Apel. Na ratunek rybołowom! (część 1)

Przez ostatnie tygodnie przyglądaliśmy się bliżej jesiennej migracji ptaków. Omawialiśmy przystosowania morfologiczne i behawioralne, pozwalające naszym podróżnikom znieść ten ekstremalny wysiłek i stres, który towarzyszy ptakom podczas pokonywania tak dalekich dystansów. Ale o tym, że podróże są dla ptaków bardzo niebezpieczne nie decydują tylko czynniki od nas niezależne, jak zdobywanie pokarmu, wydatek energetyczny czy niekorzystne zmiany pogodowe. Oczywiście te czynniki są niezwykle istotne i mogą wpływać na śmiertelność, zwłaszcza wśród młodych i niedoświadczonych ptaków. Niestety coraz głośniej mówi się również o czynniku ludzkim. Zapraszam do dzisiejszej lektury, która porusza smutny, aczkolwiek bardzo ważny temat.
14.10.2011

Przez ostatnie tygodnie przyglądaliśmy się bliżej jesiennej migracji ptaków. Omawialiśmy przystosowania morfologiczne i behawioralne, pozwalające naszym podróżnikom znieść ten ekstremalny wysiłek i stres, który towarzyszy ptakom podczas pokonywania tak dalekich dystansów. Ale o tym, że podróże są dla ptaków bardzo niebezpieczne nie decydują tylko czynniki od nas niezależne, jak zdobywanie pokarmu, wydatek energetyczny czy niekorzystne zmiany pogodowe. Oczywiście te czynniki są niezwykle istotne i mogą wpływać na śmiertelność, zwłaszcza wśród młodych i niedoświadczonych ptaków. Niestety coraz głośniej mówi się również o czynniku ludzkim. Zapraszam do dzisiejszej lektury, która porusza smutny, aczkolwiek bardzo ważny temat.

Pod ostrzałem

Kilka dni temu zwrócił się do mnie kolega z tematem, który jak sądziłem, w dobie ochrony przyrody właściwie nie powinien mieć miejsca. Problem dotyczy strzelania do chronionych gatunków ptaków. Po części możemy go nazwać kłusownictwem, ale jest to przede wszystkim czyn zasługujący na szerokie medialne potępienie. Przez ostatnie lata co jakiś czas docierały do mnie informacje o  postrzelonych bądź otrutych ptakach. Były to jednak dane sporadyczne. Jako ornitolodzy wiedzieliśmy, że ten haniebny proceder istnieje, lecz nie zdawaliśmy sobie sprawy ze skali jego występowania. Wierzyliśmy, że prawo ochrony środowiska i przyrody oraz przede wszystkim zmieniająca się mentalność ludzi i podejście do ekologii mogą być tylko dobrym wskaźnikiem dla zachowania różnorodności biologicznej i gwarantem bezpieczeństwa zagrożonych wymarciem gatunków.

Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że tak nie jest a skala wspomnianego problemu jest ogromna. Tylko tej jesieni otrzymaliśmy udokumentowane informacje o kilkunastu przypadkach postrzelenia gatunków objętych w Polsce ochroną gatunkową ścisłą. Do tego należy doliczyć wszystkie przypadki otrucia ptaków, których łączna liczba jest porażająca. Każda taka sprawa jest medialnie nagłaśniana i kierowana do organów ścigania. Musimy mówić o tym otwarcie, gdyż tylko w ten sposób możemy zwrócić na ten proceder uwagę społeczeństwa.

Ornitolodzy i media biją na alarm

Jesienna wędrówka to czas, w którym ptaki są wyjątkowo ufne i licznie pojawiają się w miejscach obfitych w pokarm, przygotowując się do wędrówki. Nad jeziorami i stawami obok siebie żeruje nawet do kilkudziesięciu gatunków jednocześnie. Na naszym niebie gościmy również gatunki migrujące z innych zakątków Europy, zwłaszcza ze Skandynawii. Niestety jest to również czas, gdy ptaki stają się łatwym celem i padają ofiarą bezmyślności i głupoty ludzkiej.

W październiku w kilku gazetach w całej Polsce ukazały się artykuły piętnujące prześladowanie ptaków. Dla mnie najbardziej szokującym doniesieniem było przypadek dotyczący postrzelenia raroga. Ten ekstremalnie rzadki, tylko wyjątkowo zalatujący do naszego kraju gatunek, został ustrzelony ze śrutu. Rana w okolicach prawego obojczyka na szczęście nie była śmiertelna. Dzięki pomocy lekarzy z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu, po niespełna dwugodzinnej operacji uratowano tego pięknego ptaka. Skontaktowano się również z właścicielem hodowli z Austrii, który ptaka zaobrączkował i dodatkowo zaopatrzył w obrączkę z danymi kontaktowymi - nazwą strony internetowej.

W tym samym artykule czytamy, że do Ośrodka trafiły w bardzo ciężkim stanie również cztery młode bociany białe i gawron. Wszystkie ptaki padły ofiarami postrzelenia z broni śrutowej. Niestety większość z nich nie przeżyła. Wyjątkowo smutne są doniesienia o postrzelonych rybołowach. Przypadki z okolic Radomia i Łodzi odbiły się ostatnio szerokim echem w prasie lokalnej. Znaleziony przez turystów przy stawach w Oblesie pod Przytykiem postrzelony ptak trafił do leśniczego, który przekazał go w ręce odpowiednich służb. Leczony w Ptasim Azylu, przy warszawskim ZOO, mimo doskonałej opieki medycznej, niestety nie przeżył. Trochę więcej szczęścia miał ptak znaleziony przez rolnika w okolicach stawów rybnych Lubiankowa. Ponieważ rana po postrzale zasklepiła się zanim ptak trafił pod opiekę lekarzy, postanowiono, żeby ponownie jej nie nacinać. Jeśli rokowania okażą się pomyślne rybołów zdąży jeszcze na tegoroczną jesienną wędrówkę. Niestety, w przypadku tego gatunku, zabicie nawet tylko jednego osobnika jest olbrzymim ciosem dla całej polskiej populacji.

Ostatnia strefa

Prześladowania gatunków chronionych szczególnie silnie widać na gatunkach skrajnie nielicznych i wymierających w Polsce. Kluczowym przykładem jest wspomniany rybołów. To gatunek, którego liczebność zmniejsza się z roku na rok pomimo, iż podlega ścisłej ochronie już od 1952 roku. Gatunek ten ponadto wpisany został do Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt jako gatunek narażony na wyginięciu (kategoria VU). Chroniony jest również przepisami unijnymi (Dyrektywą Ptasią, Konwencją Waszyngtońską, Konwencją Bońską i Konwencją Berneńską).

Ponadto od 1984 roku gniazda rybołowa otoczono specjalną opieką, wytyczając wokół nich strefy ochronne. Strefa całoroczna otacza obszar wokół gniazda o promieniu 200 m a okresowa (obowiązująca od 01 marca do 31 sierpnia) o promieniu 500 m od gniazda. Gatunki strefowe wraz z terminami ochronnymi wypisane są w załączniku nr 1 i 5 rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 28 września 2004 r. w sprawie gatunków dziko występujących zwierząt objętych ochroną.

W strefach ochronnych bez odpowiedniego zezwolenia regionalnego dyrektora ochrony środowiska zabronione jest nie tylko zmienianie otoczenia wokół gniazda, poprzez np. wycinkę drzew czy wznoszenie obiektów i instalacji, lecz zabronione jest również przebywanie na ich terenie, uniemożliwiając tym samym zbliżanie się do gniazd! Tą zasadę prawną reguluje art. 60 ust. 6 ustawy o ochronie przyrody z 2004 roku.

Jak zatem widzicie rybołów objęty jest najwyższą i priorytetową formą ochrony w naszym kraju. Jednak mimo wszystko jego liczebność spada w zastraszającym tempie. W ubiegłym dziesięcioleciu gatunek ten mogliśmy podziwiać jeszcze na terenie Wielkopolski. Muszę z przykrością przyznać, że, gdy obejmowałem stanowisko koordynatora ds. ochrony przyrody, rybołowa na terenie RDLP w Poznaniu już nie było. Mimo, iż co roku wspólnie z ornitologami budujemy dla niego sztuczne platformy, w tym sezonie lęgowym wspólnie z koleżanką z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Poznaniu podjęliśmy decyzję o zgłoszeniu do likwidacji ostatniej strefy ochronnej wyznaczonej dla tego gatunku. Powód był bardzo smutny -  od lat nasze gniazda nie są już zasiedlane a doniesienia o obserwacjach rybołowów pochodzą tylko z okresu migracji, w czasie którego ptaki przemieszczają się nad centralną Polską w kierunku Skandynawii.

Ostatnie polskie ostoje na Pojezierzu Mazurskim i Pomorskim prawie już opustoszały. Według szacunków Komitetu Ochrony Orłów w latach 2000-2007 liczebność rybołowa nie przekraczała 50 par. Już wtedy ornitolodzy bili na alarm. W chwili obecnej całą polską populację tego pięknego ptaka oceniamy zaledwie na 35 par! Jeśli nie zdołamy wyeliminować czynników ograniczających jego liczebność gatunek ten już niedługo będziemy znać tylko z opowieści.

W poszukiwaniu przyczyn

Na przykładzie rybołowa niestety widać, że ochrona gatunkowa nie spełnia pokładanych w niej nadziei. Proces ten utrudniają również specyficzne i wymagające preferencje siedliskowe tego gatunku. Ponieważ rybołów jest monofagiem, a więc żywi się wyłącznie rybami, jego występowanie związane jest nieodłącznie z obecnością zbiorników wodnych.

Ze względu też na wyjątkową smukłą „mewią” sylwetkę z długimi i wąskimi skrzydłami ptak ten nie jest w stanie manewrować w gęstych lasach. Dlatego na założenie gniazda wybiera drzewa górujące nad drzewostanem. Jednak i tu musi być spełniony dodatkowy warunek. Drzewa te muszą mieć parasolowate korony, umożliwiające stabilne osadzenie gniazda. W przeważającej większości warunek ten spełniają drzewa bardzo stare, w wieku około 150 lat. Na podstawie badań przeprowadzonych przez Komitet Ochrony Orłów oceniono, że w 85 procentach rybołowy gnieżdżą się na sosnach w wieku przekraczającym 100 lat, w dodatku prawie połowa z tych gniazd znajdowała się nie dalej niż 200 m od skraju wody.

Ze względu na tak specyficzne wymogi, by ratować ten gatunek, Komitet Ochrony Orłów postanowił zrealizować projekt dotyczący budowy sztucznych platform. Obecnie ponad 60 % gniazd tego gatunku zbudowanych zostało przez ptaki na przygotowanych przez ornitologów specjalnych podstawach.

Mimo tak wielkiego trudu włożonego w ochronę, rybołów znalazł się na skraju wymarcia.

Przyczyną, jak się już domyślacie, jest czynnik ludzki. W większości opisywanych przypadków postrzelone ptaki znajdywano w okolicach stawów rybnych. Mimo, iż gatunek ten podlega ścisłej ochronie a za jego zabicie grozi nie tylko kara pieniężna ale i pozbawienie wolności, właściciele stawów hodowlanych uważają ptaki szponiaste za szkodniki i bezkarnie do nich strzelają! Tępienie i prześladowanie rybołowów jest jedną z głównych przyczyn wymierania polskiej populacji. Pomimo kampanii edukacyjnej, uświadamiającej znikomą szkodliwość tego gatunku, rybołów jest wciąż niemile widzianym gościem w gospodarstwach rybackich. Ofiarą prześladowań padają nie tylko ptaki z naszej rodzimej populacji, ale i rybołowy, które licznie migrują przez nasz kraj ze Skandynawii.

W krajach skandynawskich, największej ostoi rybołowa w Europie,  każdy rozumie potrzebę i ideę ochrony przyrody. Mentalność ludzi jest zupełnie inna, możemy nazwać ją pro-ekologiczną lub pro-przyrodniczą. Tylko w samej Szwecji populację rybołowa szacuje się na 3500 par. U naszych zachodnich sąsiadów rybołów również ma się bardzo dobrze. Wystarczy przekroczyć granicę Odry, by móc podziwiać rybołowy gniazdujące nawet na słupach  trakcji elektrycznej w krajobrazie rolniczym! Sytuacja taka może mieć miejsce ponieważ ptaki w Niemczech nie są prześladowane, co pozwala im osiedlać się w krajobrazie antropogenicznym. Populacja niemiecka przekracza szacunkowo 600 par!!!

Jaka zatem czeka przyszłość rybołowa w Polsce i jak możemy mu pomóc? Zapraszam już w krótce  do dalszej części mojego artykułu.

Rafał

rafal@erys.pl

Fot. Antoni Kasprzak