekawieniem. Nie wiem z czego to wynika ale nie traktuje tych ptaków jak wszędobylskich gołębi czy dosyć monotonnych gawronów. Jest w nich coś magnetycznego. Może to przez ich niezwykle interesujące, mroźne spojrzenie, a może dlatego, że ptaki te były kiedyś tak naprawdę dzikie. Dopiero z biegiem lat, dzięki swojej plastyczności przystosowały się do życia w miastach. Tak czy inaczej spróbujemy dzisiaj rozwikłać zagadkę najmniejszego przedstawiciela krukowatych - kawki.

Kawka, czyli Corvus monedula, to kolejny po gawronie towarzyski ptak z rodziny krukowatych (Corvidae), tworzący kolonie lęgowe. Od gawrona jest znacznie mniejsza i prawie trzy razy lżejsza. Mimo wyraźnej różnicy w wielkości to właśnie ona jest jego wierną towarzyszką podczas jesienno-zimowych nocy. Kawki możemy obserwować w ogromnych koloniach nocujących wspólnie z gawronami w wielkich miastach. Podobnie jednak jak w przypadku jej większego kuzyna, nocujące a raczej zimujące u nas ptaki to w większości przybysze z północy lub północnego wschodu.

Opierając się o systematykę musimy zaznaczyć, że nasi goście to nawet odrębne podgatunki. To skandynawski Corvus monedula monedula oraz wypierający od wschodu naszą rodzimą kawkę, wschodni Corvus monedula soemmeringii. Nasz lęgowy gatunek to Corvus monedula spermologus. Było to dla mnie wielkim zaskoczeniem, gdy dowiedziałem się, że w Polsce możemy w jednym czasie, w okresie jesienno-zimowym spotkać aż trzy podgatunki kawek! Zdecydowanie nie potrafiłbym ich odróżnić. Na szczęście nasza rodzima kawka jest osiadła, więc gdy jej wędrowni kuzyni na wiosnę powrócą do swoich domów, możemy mieć prawie stuprocentową pewność, który podgatunek właśnie obserwujemy w naszym mieście.

To, co mnie najbardziej zachwyca w tych ptakach to oczy. W rodzinie krukowatych jeszcze tylko sójka nawiązuję barwą tęczówek do kawki. Jednak sójce czegoś w tym spojrzeniu brakuje. Jej jasno brązowe, kolorowe upierzenie nie kontrastuje w tak niezwykły sposób z kolorem niebieskawych tęczówek, jak u kawki. Czarna maska wokół oczu, zachodząca na czoło, prawie jak u kominiarza, połączona z siwym nalotem na piórach karku oraz szarością i czernią skrzydeł sprawia, że oczy kawki nabierają wręcz hipnotyzującego, nieludzkiego koloru, takiego jak u niektórych kotów. Tęczówki kawki są intensywnie niebieskie u młodych ptaków, a z wiekiem stają się coraz bardziej srebrzyste.

Nie bez przyczyny wspomniałem o kominiarzu, i to nie tylko przez wzgląd na charakterystyczny wygląd głowy kawki. Ptaki te od dziecka kojarzyły mi się z kominiarzami. To niezwykłe skojarzenie ma swoje uzasadnienie, a dotyczy miejsc, które kawka wybiera na założenie gniazda. Pamiętam, że zawsze, gdy przechadzałem się uliczkami Starego Miasta i podziwiałem wiekowe kamienice, na ich dachach, przy kominach można było często obserwować kawki. Dorosłe ptaki wlatywały z pokarmem do przewodów wentylacyjnych i kominowych, by nakarmić młode. Wpatrywałem się w te otwory, zastanawiając się, z którego za moment wyjrzy czarno-szary łebek. Przy tych samych kominach, jednak zdecydowanie mniej częściej, można było również zaobserwować kominiarzy. W nich też się wpatrywałem, bo przecież dla dziecka zobaczyć kominiarza to wielka frajda. Oczywiście zdecydowanie rzadziej niż kawki wykukiwali oni z tych kominów. W związku z nowoczesnym budownictwem ich zawód już powoli zanika. Niestety, podobny los sądzony jest również kawkom. W związku z przebudową miast, wznoszeniem nowoczesnych budynków w miejsce starych kamienic, ocieplaniem starszych budowli,  zakładaniem krat na otworach wentylacyjnych w blokach, kawki stopniowo tracą potencjalne miejsca na założenie gniazda. I tak splatają się losy kawek i kominiarzy, pozornie niezwiązane a jednak mające ze sobą wiele wspólnego.

Musimy pamiętać, że naturalnym środowiskiem kawki są w zasadzie skupiska starych dziuplastych drzew oraz wszelkie rumowiska skalne. Ich adaptacja do życia w miastach wiązała się przede wszystkim z zastanym po okresie II wojny światowej miejskim krajobrazem. Miejskie gruzowiska były dla nich substytutem skalnego świata, w którym bardzo szybko się odnalazły. Miasta z czasem odbudowano, krajobraz miejski ulegał zmianom i zmianom również ulegało zachowanie kawek. Jak na miejskiego ptaka przystało kawka jest bardzo inteligentnym ptakiem. O takim gatunku, który szybko potrafi dostosować swoje zachowanie do zmieniających się warunków otoczenia mówimy, że jest plastyczny. I kawka zdecydowanie takim ptakiem jest. W zmieniających się budynkach wyszukiwała szczelin, czy wcześniej wspomnianych przeze mnie kominów. Gdy ich zabrakło potrafiła wykorzystać do założenia gniazda nawet stare gniazda gawronów czy budki lęgowe. Również o pokarm w mieście nie było trudno. W przeciwieństwie do osobników z krajobrazu rolniczego, które w zdecydowanej większości odżywiają się nasionami zbóż, kawki w miastach są właściwie wszystkożerne. Niemniej należy podkreślić, iż kawki są i tak najbardziej roślinożerne ze wszystkich ptaków krukowatych.

Polecam Wam opowieść Andrzeja Kruszewicza o kawkach, które trafiają do Azylu w Warszawskim ZOO. Jedna z nich opowiada o osobniku, który po zaobrączkowaniu i wypuszczeniu wspólnie z grupą innych kawek, postanowił zwiedzić różne dzielnice Warszawy. Co roku Pan Andrzej otrzymywał informację, że jego kawka w okresach najbardziej niekorzystnej pogody stukała w okna różnych domów. W niektórych znalazła schronienie na noc, w innych otrzymała pokarm. Najciekawsze w tej opowieści było to, że kawka zatrzymywała się zazwyczaj tylko jeden dzień w danym miejscu, oznajmiając gospodarzowi stukaniem w okno, by już ją wypuścił. To niezwykłe zachowanie świadczy tylko o tym, z jak bardzo inteligentnymi ptakami mamy do czynienia.

To naprawdę ptasi geniusze, dla których nie ma rzeczy niemożliwych. By zdobyć pokarm potrafią posłużyć się wszelkimi przedmiotami, które mają wokół, np. gałązkami do wydłubywania ziaren ze szczelin chodników. Niektóre, co bardziej uparte osobniki, potrafią również rozmontować kratki w otworach wentylacyjnych bloków, by móc z powrotem założyć tam gniazda! Zachęcam Was serdecznie do przejrzenia kawkowego bądź kawczego forum :) Znajdziecie tam przeróżne opowieści o inteligencji i sprycie tych ptaków. Oto link: http://bocianyzprzygodzic.pun.pl/kawki-184.htm

Jednak nie na wszystko kawki mają wpływ. Niestety, niekorzystna pogoda, w tym srogie zimy, wydaje się mieć w przypadku kawki ogromne znaczenie. Śmiertelność młodych ptaków w kilku pierwszych latach życia jest znacznie większa niż u innych krukowatych. W pierwszych dwóch latach wynosi ona nawet 50% i to pomimo opieki innych osobników z kolonii nad młodymi, które straciły rodziców. Jeśli dodamy do tego zauważalny proces wycofywania się kawek z centrów miast na obrzeża, związany z zanikającą starą zabudową, może się okazać, że w przyszłości widok lęgowej kawki w dużym mieście będzie należał do rzadkości. Takie obrazy obserwujemy już w Europie Zachodniej, np. w Niemczech.

Miejmy jednak nadzieję, że nasza srebrnooka kawka będzie nam jeszcze długo towarzyszyła podczas miejskich spacerów.

Ps. Jednym z bardziej interesujących zachowań wśród kawek jest wyraźna hierarchia panująca w kolonii oraz wzajemne przywiązanie partnerów. W kolonii rządzi samica alfa, a dziedzictwo przekazywane jest jej córkom. Zasada ta jest równie ważna w przypadku dobierania się ptaków w pary. Ptaki, które chcą zawrzeć związek muszą znajdować się na tym samym szczeblu w hierarchii stada. Zatem samica alfa, nazwijmy ją królową, nie zwiąże się z byle kim. Jednak to nie wszystko. Podczas wysiadywania jaj przez samicę samce zbierają się na noc w oddzielną grupę, obsiadając drzewa rosnące nieopodal kolonii. Nocują tam wspólnie, z dala od domu. To zachowanie, można by przyrównać do upragnionego wieczornego wypadu kolegów na miasto, podczas, gdy ich żony zajmują się dziećmi. Z drugiej strony można je również traktować jak wypędzenie męża przez żonę z domu, by po prostu w nocy nie przeszkadzał. Która wersja jest lepsza i dla kogo? Wybór pozostawiam Wam! :)

Tymczasem, by się nieco rozbudzić tego wieczoru i pomyśleć nad dalszym wątkiem Skrzydlatych Myśli, udam się do kuchni na małą czarną...kawkę :)

Rafał

rafal@erys.pl